Nie nas pierwszych zwolnili, nie będziemy też w tym ostatni. Nie tylko my mamy kredyt we frankach szwajcarskich do spłacenia i dzieci.
Nieprzypadkowo nowa książka Wojciecha Albińskiego Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą ukazała się w wydawnictwie ekonomicznym. Bezrobocie jest nieodłacznym elementem nowoczesnej gospodarki. Bez armii czekających na wolną posadę rynek mógłby nie znieść presji ze strony coraz bardziej pewnych siebie pracowników. Przewidywania licznych futurologów, że w XXI wieku będziemy mogli pracować zaledwie kilka godzin dziennie, nie miały prawa się ziścić. Zbyt wiele wolnego czasu będącego udziałem wykwalifikowanych jednostek mogłoby mieć katastrofalne skutki dla systemu, który opiera się na wcale niewykwalifikowanej pracy wcale nie wolnych jednostek i który wciąż, mimo wszystko, lubimy nazywać rynkowym.
Poradnik Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą, bo że to się stanie, to pewne jest tym, co autor obiecuje. Znajdziemy tam pocieszające rady, jak „Idź, dokąd poszli tamci, do ciemnego kresu, po złote runo nicości, twą ostatnią nagrodę”. No dobra, żartuję. Nie takie rady. Ale wciąż blisko. Ta książka to nie tyle poradnik, co niepozorna epopeja pokolenia lemingów, które zachłyśniętę nowoczesnym życiem wywiesiły sobie nad łóżkami flagi z franków szwajcarskich. Jakby naprawdę wierzyli, że ich sypialnia może zamienić się w piracki okręt mknący przez morze pod zmienną banderą tego, kto da więcej. Następnie nadszedł sztorm, z którego tylko niektórzy wyszli sucho. Jednak ci, którzy umoczyli, nie będą mogli już się otrząsnąć ze świadomości, że są współwinni.
Herbertowski ton przywołuję tu nie bez kozery. Autor nie boi się słów patetycznych, niepozbawionych jednak ironii. Kolejne strony balansują między poetyckim manifestem i reklamowym billboardem. W innych czasach być może mogłyby z powodzeniem funkcjnować jako reklamy wielkoformatowe. Lecz w dzisiejszych, gdy przestrzeń została skomercjalizowana, stać na takie ogłoszenia tylko bogate przedsiębiorstwa czy inne instytucje, które co prawda również chciałyby, żebyśmy czuli się dobrze, ale nie to jest ich głównym celem. Nie dowiemy się z nich, że powinniśmy uwierzyć w swój ból, że nie ma drogi innej niż poprzez katastrofę.
A jednak gdy dojdziemy do zasadniczego pytania „Czy literatura może przynieść pocieszenie?”, okaże się, że tak. Choć z tej przyjemnej książeczki nie dowiemy się, jak żyć i po co, gdy nas wywalą z pracy, to jednak daje ona pewne pomocne wskazówki, a przede wszystkim poczucie, że nie jesteśmy w tym sami. Nie nas pierwszych zwolnili, nie będziemy też w tym ostatni. Nie tylko my mamy kredyt we frankach szwajcarskich do spłacenia oraz żonę i dzieci do zadbania. Ja akurat nie mam ani jednego, ani drugiego, a o drugim nawet sam autor nie pisze (co zresztą żona mu wytknęła), ale też odnalazłem w Jak czuć się dobrze… coś dla siebie. Choć z pracy mnie nie wywalili.
Zresztą, w moim pokoleniu wywalenie z pracy bywa coraz rzadszym dośwadczeniem. Czy można czuć się wywalonym, gdy nie dostanie się kolejnego zlecenia z miejsca, z którego co miesiąc je dostawaliśmy? Często nie mamy nawet biureczka, z którego można by pozbierać rzeczy. Czy należy wtedy posprzątać pliki na komputerze? Zmienić stolik w kawiarni? A może wręcz kawiarnię? To są pytania, na które przyjdzie nam kiedyś odpowiedzieć. Tymczasem możemy podziwiać, jak wywalają innych. Co polecam.
Wojciech Albiński, Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą, bo że to się stanie, to pewne, wydawnictwo Linia, Warszawa 2014