Do pierwszych ataków na flotyllę doszło, gdy jeszcze byliśmy w Tunisie. Sam Izrael niespecjalnie próbował się ich wypierać, ale armia oddanych wojowników klawiatury zrobiła swoje, winą obarczając załogę. Jakie wytłumaczenie będą mieć tym razem, kiedy zaatakowano dziesięć łodzi?
Dziś w nocy doszło do kilkunastu ataków na łodzie pokojowej misji Global Sumud Flotilla, płynące do Strefy Gazy z pomocą humanitarną i zamiarem przełamania izraelskiej blokady. Na pokładach zaatakowanych jednostek są polscy obywatele i obywatelki: krakowski działacz palestyńskiego pochodzenia Omar Faris, poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski, działaczka Ewa Jasiewicz (która bierze udział w pokojowej flotylli do Gazy po raz czwarty – była świadkinią ataku z 2010 roku, kiedy Izrael wymordował na łodziach 10 osób i ranił kilkadziesiąt innych) oraz Nina Ptak z fundacji Nomada.
Jak część z was wie, większość polskiej delegacji – w tym ja – która 31 sierpnia wraz z setkami innych osób wypłynęła z Barcelony, musiała wrócić do Polski. Najpierw dopadł nas sztorm, w wyniku którego siedem łodzi musiało zawrócić do portu (wśród nich te, na których płynęliśmy ja i poseł Sterczewski), gdzie zostały poddane naprawom. Polecieliśmy więc do Tunisu, gdzie do wypłynięcia i dołączenia do pozostałych szykowała się kolejna flota. Wkrótce jednak okazało się, że znaczna jej część nie nadaje się do rejsu.
Tak bywa, kiedy zwykli ludzie muszą wyręczać rządy w podstawowych kwestiach, takich jak ochrona praw człowieka i przestrzeganie prawa międzynarodowego. Ale nasza determinacja tylko rośnie. Zarówno na morzu, jak i lądzie.
Global Summud Flotilla to problem dla Izraela
Do Gazy płynie więc około 50 łodzi zamiast 90 – dla Izraela to wciąż poważny problem wizerunkowy. Na szkoleniach w Barcelonie i Tunisie przygotowano nas na kampanię oszczerstw pod adresem flotylli i każdego jej uczestnika i uczestniczki z osobna. Zresztą nikogo, kto przytomnie obserwuje poczynania izraelskiego rządu i jego zastępów oddanych bojowników medialnych i internetowych, nie zaskoczyły próby dyskredytowania i oczerniania flotylli. Najpierw mieliśmy kampanię o „selfie boats”, w ramach której usiłowano zrobić z nas naiwnych głupców żądnych uwagi, którzy urządzili sobie letni rejs, by trzaskać selfiaki (każdemu, kto to kupił, polecam jednodniowy – a nawet kilkudniowy – rejs maleńką żaglówką bez sprawnej toalety, najlepiej podczas sztormu).
Naukowcy zwlekali, ale dziś są pewni: Izrael dopuszcza się ludobójstwa
czytaj także
Jednak gadka o „selfie boats” nie wystarczy, by sfabrykować przyzwolenie na przemoc wobec w 100 proc. pokojowej misji humanitarnej, w której udział biorą nieuzbrojeni cywile z ok. 70 państw (44 delegacji), w tym parlamentarzyści, lekarki i dziennikarze, pod pokładami mający jedzenie, mleko modyfikowane dla umierających z głodu niemowląt i leki.
Dlatego około dwa tygodnie temu Izrael przeniósł ciężar propagandy przeciwko flotylli na – a jakże – rzekome powiązania uczestników z Hamasem. W izraelskich mediach rzadziej już pokazuje się Gretę Thunberg w żabiej czapce, za to na każdym kroku przeczytać można o „flotylli Hamasu”. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela przestrzega: „Ta flotylla, zorganizowana przez Hamas, ma na celu służenie Hamasowi”. Dalej składa ofertę nie do odrzucenia: jeśli załoga naprawdę chce dostarczyć pomoc humanitarną do Gazy, powinna zostawić ją w porcie Ashkelon Marina i zaufać, że zostanie dostarczona Palestyńczykom przez izraelskie wojsko.
Międzynarodowa interwencja zbrojna w Palestynie nie wchodzi w grę – a powinna
czytaj także
Izrael to państwo, które od dwóch lat dokonuje ludobójstwa i od miesięcy głodzi Gazę, doprowadziło do rekordowej liczby dziecięcych amputacji bez znieczulenia, zabiło lub wypędziło stamtąd pracowników humanitarnych, zdelegalizowało UNRWA (główną agencję pomocową ONZ działającą w Gazie) i strzela do ludzi czekających w kolejkach po jedzenie. Temu właśnie państwu flotylla miałaby zaufać, że dostarczy pomoc potrzebującym.
Odpowiedź była zdecydowana – nie ma mowy. Flotylla płynie dalej.
Kolejny atak dronów na pomoc dla Gazy
Do pierwszych ataków doszło, gdy jeszcze byliśmy w Tunisie. Dwie największe łodzie oberwały z dronów. Tunezyjskie władze, najwyraźniej obawiając się wciągnięcia w zbrojną konfrontację z Izraelem czy zwyczajnie nie chcąc przyznać się do własnej niekompetencji, stwierdziły, że ogień został zaprószony od środka – choć istnieje masa nagrań, na których wyraźnie widać płonące obiekty spadające na łodzie z powietrza. Sam Izrael niespecjalnie próbował wypierać się ataków, ale armia oddanych wojowników klawiatury zrobiła swoje, twierdząc np., że sami siebie zaatakowaliśmy racami lub że zostawiliśmy na pokładzie niedogaszonego papierosa.
Žižek: Lekcja Trockiego na czasy transmitowanego ludobójstwa
czytaj także
Jakie wytłumaczenie będą mieć tym razem, kiedy zaatakowano dziesięć łodzi? To pytanie retoryczne, bo rozkład izraelskiej propagandy od dawna jest znany. Nie wyszło ośmieszanie, zaczęło się straszenie i demonizowanie. „Sami się prosili”, „wiedzieli, dokąd płyną” – to stałe elementy strategii usprawiedliwiania łamiących prawo międzynarodowe ataków na cywili. Sama od tygodni dostaję wiadomości od miłosiernych syjonistycznych zapaleńców, którzy wprost życzą mi tortur i śmierci, na co ponoć zasługuję jako „hamasiara”.
Fabrykowanie przyzwolenia to specjalność Izraela, jakby pilnie odrobił lekcje z nazistowskich podręczników. Tak samo przygotowywał grunt pod ludobójstwo w Gazie, wszystkich palestyńskich cywili prezentując opinii publicznej jako terrorystów, którzy „używają dzieci jako żywych tarcz”, wmawiając nam, że historia zaczęła się 7 października 2023 roku i Izrael po prostu musi się bronić, zalewając nas zweryfikowanymi później jako fałszywe historiami o „40 zdekapitowanych dzieciach”, „dzieciach w piekarnikach” i tak dalej.
Ludobójcza furia
Jak widać, Izrael potrafi atakować bardzo precyzyjnie (w Gazie też to robi, cywile są po prostu głównym celem). W przypadku flotylli tak, by nie zabić, a przestraszyć. Przynajmniej na razie. Co czeka uczestników Global Sumud Flotilla? W momencie, kiedy Izrael ogłasza całemu światu, że misja jest organizowana i prowadzona przez sam Hamas, możemy spodziewać się wszystkiego. Wcześniej izraelski minister Itamar Ben-Gwir zapowiadał wsadzenie wszystkich uczestników do obozów tortur (tak, tortur – mówił o ośrodkach dla terrorystów, a to nie są zwykłe więzienia).
Sama myślałam do niedawna, że Izrael nie posunąłby się do wyrządzenia znaczącej krzywdy setkom białych cywili z kilkudziesięciu krajów, zwłaszcza tym z Zachodu (bo że Arabów nie uważa za białych czy w ogóle pełnoprawnych ludzi, to już wiemy). Myślałam, że koszty, jakie musiałby ponieść, byłyby zbyt wysokie – i że nie może sobie na to pozwolić w momencie, kiedy już nawet bardzo oddani Izraelowi zachodni politycy krytykują jego działania w Gazie, a w ramach sprzeciwu (spóźnionego i tylko symbolicznego, ale jednak) kolejne kraje uznają państwowość Palestyny.
Global Sumud Flotilla pod ostrzałem. Sikorski: narażacie Polskę
czytaj także
Teraz nie jestem tego pewna. Izrael co rusz udowadnia, że nie jest w stanie zapanować nad swoją ludobójczą furią. Wiem jedno – tylko nasza uwaga i nasze naciski na rządy mają szansę zapewnić odważnym ludziom z Global Sumud Flotilla bezpieczeństwo, a przynajmniej zmniejszyć ryzyko tragedii – oraz, przede wszystkim, pomóc im w zrealizowaniu głównych celów misji. Jedyna ich tarcza to wysokie koszty ewentualnej masakry, jakie musiałby ponieść Izrael. A tylko my możemy te koszty zawyżyć.
Dlatego każdego, kto nie jest zaczadzony ludobójczą propagandą, zachęcam do apelowania do polskich władz wszelkimi możliwymi kanałami, zwłaszcza w social mediach i domagania się wsparcia dla misji, zwłaszcza dla polskiej delegacji.
Przykład dały już Włochy – minister obrony narodowej Guido Crosetto potępił ataki na flotyllę, przypominając, że misja jest legalna w świetle prawa międzynarodowego, a na jego wniosek rząd wysłał okręt marynarki wojennej, który ma chronić uczestników.
Musimy żądać przede wszystkim zdecydowanej reakcji Polski wobec samego ludobójstwa na Palestyńczykach (w tym sankcji gospodarczych na Izrael co najmniej takich, jakie nałożyliśmy na Rosję), ale nasz rząd wielokrotnie już udowodnił, że życie dzieci i dorosłych w Gazie ceni niżej niż technologię używaną do ich eksterminacji, zapowiadając kolejne zakupy u izraelskiej armii. Sprawa flotylli, ze względu na obecne na łodziach osoby z polskimi paszportami, spośród których jedna posiada legitymację poselską, to kolejna dźwignia, której możemy użyć, by zmusić rządzących do reakcji.
A już za dwa lata będziemy mieć okazję, by rozliczyć polityków, którzy jedyne, co mają do powiedzenia na temat trwającego ludobójstwa, to „tak nie może być”, za czym nie idą żadne działania poza wzmacnianiem współpracy militarnej z ludobójcą, czy już zupełnie bezczelnego twierdzenia, iż polscy uczestnicy Global Sumud Flotilla „narażają nie tylko siebie, ale też polską dyplomację” i odmawiania im choćby słowa poparcia czy jakichkolwiek działań mogących zwiększyć ich bezpieczeństwo (nie pozdrawiam ministra Sikorskiego).