Kultura

Manifest polityczny ubrany w opowieść detektywistyczną. Rozmowa z tłumaczem gry „Disco Elysium”

„Disco Elysium” to manifest polityczny ubrany w opowieść detektywistyczną – mówi Piotr Goździk, tłumacz niemal już legendarnej gry, która w grudniu ukazała się w polskiej wersji językowej. Rozmowa Magdaleny Czubaszek.

Gra komputerowa Disco Elysium ukazała się w 2019 roku i szybko podbiła serca graczy i krytyków (trzy Nagrody BAFTA, cztery statuetki na The Game Awards) niepowtarzalną narracją, której głównym bohaterem jest cierpiący na amnezję i chorobę alkoholową policjant. W powojennym świecie gęstym od społecznych napięć Harry próbuje nie oszaleć, a przy okazji rozwiązać zagadkę morderstwa. Klimat gry dopełniają akwarelowa grafika i muzyka zespołu British Sea Power.

W Disco Elysium największa lokalna korporacja chce zdławić strajk robotników. Sytuację komplikuje śmierć najemnika, który wmieszał się w konflikt – gracz znajduje jego ciało powieszone na drzewie. Od tej pory osią opowieści stanie się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, kto zabił, ale dotarcie do mordercy nie jest bynajmniej sednem Disco… Akcent położono raczej na dylematy moralne i polityczne. Wybory odpowiednich opcji dialogowych mogą skutkować na przykład przyznaniem osiągnięcia „Najżałośniejszego centrysty na świecie” czy spotkaniem „Superbogatego Kolesia Zakrzywiającego Światło”.

Mimo że gra jest przesiąknięta antykapitalistycznym nastawieniem, potrafi utrzeć nosa także entuzjastom radykalnej lewicy. Wystarczy pozwolić Harry’emu dołączyć do młodych komunistów, którzy są zbyt zajęci snuciem teorii, by przejść do działania i wesprzeć strajkujących w porcie robotników.

Przez ponad dwa lata Disco Elysium było dostępne wyłącznie w języku angielskim. Rozległe i literacko rozbudowane ściany tekstu w grze mogły jednak stawiać polskiego odbiorcę przed sporymi trudnościami, nie tylko zresztą językowymi. Disco… czyta się właściwie jak książkę albo – jak mówi jej tłumacz Piotr Goździk – jak dramat. 9 grudnia ubiegłego roku ukazało się obiecywane spolszczenie gry.

Magdalena Czubaszek: O czym jest Disco Elysium?

Piotr Goździk: Według mnie to manifest polityczny ubrany w opowieść detektywistyczną. Studio ZA/UM ma mocno lewicowy charakter, ale gra nie jest bynajmniej peanem na cześć komunizmu. Oferuje ona graczowi policyjną robotę – śledztwo, które w toku gry właściwie toczy się samo. Nie ma potrzeby ani główkowania nad rozwiązaniem, ani głębokiego namysłu nad tym, jakie należy poczynić kolejne kroki w rozgrywce. Danie główne stanowi w grze samo politykowanie, czyli to, jak urządzić świat.

W polityczne arkana Revacholu, czyli miejsca akcji gry, wprowadza nas oryginalny bohater – niestabilny emocjonalnie policjant Harrier Du Bois. Zaprzyjaźniłeś się z nim jako tłumacz gry?

W pracy nad przekładem to właśnie oddanie charakteru Harry’ego było najtrudniejsze. Przyznam, że czasem wyprowadzał mnie z równowagi. Gracz ma ten luksus, że może decydować o ścieżce i zachowaniach swojego bohatera. Tłumacz musi doświadczyć postaci w jej wszystkich odsłonach. W niektórych Harry był zupełnie spokojnym facetem, by zaraz zachować się jak totalny popierdoleniec.

Co masz na myśli?

Oprócz tego, że pracuję jako tłumacz, oczywiście jestem także graczem. Zwykle w grach RPG podążam praworządną ścieżką. Wolę czynić dobro, więc moje postaci są dość zrównoważone. Dlatego kiedy Harry nagle zaczynał wygadywać kompletne głupoty; szukał człowieka, który pomoże mu cofnąć się w czasie, albo pragnął onanizować się w miejscu publicznym do znalezionej w gazecie rozkładówki, to rosła mi gula. W skrócie: podróż przez głowę Harry’ego była dla mnie mocno schizofreniczna, skomplikowana i trudna emocjonalnie.

Krwawa medytacja w cieniu Kurosawy

czytaj także

Jaki miałeś sposób, by ją przetrwać i przy okazji jeszcze dobrze przygotować tekst dla innych graczy?

Starałem się umiejętnie żonglować wszystkimi wizerunkami Harry’ego. Próbowałem połączyć postać rzeczowego policjanta, który stara się wyrwać z uzależnień, z kompletnie nieobliczalnym świrem. Po prostu zacząłem wchodzić w ten projekt, nurzać się w nim, a tłumaczenie przyszło naturalnie – nauczyłem się tej postaci.

Skąd w ogóle się wziąłeś w świecie gier?

Mam z nimi do czynienia niemal od urodzenia. Mój ojciec posiadał komputer ZX Spectrum (wprowadzono go na rynek w 1982 roku), więc grałem już jako dziecko, a zawodowo związałem się z tą branżą przez przypadek. Pracowałem jako archiwista w telewizji, potem byłem realizatorem nagrań lektorskich, a ostatecznie trafiłem na stanowisko testera lingwistycznego gier u jednego z popularniejszych polskich wydawców. Potem zacząłem gry tłumaczyć.

A pamiętasz, jakie były pierwsze gry, nad którymi pracowałeś?

Niestety ten temat jest objęty tajemnicą – w umowie podpisałem klauzulę poufności. Dlatego mogę mówić jedynie o tytułach, w których moje nazwisko zostało uwzględnione w napisach końcowych. Prócz Disco Elysium przetłumaczyłem między innymi Far Cry 5, Pillars of Eternity 2 od twórców ze słynnego studia Obsidian oraz marvelowskie Guardians of the Galaxy, które wyszło kilka miesięcy temu.

Co pomyślałeś, kiedy dowiedziałeś się, że będziesz pracował nad spolszczeniem Disco Elysium? Dla wielu graczy ta gra jest nie do przebrnięcia ze względu na ściany skomplikowanego tekstu.

Pomyślałem, że będzie to wyzwanie lingwistyczne. Jednak miałem o tyle prościej, że już wcześniej grałem w ten tytuł. Dużo trudniejsze są gry, w których występuje cała masa neologizmów – one mają niewielkie szanse spodobać się odbiorcy w tłumaczeniu. Disco Elysium z dobrym językowym warsztatem można wybronić. Ta gra jest w końcu ambitną literaturą i bez władania poprawną polszczyzną tłumaczowi będzie bardzo trudno.

Coś jeszcze ułatwiło ci prace nad projektem?

Przede wszystkim to, że nie musiałem jej zgadywać.

Czyli?

Zwykle tłumacz dostaje grę, która jeszcze się nie ukazała. Przekładamy gry, których nie widzimy na oczy, bo one są co najwyżej w fazie testów beta. Dlatego wszelkie wieloznaczności, które występują w tekście, są zgadywanką. Weźmy na przykład słowo lock – nie wiemy, czy chodzi o „zamek”, czy o czasownik „zamknąć”, czy może o „zablokowanie” czegoś lub kogoś. Zdarzają się też tytuły, które są, powiedzmy, przetłumaczone w całości z chińskiego na angielski translatorem, i to jest dopiero dramat.

Z ZA/UM tak nie było?

Mieliśmy luksus – dostęp do drzewka dialogowego! Dzięki niemu wiedzieliśmy dokładnie, kto i co do kogo mówi. Bardzo często jest tak, że dana postać zwraca się, ale nie wiadomo do kogo. Przyczyny są prozaiczne. Gra mogła być pisana dla anglojęzycznej widowni i twórcy zwyczajnie nie uwzględnili tego, że później będzie tłumaczona na język, w którym występuje odmiana przez rodzaje.

Zaczynamy więc stosować neutratywy (słowa neutralne pod względem rodzaju), co w efekcie może skutkować choćby pominięciem rzeczownika friend i zastąpieniem go sformułowaniem w stylu: „Witaj, osobo, z którą jestem w bliskich stosunkach”. To oczywiście pewna hiperbola, ale tłumaczy krytykuje się często za stosowanie neutratywów. Moim zdaniem zupełnie niesłusznie. Muszą ich używać, bo zwykle producenci gier nie dostarczają im pełnych informacji.

Czyli mamy po prostu szczęście, że twórcy Disco Elysium byli zainteresowani odbiorem gry wśród polskich graczy?

Tak, ZA/UM okazało się bardzo kontaktowym deweloperem. Przed rozpoczęciem pracy dostaliśmy od nich sporo materiałów o świecie gry, w tym glosariusz. To wszystko było na wagę złota, bo tłumaczenie Disco Elysium to nie przekład książki, tylko praca z tekstem pisanym pod obraz. Jak tłumaczenie dramatu, tylko bez didaskaliów.

W pracy nad przekładem gry poza tobą byli obecni także Marek Gałązka i Kamil Rogula. Jak zorganizowaliście swoje przedsięwzięcie?

Pracę zaczęliśmy wiosną zeszłego roku. Tłumaczenie zamknęliśmy w październiku. Podzieliliśmy się postaciami z Markiem i Kamilem. Są one na tyle barwne i różnorodne, że uznaliśmy za walor odmienny sznyt i warsztat językowy każdego z nas. Nie wiem, czy jeden tłumacz nie byłby zbyt obciążony, aby oddać złożoność charakterów w grze. Mnie przypadł w udziale Harry, tak jak wspominałem, a Marek zajął się jego policyjnym partnerem Kimem Kitsuragim.

Zupełnie inna postać. Kim to przecież spokojny, powściągliwy facet.

I wydaje mi się, że to widać nawet w tym, jak te postacie w grze formułują myśli. Kim może być nawet lepiej napisany niż Harry. Jest niepozorny, nie tak spektakularny. Odgrywa rolę deuteragonisty, czyli stałego towarzysza głównego bohatera, dopełniając jego działania. Jest Yang dla Yin Harry’ego, przez co razem tworzą w miarę zdrową na umyśle całość. Jednak pod maską Kima także kryje się sporo niepokoju. Z Kamilem i Markiem mieliśmy wspólne środowisko pracy, więc stale wymienialiśmy się uwagami, urządzaliśmy też burze mózgów. W trakcie jednej z nich Marek wymyślił „Szarotę”.

„Szarotę”?

To pewien niematerialny fenomen występujący pomiędzy rzeczywistościami. Jest związany z bytowaniem człowieka i ukrywa się w grze pod słowem The Pale. Można było go przetłumaczyć na różne sposoby, ale pomyśleliśmy, że „Szarota” jest najbardziej neutralna. Stanowi ona coś, co można by umownie nazwać antymaterią, ale z kolei Pale wskazuje na „Bladość”.

Jakie były inne propozycje?

Jeden z popularniejszych profili na Facebooku, Mistycyzm Popkulturowy, proponował inny termin, który także rozważaliśmy – naturalnie po oddaniu praw autorskich do niego. Osoba prowadząca fanpejdż tłumaczyła The Pale jako „Bledź”. Widzieliśmy, że ludziom się to podobało, ale ostatecznie odrzuciliśmy ten pomysł. Zbyt mocno kojarzył się z przekleństwem – „bladź”. Woleliśmy „Szarotę”.

Ta z kolei może przywodzić na myśl jakąś tajemniczą roślinę.

No tak – szarotka. To przecież kwiat narodowy Szwajcarii.

A także symbol używany między innymi na mundurach piechoty alpejskiej – Gebirgsjäger.

Jednak dawniej w języku polskim „szarota” była określeniem szarości, szarzyzny. Takich rozważań tłumaczeniowych mieliśmy sporo w trakcie pracy. Zależało nam także, żeby dodać do Disco Elysium kilka polskich akcentów. Jednym z nich jest „gorący kubek”, choć te słowa pojawiają się także w oryginale. Wyjątkiem jest natomiast wino Komandos, po angielsku Commodore Red – to pomysł naszej managerki projektu, Pauliny Golanowskiej, oraz „betabankomat”.

Co to oznacza?

W oryginale występowało słowo Provider. Chodzi tutaj o mężczyznę, z którym kobieta się wiąże tylko dla pieniędzy. Incelska grupa na Wykopie, uznając kobiety za złe i rozwiązłe, ukuła specjalny termin. Ich zdaniem każda ostatecznie skończy z nijakim, ale dzianym facetem, czyli tak zwanym betabankomatem. A więc nawet tłumaczowi przydaje się bywanie w szemranych miejscach w internecie, a Wykop to akurat moja guilty pleasure.

Czym się (kulturalnie) znieczulaliśmy w 2020 roku

Jedną z pierwszych scen w grze jest rozmowa z Miarogłowym, który daje wykład o ewolucji ras. Jego logika ma dość pokraczny, żeby nie powiedzieć: groteskowy charakter. Jak odnalazłeś się w tym fragmencie?

Dla Miarogłowego temat rasy to nie jest pole do dyskusji. On wie, że jest dokładnie tak, jak mówi – i koniec. Oczywiście jego wywód to kompletny stek bzdur – bełkot, ale on w nie wierzy. Uważa się za nadczłowieka i nie interesuje go, co mają do powiedzenia ludzie z jakimiś pośrednimi genomami. Tłumaczyłem ten fragment, próbując przyjąć tok myślenia Miarogłowego, ale momentami myślałem, że jajo zniosę. Wybuchałem tylko pustym śmiechem – takie miałem przy tym poczucie absurdu.

A teraz, kiedy spolszczenie zostało już wydane, nie szkoda ci, że gra nie będzie już miała przed tobą żadnych tajemnic?

No niestety, taka już klątwa bycia tłumaczem. Znam wszystkie plot twisty i nic mnie nie zaskoczy. Z drugiej strony, nieraz zdecydowałem się zagrać w jakiś tytuł, bo zaciekawił mnie podczas pracy.

**
Piotr Goździk – tłumacz specjalizujący się w grach wideo i ich wielki wielbiciel, w branży od 12 lat, w tym 11 jako tłumacz. Studiował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, studiów jednak – jak dotąd – nie ukończył. Prywatnie żeglarz i wspinacz.

Magdalena Czubaszek – gdańszczanka, absolwentka Instytutu Kultury Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim i Polskiej Szkoły Reportażu z kilkuletnim stażem w dziennikarstwie internetowym, wielbicielka punk rocka, tricksterów i zabaw ze streamami na Twitchu.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij