Historia

Queerowe ofiary Auschwitz i II wojny światowej upamiętnione w Bundestagu

27 stycznia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. W tym roku niemiecki Bundestag podjął decyzję o upamiętnieniu cierpienia osób nieheteronormatywnych prześladowanych w czasie II wojny światowej.

Od 2018 roku Lutz van Dijk – pisarz i historyk, autor książki Cholernie mocna miłość (historia Teofila Kosińskiego) – walczył o to upamiętnienie. Co roku petycję w tej sprawie podpisywało grono cenionych badaczy i badaczek zajmujących się historią II wojny światowej oraz sami świadkowie. Wśród nich m.in. Esther Béjarano – ocalała z Auschwitz, która zmarła w lipcu 2021 roku.

Dziś w Bundestagu, w trakcie uroczystości upamiętniających osoby nieheteronormatywne przemawiała ocalała Rozette Kats – jej rodzice zostali zamordowani w obozie Auschwitz – oraz Klaus Schirdewahn – aresztowany w 1964 roku na mocy paragrafu 175 niemieckiego Kodeksu karnego penalizującego relacje seksualne między mężczyznami. Przywołano również dwie biografie osób nieheteronormatywnych prześladowanych w czasie II wojny światowej. Aktor Jannik Schümann przeczytał tekst o Karlu Gorathie, a aktorka Maren Kroymann przedstawiła życiorys Mary Pünjer.

Karl Gorath (1912–2003)

W 1998 roku były więzień KL Neuengamme i KL Auschwitz I, skazany na mocy paragrafu 175 blokowy, Karl Gorath udzielił jedynego wywiadu. Dziewięć lat wcześniej odwiedzał Państwowe Muzeum Oświęcim-Brzezinka, gdzie albo nie chciał zostawić relacji, albo nikt go o nią nie poprosił. Gorath był oszczędny w słowach. Cierpiał także po wojnie, odsiadując ponownie ten sam wyrok. Na pytanie Jörga Huttera: „Jak przeżyłeś w Auschwitz?”, odpowiedział:

„Zaraz po przyjeździe [do obozu – J.O.] zostaliśmy przeniesieni do izby chorych przez lagrowych prominentów, czyli kierownictwo obozu więźniów. Dzięki temu uniknęliśmy przydziału do niebezpiecznej pracy. Następnie zostałem blokowym na bloku 3. Ta uprzywilejowana pozycja nie chroniła mnie przed przerażającymi apelami. Szczególnie źle było wtedy, gdy więźniom udawało się uciec albo gdy mieli rozstrzelać towarzyszy. Wtedy często godzinami musieliśmy stać równo w szeregu – niezależnie od pogody. Podczas tych apeli wielu upadło i umierało z wycieńczenia”.

Potem dodał jeszcze, że „dobre strony” życia obozowego obejmowały relację z dwoma Polakami:

„Latem 1989 roku, podczas wspólnej podróży do Polski [wyjazd niemieckiej grupy badawczej z Bremy – J.O.], w archiwum Miejsca Pamięci Auschwitz znalazłam daty śmierci moich przyjaciół. Byłem bardzo zszokowany, że obaj nie przeżyli Auschwitz. […] Nie mogłem temu zapobiec. Nie mogłem im pomóc. Świadomość, że zginęli, stanowiła dla mnie takie obciążenie, że przerwałem tamten wyjazd”.

Liczba, narodowość, przemoc

czytaj także

Gorath szukał śladów po Tadeuszu i Zbigniewie w muzealnym archiwum. Łączyły ich relacje seksualne. Karl twierdził też, że Zbigniew był miłością jego życia. W Muzeum otrzymał kserokopię dokumentu z nazwiskiem Zbigniewa – stronę z tak zwanej książki Bellerta, czyli alfabetycznego wykazu wyzwolonych więźniów, którzy byli leczeni w szpitalach zorganizowanych po wyzwoleniu na terenie dawnego obozu przez Polski Czerwony Krzyż. W książce zapisywano nie tylko dane osobowe, zaznaczano też, czy pacjent zmarł w trakcie leczenia, czy przetrwał i opuścił szpital. Na liście jedenastu nazwisk przy ośmiu postawiono krzyżyk, wyżej zapisując: „Zmarli w obozie w Monowicach”. Trzy nazwiska wyraźnie oddzielono i choć nie oznaczono ich krzyżykami, to dopisano daty z września 1945 roku. Na tej podstawie Karl i towarzyszący mu badacze z Bremy wywnioskowali, że Zbigniew zmarł.

Na skanie tej samej strony dokumentacji, wykonanym dziś, przy trzech wydzielonych nazwiskach widać dopisek „żyją”. Sporządzony został ołówkiem, a mógł powstać po wizycie Karla albo zniknął w trakcie kopiowania, nie ma go bowiem na kserokopii, którą otrzymał Gorath. Zbigniew i Tadeusz przeżyli wojnę.

Wiązanka z Auszwicu

czytaj także

Wiązanka z Auszwicu

Jacek Dehnel

Tadeusz został przewieziony do KL Auschwitz w listopadzie 1942 roku. Miał dwadzieścia lat. Mieszkał w Warszawie. W obozie otrzymał numer 77156. W maju 1966 roku napisał list po niemiecku do Międzynarodowego Biura Poszukiwań w Bad Arolsen z prośbą o przesłanie dokumentacji obozowej. Podał swoje dane osobowe oraz kolejne transporty. Od listopada 1944 roku przebywał w podobozie KL Flossenbürg, w Leitmeritz (Litomierzyce), aż do wyzwolenia w maju 1945 roku. Po wojnie ożenił się i nadal mieszkał w stolicy.

Zbigniew trafił do obozu Auschwitz w grudniu 1942 roku. Otrzymał numer obozowy 79586. Miał siedemnaście lat. Był więźniem politycznym zatrzymanym w Krynicy za działalność konspiracyjną. W październiku 1944 roku wywieziono go do KL Sachsenhausen, trzy tygodnie później – do KL Buchenwald. W lipcu 1998 roku udzielił wywiadu dla Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Nie wspomniał o Karlu. Nie wiadomo, czym była dla niego relacja z tym mężczyzną. Być może Zbigniew nie chciał do tego wracać albo nikt go nigdy o Karla nie zapytał. Bardzo prawdopodobne, że mógł bać się homofobicznej reakcji. W wywiadzie mówił tylko o pracy sztubowego na bloku 3, gdzie blokowym był Gorath:

„No na tym bloku, gdzie ja tam pracowałem, czy tę czystość trzymałem, to było rzeźnia, mleczarnia, oddział polityczny, kalifaktorzy SS, SS kantyna, ja mówię nie [dla – J.O.] SS, tylko [dla – J.O.] więźniów, którzy pracowali w tych komandach. Tak że to ten blok to był taki podstawowy. No jak ktoś przyjeżdżał, to pokazywali zawsze, i jeszcze dlaczego. No, rzecz trochę była groteskowa i jednocześnie dość tragiczna z początku, bo ci ludzie, którzy tam mieszkali, no mieli różne powiązania, kombinacje i skombinowali sobie, żeby w jakichś ludzkich, godnych warunkach, prześcieradła, jakieś znośniejsze koce, żeby jakoś przetrwać, przeżyć tutaj”.

Później przyszła tak zwana kompresja etatów. Zgodnie z zapiskami na karcie więźniarskiej Zbigniew pracował na bloku 3 do stycznia 1944 roku:

„Powiedzieli, że obsługa bloków w niektórych blokach jest za duża. Trzeba zniwelować. No i dzięki poparciu szrajbera blokowego, ja nie wiem żyje, nie żyje pan Franciszek Gawęda, on później miał w Brazylii jakąś firmę po wojnie, pan który był na tym bloku, zarekomendował mnie. […] No i on mnie zarekomendował do elektryków i tam zostałem szrajberem elektryków”.

Twarze „różowych trójkątów”. Kim są osoby na fotografii z KL Sachsenhausen?

Po wojnie Zbigniew mieszkał w Krakowie. Pracował między innymi jako kierownik pracowni mikrofilmowej. Na pytanie, czy odwiedza Oświęcim i Muzeum, odpowiedział:

„Tak, jeżdżę tam, dlatego że tam jest pracownia mikrofilmowa [w archiwum – J.O.], którą tam czasami wizytuję i odwiedzam i jeżeli teraz też będzie nowa maszyna instalowana, to też będę ją instalować. A poza tym jeżdżę z pewną intencją, bo biorę po prostu znicz pod pachę i zapalam pod ścianą śmierci, symbolicznie, bo do Stuttgartu [w obozie niedaleko Stuttgartu zginęli ojciec i brat Zbigniewa – J.O.] trochę za daleko jechać”.

Karl zmarł w 2003 roku. Zbigniew – w 2012 roku. Data śmierci Tadeusza pozostaje nieznana. Od 1989 roku Karl i Zbigniew mogli spotkać się ponownie, mieli na to aż czternaście lat. Dwa tygodnie po powrocie z Polski do Niemiec Gorath napisał list do wszystkich uczestników wyjazdu, który zakończył słowami:

„[…] Auschwitz i wszystko, czego tam doświadczyłem, obezwładniło mnie w taki sposób, że nie mogłem robić nic innego, tylko wrócić do domu. […] Moje ogromne podziękowania za to, że umożliwiliście mi wzięcie udziału w tej podróży… Wybaczcie moją błędną pisownię, ale co w głowie, to i w mowie… Na zawsze Wasz Karl”.

W trakcie wizyty w Muzeum członkowie grupy z Bremy złożyli kilka wiązanek pod ścianą straceń bloku 11. W imieniu Karla kwiaty podpisano: „Dla moich towarzyszy Zbigniewa i Tadeusza”. Drugi bukiet udekorowano dedykacją w trzech językach: „Dla naszych homoseksualnych braci, którzy tu zginęli”. Kilka godzin później wiązanki usunięto.

*
Fragment z książki Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej.

Ostrowska: Ludzi, którzy nie mają historii, łatwiej szkalować [rozmowa z autorką książki „Oni”]

Mary Pünjer (1904–1942)

Pünjer albo Kümmerman. Nazwisko panieńskie Mary to nazwisko żydowskie. Na jednym z niewielu zachowanych zdjęć tej kobiety Mary wraz ze swoją mamą uśmiecha się do obiektywu. Fotografia jest datowana na lata trzydzieste XX wieku. Naziści zdążyli już przejąć władzę w Republice Weimarskiej. Rozpoczynało się piekło. Na zdjęciu obozowym, które wykonano kilka lat później (1940), można rozpoznać rysy twarzy Mary, ale ta twarz jest już zupełnie inna.

Tabliczka pamięci Mary Pünjer w Hamburgu. Fot. Hinnerk11/Wikimedia Commons

Mary Erna urodziła się w 1904 roku w Hamburgu-Wandsbek i była najmłodsza z trójki rodzeństwa. Jej rodzice Lina i Joel prowadzili sklep z damską konfekcją. Od pokoleń zajmowali się handlem detalicznym. Było ich stać na to, żeby wykształcić swoje dzieci. Mary mogła się uczyć. Najpierw skończyła prywatną szkołę średnią i następnie liceum. Zaraz potem zaczęła pracować w rodzinnym sklepie. W wieku dwudziestu pięciu lat wyszła za mąż za Fritza Pünjera – niemieckiego handlowca, który zajmował się m.in. zakładami bukmacherskimi na wyścigach konnych. Młode małżeństwo było bezdzietne. Wszyscy mieszkali razem w rodzinnym domu Kümmermanów. Po nocy kryształowej Lina została zmuszona do sprzedania całego majątku oczywiście praktycznie za bezcen. Rodzina nadal mieszkała w tym samym budynku, ale dom nie należał już do nich. Po wybuchu II wojny światowej Fritz został powołany do wojska i przeniesiony na tereny okupowanej Polski. Wrócił do Niemiec we wrześniu 1940 roku. Mary była już wtedy w więzieniu.

Pod koniec czerwca 1940 roku kobietę zatrzymano. Nie wiadomo, jakie były powody aresztowania. Mary przetrzymywano najpierw w więzieniu policyjnym Fuhlsbüttel-Hamburg. Następnie w październiku została przetransportowana do obozu Ravensbrück jako więźniarka asocjalna (czarny trójkąt) o numerze 4841. Kilka tygodni później ponownie przewieziono ją do Hamburga. Na tej liście transportowej z obozu do więzienia pojawiła się pierwsza wzmianka dotycząca orientacji seksualnej Mary. Osoba uzupełniająca listę wpisała przy jej nazwisku dwa słowa: asozial/lesbisch. Od połowy marca 1941 roku kobieta została umieszczona w Ravensbrück już na stałe. Skierowano ją najpierw na blok 13, następnie na blok 14. Oba baraki były przeznaczone dla więźniarek z kategorii asocjalne. Nigdy nie przeniesiono jej na bloki żydowskie. Najprawdopodobniej powód jej zatrzymania był związany ze wspomnianym zapiskiem z listy transportowej.

Dlaczego badacze nie interesowali się losem osób homoseksualnych w Auschwitz

Pod koniec 1941 roku Mary, podobnie jak setki innych więźniarek tego obozu, została skierowana do akcji 14f13, która była kontynuacją akcji eutanazyjnej T4. Najpierw mordowano osoby chore umysłowo i niepełnosprawne fizycznie, wykorzystując do tego m.in. cztery ośrodki eutanazyjne na terenie Rzeszy. Pod koniec trzeciego roku wojny zdecydowano się użyć tych miejsc do eliminacji osób niezdolnych do pracy w obozach. Selekcji na terenie obozu dokonywała najpierw obsługa lekarska jednostki penitencjarnej. Kolejnym krokiem była wizyta lekarza SS, który podejmował ostateczną decyzję. Między listopadem 1941 a styczniem 1942 roku Mary wraz z innymi więźniarkami została „sprawdzona” przez dra Friedricha Mennecke. Jego diagnoza brzmiała mniej więcej tak: „zamężna Żydówka. Bardzo aktywna (zuchwała) lesbijka. Odwiedzała lesbijskie lokale i wymieniała pieszczoty”. Obok zapisków z listy transportowej do obozu uwagi SS-mana to jedyne informacje na temat życia intymnego Mary. […]

Fritz nie rozwiódł się z Mary. Mógł to zrobić jeszcze przed II wojną światową i zaraz po powrocie z frontu. W końcu jego żona była Żydówką. Taki los spotkał siostrę pani Pünjer, Ilse Grube, którą mąż porzucił. W grudniu 1941 roku deportowano ją do Rygi, następnie do KL Stutthof. Nie przeżyła wojny. Podobnie zresztą jak matka obu kobiet – Lina Kümmerman, którą w maju 1944 roku wywieziono z Terezina do KL Auschwitz-Birkenau. Zanim do tego doszło, Mary korespondowała z rodziną z obozu w Ravensbrück. Więźniowie niemieccy mieli ograniczone prawo do korespondencji, która zawsze przechodziła cenzurę władz obozowych. Przetrwały cztery listy Mary z przełomu 1941/1942 roku. Dziś to jedyny ślad jej głosu:

Mój kochany Fritz!

Mam nadzieję, że Ty i mama spędziliście miło święta! Oczywiście myślałam dużo o domu. Dwa lata temu spędzaliśmy Sylwestra razem i jeszcze byliśmy szczęśliwi! Czy kiedyś znowu tak będzie? Właśnie rozdzielono pocztę i ponownie nie było nic dla mnie. Miesiąc temu otrzymałam ostatni list od Ciebie i od mamy! […] dlatego znowu tracę nadzieję!… [ingerencja cenzury].

Z kim się spotykacie? Mam nadzieję, że czujecie się ze sobą swobodnie – Ty i mama! Chociaż jestem już poza domem 17 miesięcy, codziennie myślę o Tobie, o mamie i naszym pięknym domu. Mam nadzieję, że zobaczymy się wszyscy wkrótce! Ale piszesz tak rzadko, że ponownie zaczynam wątpić we wszystko!

Serdecznie pozdrawiam Ciebie i mamę!
Wasza Mary (styczeń 1942)

Jako datę zgonu Mary wpisano dzień 28 maja 1942 roku. Powód śmierci – ostra niewydolność serca. Tak naprawdę kobieta została zagazowana między lutym a kwietniem tego roku w ośrodku Bernburg, który był jednym ze wspomnianych ośrodków zagłady w trakcie akcji T4. Razem z Mary zamordowano wtedy tysiąc sześćset innych kobiet. Połowa z nich była pochodzenia żydowskiego. Dwie kobiety: Henny Schermann i Herta Sobietzki zatrzymano również z powodu podejrzenia o relacje lesbijskie. Fritz Pünjer odebrał urnę z prochami Mary. Grób jego żony znajduje się na cmentarzu żydowskim przy Jenfelder Strasse w Hamburgu.

Różowe trójkąty

czytaj także

Różowe trójkąty

Joanna Ostrowska

Historia lesbijek prześladowanych w okresie nazistowskim to seria niepełnych biografii kobiet/ofiar. Te, które przeżyły, latami milczały – bały się wracać do przeszłości. Życiorysy tych, które zamordowano, pozostały ukryte głęboko w archiwach. Elsa Conrad, Margarete Rosenberg, Mary Pünjer, Henny Schermann i Herta Sobietzki to bohaterki wieloletnich badań niemieckiej historyczki Claudii Schoppmann. To dzięki niej mamy możliwość zobaczyć twarze tych kobiet, poznać szczegóły dotyczące ich życia prywatnego, rodziny, pracy i prześladowania w okresie nazistowskim.

Oprócz tych czterech życiorysów Schoppmann wzbogaciła pamięć o nieheteronormatywnych ofiarach nazizmu jeszcze o dwie wyjątkowe książki. Na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku powstał Czas maskowania. Historie lesbijek w Trzeciej Rzeszy. Kilka lat później: Zakazane relacje. Miłość kobiet 1938–1945. Żadnej z nich na razie nie przetłumaczono na język polski. Każda zawiera kolejne historie kobiet prześladowanych z powodu orientacji homoseksualnej, których cierpienie nigdy nie zostało w pełni upamiętnione. Bez nich pamięć o nieheteronormatywnych ofiarach nazizmu po prostu nie istnieje.

*
Artykuł o Mary ukazał się w magazynie „Replika” 73/2018

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij