Gdybym musiała mieć kiedyś aborcję, to wiedz, że chciałabym tylko z tobą, jednak bardziej od aborcji chciałabym mieć dziecko, i to też tylko z tobą.
I.
Kochany,
podziwiam Cię i tym bardziej się cieszę,
że odwzajemniasz moje uczucia, mimo że jestem taka niesamodzielna,
taka beznadziejna,
że jacyś obcy ludzie chcą decydować o losach naszych dzieci.
Że jak ostatnio usłyszałam, że kobieta to tylko złośliwa narośl wokół cipy,
nie wzięłam tego do siebie aż tak poważnie,
jak najwyraźniej powinnam była.
Przepraszam.
Zawsze myślałam, że jestem szybka i trudna, a tu się okazuje,
że jestem łatwa i głupia,
zdaniem jakichś panów, którzy nie wiedzą niczego o niczym.
Teraz bardzo cierpię z powodu tego nieszczęścia, które mnie jeszcze nie spotkało,
i bardzo mi przykro, że kraj, w którym miałam nieszczęście się urodzić, ma mnie za śmiecia.
Ale spoko kraju.
Twoja pogarda to dla mnie komplement.
Oto komplement od kobiet,
oto komplement od dzieci,
oto komplement od ludzi:
jesteś krajem dla śmieci.
II.
Gdybym musiała mieć kiedyś aborcję, to wiedz, że chciałabym tylko z tobą,
jednak bardziej od aborcji chciałabym mieć dziecko,
i to też tylko z tobą.
Mieć je żywe i zdrowe,
mieć je żywa i zdrowa.
Ze wszystkimi organami, a zwłaszcza z sercem i głową.
Mogłabym dla niego nawet pobyć trochę gruba,
choć tylko w sposób mniej obrzydliwy niż ten, w który już byłam,
kiedy sama byłam dzieckiem.
Moglibyśmy nas karmić.
I może pękłoby krocze,
ale czy serce by pękło?
Nie sądzę.
I po alkoholu nie chciałoby mi się już płakać może.
Tylko spać albo siku,
jak normalnemu człowiekowi.
Zostać matką, pozostać człowiekiem –
o nic więcej nie proszę.
***
Dominika Dymińska (1991) – zawodowo: pisarka, tłumaczka kilku języków, w tym polskiego na polski, feministka i jeździec. Autorka książek Mięso i Danke.
**Dziennik Opinii nr 298/2016 (1498)