Coraz więcej osób zamawia narkotyki przez darknet. W ubiegłym roku liczba użytkowników załatwiających tam transakcje poszybowała w górę, a sieć określa się jako najszybciej rozwijający się rynek narkotykowy. Takie wnioski płyną z opublikowanych pod koniec stycznia rezultatów międzynarodowego sondażu skierowanego do osób używających narkotyków.
Global Drug Survey (Międzynarodowy Sondaż Narkotykowy) to niezależna brytyjska inicjatywa, w ramach której przeprowadza się największą na świecie ankietę poświęconą używaniu narkotyków. Przez internet wypełniają ją ochotnicy. W badaniu z 2012 roku przebadano 15 tys. osób w Wielkiej Brytanii. W kolejnych latach do jej przeprowadzenia angażowały się organizacje z innych państw, a samą ankietę przetłumaczono na jedenaście języków. W zeszłorocznej edycji badania, którego rezultaty udostępniono dwa tygodnie temu, wzięło udział ponad 110 tys. osób z 25 krajów, w tym z Polski.
Przedstawiciele organizacji podkreślają, że sposób przeprowadzania ankiety sprawia, że jej wyników nie można traktować jako danych reprezentatywnych dla społeczeństw poszczególnych państw. Badani to przede wszystkim użytkownicy internetu, z których większość ma wyższe wykształcenie, a ich średnia wieku to 25 lat. Dwie trzecie osób, które ją wypełniły, to kobiety. Ponad połowa wszystkich przepytanych regularnie imprezuje. 70 proc. w ciągu ostatniego roku brało twarde narkotyki, a 4 proc. wstrzykiwało substancje psychoaktywne.
czytaj także
O ile efekty ankiety nie mogą służyć do wyciągania wniosków na temat państw, których przedstawiciele odpowiadali na pytania, o tyle są źródłem wiedzy na temat samych użytkowników różnych substancji psychoaktywnych. Wyniki pokazują zmiany na przestrzeni lat oraz zagrożenia, z jakimi użytkownicy się zmagają. Na ich podstawie autorzy opisują nowe zjawiska, zanim te przenikną do większości użytkowników. GDS to jedno z największych i najbardziej wiarygodnych źródeł informacji na temat używania narkotyków na świecie.
Heroina wciąż najbardziej niebezpieczna
Pośród uczestników sondażu najpopularniejszym narkotykiem była marihuana. Jej użycie w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie zadeklarowało prawie 65 proc. ankietowanych. Ponad jedna trzecia sięgnęła po MDMA, 31 proc. korzystało z kokainy. Na ostatnim miejscu znalazła się heroina (1,4 proc.). Otwiera ona jednak kolejne zestawienie. Ponad 12 proc. jej użytkowników skorzystało w ciągu ostatniego roku z pilnej pomocy medycznej. W przypadku metamfetaminy i GHB (drugie i trzecie miejsce) pomocy potrzebowało odpowiednio 4,1 oraz 3,5 proc. użytkowników. W przypadku marihuany, ketaminy i grzybów psylocybinowych wskaźnik ten wyniósł poniżej jednego procenta.
W raporcie podsumowującym sondaż autorzy informują, że dane płynące z badania można wykorzystać przy tworzeniu działań ukierunkowanych na redukcję szkód. Zauważają, że im mocniejszy narkotyk, tym większe ryzyko dotkliwych konsekwencji. A żeby je zmniejszyć, GDS zaleca producentom rozważenie wypuszczenia na legalny rynek słabszych, lecz bezpieczniejszych odpowiedników tych substancji.
Spośród użytkowników, którzy nie są uzależnieni od substancji psychoaktywnych, pomocy medycznej najczęściej potrzebowały kobiety poniżej 25. roku życia. W największym stopniu dotyczy to użytkowniczek GHB, MDMA i ketaminy. Jak czytamy w raporcie, nie wiadomo jeszcze, czy wynika to ze skłonności do bardziej ryzykownych zachowań, czy różnic psychologicznych. Nie ma natomiast wątpliwości co do tego, że konkretne komunikaty dotyczące redukcji szkód powinny być kierowane do młodych kobiet.
czytaj także
Z badania wynika, że większość narkotyków niesie ze sobą podobne ryzyko dotkliwych szkód co alkohol, którego spożycie też badano w ankiecie. Większości sytuacji, w których potrzeba pomocy medycznej, można uniknąć poprzez przestawienie się na bezpieczniejsze sposoby korzystania z narkotyków. Niestety zaangażowaniu rządów w rozmowy z użytkownikami nie sprzyja restrykcyjne podejście do kwestii używania substancji psychoaktywnych. Im wyższe kary za korzystanie z narkotyków, tym mniejsza skłonność do poszukiwania pomocy. A właśnie gotowość do jej poszukiwania jest potrzebna. Tak jak środki finansowe na pomoc użytkownikom, u których branie narkotyków nie wynika z uzależnienia.
Za mało osób testuje MDMA
Międzynarodowy sondaż pokazuje też, że coraz więcej osób zamawia narkotyki przez darknet. GDS pyta o korzystanie z tej sieci od 2012 roku. Wtedy pozytywnie odpowiedziało 4,7 proc. respondentów. W kolejnych latach wskaźnik ten rósł stopniowo do 10,7 proc. w 2019 roku, by rok później wystrzelić do poziomu 15 proc. Autorzy piszą wręcz, że darknet to najszybciej rozwijający się rynek narkotykowy. Argumentują, że coraz więcej osób zaopatruje się w narkotyki właśnie tam, bo zakupy są wygodne, płaci się za nie kryptowalutami i niosą mniejsze ryzyko przemocy. A produkty są lepszej jakości.
Jakość MDMA to kolejna sprawa, której przyglądają się autorzy raportu. Ze zgromadzonych przez nich danych wynika, że spośród osób biorących ten narkotyk prawie połowa nie wiedziała, ile substancji psychoaktywnej zawierała dawka, czy to pigułka, czy proszek. Tylko 7 proc. przetestowało skład narkotyku przed jego zażyciem. Większość bierze go na wiarę, podczas gdy testowanie pozwala uniknąć zbędnego ryzyka wynikającego z niewiedzy. A zwiększenie dostępności usług testowania to pierwszy krok ku temu, żeby zapewnić bezpieczniejsze dawkowanie.
czytaj także
*
Trwa kolejna edycja ankiety organizowanej przez Global Drug Survey. Internetowy formularz jest dostępny pod tym linkiem.