Kinga Dunin czyta

Opowiadania na wakacje i do kibla

Książki wakacje plaża

Najlepsza lektura na wakacje? Dla mnie raczej pop i możliwie długie, najlepiej wiele tomów. Ale można też odwrotnie, raczej coś, co łatwo przerwać i wrócić do lektury w dowolnym miejscu – książki i pobytu. Czyli opowiadania. Kinga Dunin czyta „Niepoprawną mnogość” pod redakcją Lucy Caldwell, „Zabierz mnie do domu” Marie Aubert, „Mam na imię nie mam” Katarzyny Michalczak i „Nowy wspaniały smak” Sławomira Shuty.

Niepoprawna mnogość, red. Lucy Caldwell, opracowanie zbiorowe polskich tłumaczy, Wydawnictwo Pauza 2021

Niepoprawna mnogośćPewnego deszczowego popołudnia, tuż przed Dniem Świętego Patryka, wybrałam się z mężem na spacer z naszego obecnego domu na Whitechapel, żeby obejrzeć wystawę w londyńskim ratuszu.

Wystawa, na którą wybiera się autorka opracowania i obszernego wstępu do tego zbioru opowiadań irlandzkich, nosiła tytuł Jestem z Irlandii i składała się z fotograficznych portretów stworzonych przez urodzoną na Jamajce artystkę. Pokazują one Irlandki i Irlandczyków o różnym pochodzeniu etnicznym.

Caldwell też nie jest stuprocentową Irlandką, choć w jej wypadku nie chodzi o pochodzenie etniczne, mieszka w Londynie, a jej dzieci śpiewają piosenki po bengalsku. Swoje wprowadzenie w dużej mierze poświęca kwestiom tożsamości. Kto jest pisarką lub pisarzem irlandzkim? Czy tylko ktoś, kto urodził się i mieszka na wyspie? Część autorów tej antologii urodziła się gdzie indziej, np. w Chinach, Nigerii albo Finlandii. Inni z kolei mieszkają w jakichś innych miejscach.

Zastanawiające jest, że Caldwell zupełnie nie odnosi się do kwestii języka. Gdybyśmy się zastanawiali, kto jest polskim pisarzem, pewno jest to pierwsza rzecz, która przyszłaby nam do głowy – ten, kto pisze po polsku. Na co zaraz ktoś powiedziałby: a Conrad? Ale reguła jednak jest prosta. W Irlandii językami urzędowymi są irlandzki i angielski. Irlandzkiego uczą się dzieci w szkole. Są specjalne rządowe programy wspierające ten język. I co? Na co dzień używa go 1,5 proc. obywateli, a 37 proc. twierdzi, że potrafi się w nim porozumiewać. Opowiadania jednak tłumaczone są z angielskiego i chyba takie są w oryginale.

O tym, czego nie ma na egzaminie

czytaj także

Wszyscy występujący w antologii debiutowali po roku 1998, to data porozumienia wielkopiątkowego, które doprowadziło do zakończenia konfliktu wewnętrznego w Irlandii. Caldwell jako zaletę prezentowanego wyboru wskazuje różnorodność, mnogość. Oczywiście, to dwadzieścia kilka opowiadań i są one różne. Znajdują tu swoją reprezentację imigranci, Caldwell chciałaby ich nawet więcej – też Polaków (pojawiają się dosłownie na mgnienie oka, jako polska sprzątaczka); są osoby nieheteronormatywne. Miejscem akcji nie zawsze jest Irlandia.

Ja natomiast szukałam w nich irlandzkości. Gdzie ją widzę? Jakieś napomknienia o katolicyzmie. Problemy z aborcją. Echa wiadomego konfliktu. Przeważnie jednak są to dość powszechne problemy – świata bogatszego i klasy średniej. W jednym z opowiadań kobieta po rozwodzie, której doskwiera samotność, brak pewności siebie, nie najlepsze relacje z ludźmi, któregoś ranka zauważa, że koło niej pojawił się filar. Filar to taki słup blasku albo chmurek, który jest rodzajem terapeuty, delikatnie modyfikującym zachowania użytkownika. Nie zamawiała go, bo jest za drogi, ale teraz towarzyszy jej wszędzie. Trochę stygmatyzuje, bo każdy widzi, że ma filar, ale pozwala się zmienić na lepsze. Na jak długo?

I tak sobie myślę, że absolutnej większości bohaterek i bohaterów tych opowiadań taki filar by się przydał, także tym opisanym przez Sally Rooney. Fanki jej twórczości znajdą w jej opowiadaniu to, co lubią: ona, on, chce, nie chce, kłopoty z poczuciem własnej wartości, w końcu nic z tego nie będzie. Ale są też inne opowiadania. Pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

Normalni milenialsi okiem „Jane Austen prekariatu”

*
Marie Aubert, Zabierz mnie do domu, przeł. Karolina Drozdowska, Wydawnictwo Pauza 2021

Zabierz mnie do domuMożemy zostać takimi przyjaciółmi od seksu – powiedziałam po wszystkim.
Starałam się, by mój głos zabrzmiał w ciemnościach lekko i żartobliwie.
Wybuchnął śmiechem.
– Popisujesz się? – zapytał.

Aubert jest pisarką norweską, autorką powieści Dorośli, ale jej opowiadania nie są jakoś szczególnie norweskie, gdyby któreś znalazło się w antologii irlandzkiej, pewno nikt by się nie zdziwił. Psychologiczno-obyczajowe. Wszystkie oparte w mniejszym lub większym stopniu na jednym chwycie, który całkiem nieźle działa. Wykorzystuje to, że mamy pewne przyzwyczajenia narracyjne. Chcemy być zaskakiwani, ale jednocześnie, szczególnie w literaturze popularnej, dość dobrze przeczuwamy, co będzie dalej. I to przeczucie się nie sprawdzi.

Niewielka książeczka, kilka opowiadań, które gładko się czyta. Idealne na wakacje.

Czy moralność ma wymiar klasowy? I kogo na nią stać?

*
Katarzyna Michalczak, Mam na imię nie mam, Cyranka 2021

Mam na imię nie mamDom z gankiem i werandą. Świeci słońce, jest sierpień. Popołudnie. Piaszczysta ścieżka biegnie w stronę ganku. Po bokach ścieżki rosną wrzosy, właśnie zaczynają kwitnąć.

Wygląda to idyllicznie, ale zza tej Wymarzonej historii (tytuł pierwszego opowiadania) co chwila prześwituje rzeczywistość zupełnie nieidylliczna. We wszystkich tych historiach codzienne obserwacje mieszają się z marzeniami, które są jakimś rodzajem mechanizmów obronnych przed prawdą.

Michalczak jest poetką i autorką opowiadań słusznie dostrzeżoną. Bardzo spodobał mi się tytuł, jej język i sposób obrazowania, często nieoczywista konstrukcja opowiadań.

Ale nie wiem, czy dobrze się czuję w ich „prekarnej” atmosferze. Nie dotyczy ona tylko miejsca na rynku pracy, także na rynku emocji i relacji. Poza tym jest to jedna wielka opowieść o braku. Braku wsparcia i miłości w rodzinie, przemocowym ojcu, odległej matce, braku miłości i bezpieczeństwa w związkach, złych relacjach z własnymi dziećmi, braku sensu… I o tym, że lubimy, albo musimy, sami się oszukiwać – nie jest tak źle, jeszcze wszystko się ułoży – żeby przeżyć.

Nie chcę jednak, żeby zabrzmiało to zbyt ponuro, bo autorka nie jest też pozbawiona poczucia humoru i potrafi zaskakiwać.

Od Kookom do androida. Czy tak zmieni się świat?

*
Sławomir Shuty, Nowy wspaniały smak, Korporacja Ha!art 2021

Nowy wspaniały smakTo, co zdarzyło się ostatnio w jej życiu, było tak niesamowite i nieprawdopodobne, że Bożena myślała: To musi być bajka.

I oczywiście to była tylko bajka i żadnego „żyli długo i szczęśliwie” nie możemy się spodziewać.

Nowy wspaniały smak to książka, która powstała pod koniec lat 90. W stu egzemplarzach, staraniem autora. Teraz to pewno biały kruk. Poza tym ukazało się też wznowienie dość starego tomu opowiadań tegoż autora, Cukier w normie. Czyżby wydawnictwo szykowało edycję dzieł wszystkich?

NWS nie znałam, więc zaglądam. Każda z kilkudziesięciu historyjek jest krótka, 2–3 stroniczki. Kobieta w nich to przeważnie idiotka, a mężczyzna prostak i cham. Żyją w świecie tandetnych, konsumpcyjnych marzeń, miejskich legend, teorii spiskowych. Wszystko to jest okraszone groteską, różnymi makabrycznymi pomysłami i czarnym humorem (kanibalizm, cha, cha).

Próbuję sobie wyobrazić, że jestem młodym facetem, który właśnie trochę się upalił i czekając na gastrofazę, coś tam sobie chce przeczytać. Rechotałabym. Ale trawki nie można legalnie kupić, a ja nie jestem młody.

Skręt, areszt, przeszukanie, a na końcu… umorzenie

Jakoś mnie to nie bawiło, rzadko zaskakiwało, szybko znużyło. Nie przeczytałam całej. Może błędem jest czytanie tej książeczki ciurkiem? Mam nadzieję, że autor – o ile znam go z innych książek – nie obrazi się, jeśli powiem, że dla mnie jest to idealna książka dla wszystkich, którzy lubią mieć coś do czytania w kiblu. (Jeśli ktoś nie chodzi do kibla, tylko do toalety, to prawdopodobnie nie jest to książka dla niego).

Dodam jednak, że chociaż czasem zdarza mi się głośno śmiać przy jakiejś lekturze, to bardzo rzadko. Raz na rok? Dużo trudniej jest napisać śmieszną książkę niż smutną.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij