Kinga Dunin czyta

Duchy i gu-pek

Potrzeba było całkiem sporo stron, żeby wreszcie zorientować się, o co chodzi. I bardzo się cieszę, że nikt mi wcześniej tego zdradził. Ja oczywiście zaraz zdradzę – ale ostrzegałam. Kinga Dunin czyta „Lincolna w Bardo” George’a Saundersa i „Bystrzaka” Marie-Aude Murail.

George Saunders, Lincoln w Bardo, przeł. Michał Kłobukowski, Znak 2018

lincoln-w-bardo-okladkaW dniu ślubu naszego miałem lat czterdzieści i sześć, ona zaś osiemnaście. Tak, tak – wiem, co pan sobie myśli: starszy mężczyzna (niechudy, łysawy, na jedną nogę kulawy, z drewnianymi zębami) korzysta z małżeńskich uprawnień ku utrapieniu młodej nieszczęśnicy…

Saundersa poznaliśmy niedawno ze zbioru opowiadań 10 grudnia, więc wiadomo, że to dobry pisarz. A teraz powieść – powieści cieszą się większym powodzeniem, więc tym bardziej sięgam po nią z ciekawością, nic o niej nie wiedząc, e-booki nie mają czwartej strony okładki, a cudzych recenzji staram się nie czytać, zanim sama się nie zapoznam z lekturą – w ten sposób każda książka to niespodzianka. Może jakąś wskazówkę stanowi tytuł? Lincoln? – zapewne Abraham, wojna secesyjna, zginął z ręki zamachowca, obrońcy niewolnictwa… Bardo? Wiem, co to, w tybetańskim buddyzmie miejsce, gdzie zmarli oczekują na ponowną reinkarnację, strefa przejściowa, raczej smutna. Czego więc można się spodziewać? – poza tym, że przecież może to wcale nie być ani o Lincolnie, ani o bardo.

I tu, na początku, chciałabym przekazać może nietypową sugestię. Nie czytajcie omówienia tej książki wcześniej, warto zaryzykować lekturę, nic o niej nie wiedząc. Niech pozostanie niespodzianką.

Najwięcej przyjemności miałam na początku, kiedy nie mogłam się połapać, w czym rzecz. Jakiś pan opowiada o swoim życiu i dochodzi do momentu, w którym znajduje się w szpitalnej skrzyni (?). Ktoś mu przerywa opowieść, pojawia się jakaś nowa postać. A potem następny rozdział składa się z wyrywkowych cytatów ze wspomnień o rodzinie Lincolnów, z epoki. Wyglądają autentycznie – takie wstawki będą się powtarzały – jednak niektóre na pewno są apokryfami. Te z drugiego rozdziału dotyczą wielkiego przyjęcia urządzanego w Białym Domu, prawdziwa uczta Lukullusa, mimo trwającej wojny domowej. W tym czasie syn państwa Lincolnów jest ciężko chory. Potrzeba było jeszcze całkiem sporo stron, żeby wreszcie zorientować się, o co chodzi. I bardzo się cieszę, że nikt mi wcześniej tego zdradził.

Ja oczywiście zaraz zdradzę – ale ostrzegałam.

Otóż ta nietradycyjnie i nietypowo opowiedziana historia – jej ukryty narrator oddaje głos rozmaitym postaciom albo cytuje źródła – dotyczy śmierci jednego z synów Lincolna, ukochanego Williego. W zasadzie dzieje się przez jedną noc, tę po jego pogrzebie, na cmentarzu. A występujące tu głosy, osoby, to duchy zmarłych, które nie potrafią opuścić ziemskiego padołu. Do wielu nie dociera, że już nie żyją, przybierają różne dziwne formy, a granicami ich świata są cmentarne mury. To zwykli ludzie, którzy znaleźli się tu niedawno albo tkwią od wielu lat, a także pastor, wojskowy, niewolnicy pochowani w zbiorowej mogile, młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni – cała galeria rozmaitych postaci i ich historii. Balansują na granicy życia i śmierci, i w tej półśmierci pozostają indywidualnościami, co zresztą objawia się w postaciach jakie przyjmują.

Pojawiają się w nocy, a o brzasku muszą wrócić do swoich „szpitalnych skrzyń” i do „larw”, które w nich spoczywają. Chcieliby powrócić do dawnego życia, wciąż zaprzątnięci nim i gotowi o nim opowiadać, ale droga prowadzi w jednym kierunku – na sąd ostateczny, którego rezultatu nikt nie zna. Protestancki bóg – predestynacja – bywa kapryśny i groźny. Poruszenie wśród cmentarnych duchów wywołuje pojawienie się Williego, a potem jego ojca, który pragnie jeszcze raz pożegnać się z synem. Podobno Saunders wpadł na pomysł napisania tej powieści, kiedy usłyszał, że Lincoln kilkakrotnie wracał po śmierci syna na cmentarz i brał w ramiona jego ciało.

Służba i drużba

Z jednej strony to opowieść o rozpaczy ojca po stracie syna, ale z drugiej jednak niepozbawiona humoru, czasem absurdalna opowieść o duchach na cmentarzu. Są trochę straszne, ale także fascynujące w przyjemny sposób, bo przecież opowieści o duchach mają w sobie coś pociągającego – każdy to wie. A XIX wiek to czas powstania i rozwoju spirytyzmu i spirytualizmu, duchy zaczęły w tym czasie kontaktować się z żywymi. Akurat powieściowe duchy w zasadzie tego nie mogą, ale zasady są przecież po to, żeby je łamać. Pomysł przywołania duchów, aby opowiedzieć o osobistej tragedii sprzed lat, nic nie ujmuje dramatyzmowi tej opowieści. Zaskakujący jest nie tylko pomysł i sposób prowadzenia narracji, ale także rozmaite zabiegi językowe – archaizmy i anachronizmy, wiek XIX, ale jednak z inną świadomością. Za tak świetny efekt musi na pewno odpowiadać równie świetna praca tłumacza!

Trochę rozczarowało mnie zakończenie – rozważania o wojennych ofiarach i duch pewnego czarnego wnikający w duszę odjeżdżającego z cmentarza Lincolna. Teraz już na pewno będzie odczuwał empatię wobec niewolników. Wolałabym, aby powieść skończyła się kilkanaście stron wcześniej, a nie tak jakoś – dydaktycznie. Ale i tak jest to literatura, która lubię głównie za to, że jest literaturą, nieważne o czym.

***
Marie-Aude Murail, Bystrzak, przeł Bożena Sęk, Wydawnictwo Dwie Siostry 2018

bystrzakKléber zerknął z ukosa na brata. Bystrzak półgłosem naśladował drzwi w wagonie metra: „Piii… klap”.

A to już całkiem inna historia – urocza popularna powieść dla młodzieży. Obstawiam, że dla młodszych nastolatków. Też smutna historia, a przy tym niezwykle wesoła.

Kléber ma siedemnaście lat, jego mama umarła, ojciec ma nową, młodsza partnerkę, która zaraz urodzi mu dziecko, i nie jest fajnym facetem. Kléber przyjeżdża do Paryża, gdzie ma skończyć dobre liceum i przygotować się na studia. Ma jednak pewien kłopot – starszego brata, który jest niedorozwinięty umysłowo, jak mówi o sobie – jest gu-pkiem. To właśnie tytułowy Bystrzak.

Bystrzak to mężczyzna o umysłowości trzylatka, a jego najlepszym przyjacielem jest pluszak, królik Pan Kickicek. Brat odebrał Bystrzaka z zakładu opiekuńczego, który był potwornym miejscem, i postanowił sam się nim zająć. Ojciec mu nie pomoże, ale chłopak ma pieniądze ze spadku po matce, więc stara się wynająć jakieś lokum. Wynajmujący obawiają się jednak jego brata. W końcu bohaterowie znajdują dwa pokoje w mieszkaniu studenckim. Jedna para mieszana i dwóch chłopaków.

Nie wygląda to zbyt wesoło, prawda? Bystrzak razem ze swoim królikiem wprowadzają do życia współmieszkańców wiele zamieszania. Sprawiają kłopoty, rozrabiają, ale też bawią, wzruszają. Ich dialogi są naprawdę zabawne, nieporozumienia, do których dochodzi, zaskakujące. I oczywiście wszyscy przywiązują się do Bystrzaka, rozwijają przy nim emocjonalnie i uczą tolerancji. A największych przyjaciół znajduje w muzułmańskiej rodzinie, która ma pięć córek, najmłodsza z nich jest głuchoniema.

Nastolatki powinny być piękne – taki przekaz wywiera olbrzymią presję

Ale to tylko część tej historii, którą miło się czyta, ale przecież nas nie zaskakuje. Druga dotyczy relacji między młodymi ludźmi – wszyscy chłopy poszukują dziewczyn i nie chodzi im tylko miłość. Para mieszkająca wspólnie dość głośno uprawia seks, a jeden z chłopaków kocha się w niej i ciężko to znosi. Kléber zaczyna spotykać się z niezbyt odpowiednią dziewczyną i głównie myśli o jednym. Bystrzak przeżywa odkrycie, że dziewczyny nie mają pimpusiów i kupuje dla Pana Kickicka Panią Kickickową. Oczywiście nie ma tu jakichś szczegółów, po prostu seksualność młodych ludzi, i do jakiegoś stopnia Bystrzaka, jest tu bezpretensjonalną oczywistością. Francuska powieść, ekranizowana, nagradzana… Myślę, że dorosłym też sprawi niewinną przyjemność.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij