„Pieśni” Jacaszka nie są płytą rewolucyjną, ale w wypełnianiu katedralnych wnętrz dźwiękami elektroniki tkwi wielki potencjał.
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2014/02/stephansdom_organ-840x440.jpg)
„Pieśni” Jacaszka nie są płytą rewolucyjną, ale w wypełnianiu katedralnych wnętrz dźwiękami elektroniki tkwi wielki potencjał.
Brak sensownej literatury środka da się wyjaśnić sposobem, w jaki funkcjonuje nasz niedorozwinięty rynek książki.
Choć „Zniewolony” przekonuje mnie jako dzieło sztuki, politycznie wolę totalną demolkę z finału „Django”. Tam ofiary dostają przynajmniej realną podmiotowość i prawo do zemsty.
Chodzi o to, żeby udowodnić swoją przynależność do inteligencji.
Rzadko przez usta krytyków przechodzi określenie „mistrzyni prozy”.
Pete Seeger przez całe życie wierzył, że muzyka potrafi budować wspólnotę.
Zdjęcia Jowity Paszko wpisują się w nurt fotografii intymnej. Tylko że obcinanie ludziom głów do kanonu fotografii intymnej nie należy.
Von Trotta próbuje stawiać najważniejsze pytania. Ale odpowiedzi wydają się dość banalne.
Stawałam się w powieściach jeszcze jednym bohaterem i wymyślałam, co było dalej.
Zastanawiając się, czemu jej nie ma, myślę o tradycjach, mentalności – ale też o pieniądzach.
Stefano Liberti nie redukuje imigranckiego dramatu do scen z ośrodka na Lampedusie.
„Liebestod” to piękna płyta i piękny przykład uwodzicielskiego ruin porn – pod tą etykietą funkcjonowały zdjęcia z opuszczonych osiedli Detroit.