Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Przestaliście się nawzajem obrażać. I co, jesteście od tego szczęśliwsi?

Dla bohaterów opowiadań Tulathimutte’a mówienie stało się bieganiem po polu minowym. Nowy język miał chronić przed bólem i agresją, a wiedzie do cierpień, konfliktów i pretensji.

ObserwujObserwujesz

O tej książce powinno być głośno, a jest zastanawiająco cicho. Dziwna sprawa. Duzi influ milczą jak zaklęci i najpewniej tylko złota moneta mogłaby poluzować ów pancerny czar. Recenzji minimalnie, żadnego wywiadu z autorem, przez Iksa i Fejsbuka nie przetacza się orkan wielodniowej inby, ani choćby sztafeta polecajek, porównań i cytatów. Książkary stronią od układania na rustykalnym blacie mandali w intencji Tony’ego Tulathimutte’a – egzemplarz Odrzucenia (zakładka w okolicach strony 177), przygarść kasztanów, purpurowy liść klonu, dynia piżmowa, bibelot z napisem „autumn”. Nic z tych rzeczy.

Tymczasem głośno powinno być o „Odrzuceniu” co najmniej z dwóch powodów, choć w istocie wystarczyłby jeden. Bo nie tylko jest to wyrafinowana, pierwszorzędnie zrobiona proza, ale do tego sprzedaje potężnego kopa wszystkiemu temu, w co od lat wierzyliśmy i praktykowali. My – rycerzyki, sojusznicy, wrażliwki, osoby wysokoempatyczne, aktywiści sieciowi, uprzywilejowani niewyspowiadani do końca z własnego przywileju, wielkomiejskie lewactwo.

Odrzucenie to zbiór opowiadań albo, można bowiem i tak, (o)powieść w ośmiu opowiadaniach, w których przewijają się, zazębiając całość, niektóre postacie, wątki i problemy. Pisarstwu Tulathimutte’a dość wyraźnie patronują tutaj David Foster Wallace i George Saunders.

Czytaj także Cierpienia młodego incela Patrycja Wieczorkiewicz, Aleksandra Herzyk

Czuć zwłaszcza Saundersa w pasji użytkowania najróżniejszych – i współczesnych nam, codziennych – form narracyjnych. Tulathimutte ima się czata, maila, obszernego postu na forum, scenariusza filmu porno na życzenie, inb, komentarzy meta i meta meta. Z kolei Wallace byłby Wallace’em z Krótkich wywiadów z paskudnymi ludźmi, a więc tym od bezlitosnej i dogłębnej wiwisekcji ludzi postindustrialnych, miotających się między niespełnieniem a przesytem, ekshibicjonizmem a wstydem, nieszczęśliwych, złaknionych szczęścia, nakłanianych do bycia sobą, odgrywających rolę za rolą.

Bohaterowie Odrzucenia funkcjonują w świecie zachodnim – przez co rozumiem Amerykę – porewolucyjnym. Nie, nie wprowadzono dyktatury proletariatu, nie uspołeczniono kasyn, stumetrowych jachtów i korporacji. Zmianę przeprowadzono w języku i relacjach; przynajmniej tych oficjalnych i na widoku. Ale okazuje się, że mimo szerokiego zastosowania słownika politycznej poprawności, feminizmu, antyrasizmu, czułości, uważności i zaimków mężczyznom, kobietom i osobom, o których pisze Tulathimutte, wcale nie jest w życiu lżej – nie są ani spokojniejsi, ani spełnieni.

Ów nowy język, który miał chronić przed bólem i agresją, po częstokroć wiedzie do cierpień, konfliktów, niewygasłych pretensji. A mówienie to bieganie po polu minowym. Łatwo kogoś urazić i samemu oberwać. Komunikacja, rzekomo wreszcie oczyszczona z klisz, obraźliwych podtekstów, krzywdzących stereotypów, nie stała się nijak prostsza czy sprawiedliwsza. Wręcz przeciwnie – krępuje i pogrąża uczestników w niekończącym się łapaniu za słówka, rozliczaniu za wyrażone na głos intencje i charakterystyki, niebycie na bieżąco ze słusznościową terminologią, wciąż nie dość trafne i poprawne formuły, zwroty grzecznościowe, specjalistyczne terminy.

Bohaterów Tulathimutte’a przymusza się do werbalizowania siebie, a potem za ową werbalizację karze. Karze, bo ciągle i ciągle nie są oni w stanie czynić zadość progresywnej normie. Niewykluczone zatem, iż ta wspomniana zmiana dokonała się jedynie na zewnątrz, w sferze publicznej, na pokaz, a w środku ludzi buzują emocje i pragnienia, których niby powinni się już dawno wyzbyć.

„Wtedy wydawało mi się, że te dramy o sprawiedliwość społeczną to fenomen uczelniany, ale tam okazało się, że wszyscy się w to bawili, ciągle cynicznie kręcili polityczne afery o coś, co było po prostu złym wychowaniem. Jeśli ktoś zostawił naczynia w zlewie, był oskarżany o niszczenie wspólnej przestrzeni i outsourcing pracy. Jeśli prosiło się kogoś o przyciszenie muzyki w nocy, świadczyło to o propagowaniu logiki systemu penitencjarnego. […] Potępienie artysty od tekstyliów za opinię, że osoby biseksualne w cisheteroseksualnych związkach rzadziej spotykały się z dyskryminacją. Oskarżenie cisheteroseksualnej rzeźbiarki z Izraela o skupianie uwagi na sobie i queerbaiting, gdy podczas miesiąca dumy opublikowała na Facebooku zdjęcie z tęczową flagą namalowaną na policzku”.

W rezultacie zamiast istnieć, ludzie grzęzną w dokonywanych bez znieczulenia wiwisekcjach – w kółko analizują siebie i innych, dniami i nocami patrolują dyskurs, żeby być na bieżąco z jego granicami, z leksyką, listą wrogów, zakazanych pojęć i postaw. Terapeutyzują się i są terapeutyzowani. Pucują do połysku swoją personę internetową i zawodową, miłą, progresywną, zatroskaną, czując zarazem, że w id kuli się potwór. Ich autentyczność jest nieautentyczna, bo zestrajana z narzuconym z góry ideałem autentyczności. Prawdziwe za to są poczucie winy, kompulsje, natręctwa, depresja, postępująca izolacja.

Facet z Feministy postępuje świadomie i słusznie, działa w trybie sojuszniczym, potakuje, uczęszcza na gender studies, ma torbę z hasłem „Czytajcie więcej pisarek!”, zaszczepiono w nim „jeśli nie feministyczne wartości jako takie, to przynajmniej wartość feministycznych wartości” – a mimo to kobiety go odtrącają, gorzej: odbierają jako natręta, lamusa i nudziarza, któremu zaoferować mogą jedynie „przyjaźń”. Nie umie się z tym pogodzić. Grał przecież w obowiązującą grę, ale ostatecznie wygrywają w niej ci, co olewają zasady i resztę uczestników. Piękności, nawet te równie świadome, wybierają nie jego, lecz zamożnych mięśniaków, przebojowe alfy, toksyków, zlewusów, bajerantów. Jemu pozostaje wikłanie się w domysłach, czy to aby nie przez to, iż ma wąskie ramiona, oraz pornografia.

Kto wie jednak, może to nie oni wszyscy są oszustami i hipokrytami, ale on właśnie – ten, który na chłodno zaplanował, że nie bickiem, kasą, elokwencją bądź sukcesem będzie zdobywał kobiety, lecz wystudiowanym bałwochwalstwem, byciem simpa-tycznym.

Reszta bohaterów Odrzucenia też nie ma lepiej. Wycofany Kant z Ahegao, czyli ballady o stłumieniu seksualnym marzy o brutalnym poniżaniu swoich partnerów w łóżku, choć nie jest w stanie choćby wykrztusić tych żądz. Alison z Fotek dostaje totalnej obsesji na punkcie najlepszego przyjaciela, z którym się raz przespała, a ów uznał, że to – i tyle – wystarczy, i zaczął sobie budować związek z inną. Dobrze sytuowany buc z Naszej zarąbistej przyszłości sądzi, że jest fajny i opiekuńczy, bo zna tysiąc młodzieżowych słów roku i wie (ponoć), czego potrzeba jego partnerkom, a jest żenujący, odpychający i zaborczy. Bree z Głównej postaci, żeby uciec przed światem, a jednocześnie ów świat zniszczyć, wznosi w internecie labirynt swoich wcieleń, poglądów, fantazji, wariantów biografii.

Czytaj także Forma bezosobowa (fragment książki „Paradoks macho”) Jackson Katz

„Przez resztę roku […] życie między nimi nie było łatwe, to unikanie wciągnięcia w niekończące się dyskusje i zajmowanie stanowisk przy kolacji. Czy powinniśmy anulować prenumeratę „Atlantica”, skoro redakcja popiera inwazję na Irak? Czy wykluczenie jest wpisane w bycie osobą queerową? Czy Azjaci mogą mieć azjatycki fetysz? Czy zaburzenie osobowości to niepełnosprawność? Czy uroda to przywilej?”.

Tragedią naszych czasów, o której napisał Tulathimutte, jest nie tylko bolesne i upokarzające „odrzucenie” – przez drugiego człowieka, przez samego siebie, przez system, przez dominujące koterie, branże, centra słuszności – ale konstatacja, że o ile powrotu do starego porządku już nie ma, to porządek nowy wciąż nie czyni nas szczerszymi i szczęśliwszymi.

**
(Fragmenty Odrzucenia Tony’ego Tulathimutte’a w przekładzie Adriana Stachowskiego).

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie