Zniszczenie pracy artysty aktem cenzury? Nie, to „osobisty performance kuratorki i sprzeciw wobec krytyki ojczyzny, której podobnie jak własnej matki nie powinno się atakować”.
25 lipca, na dzień przed otwarciem wystawy Welyke i Welyczne w kijowskim Arsenale Sztuki doszło do wydarzenia, które wstrząsnęło ukraińskim środowiskiem artystycznym. Wołodymir Kuzniecow przygotowujący od pięciu dni mural pod tytułem Koliwszczyna. Sąd Ostateczny przyszedł rano do Arsenału, jednak nie został do niego wpuszczony. Zakomunikowano mu natomiast, że już nie pracuje nad swoją Koliwszyczną, ponieważ nie będzie ona przedstawiona na ekspozycji. Wieczorem tego samego dnia internet obiegła informacja o akcie cenzury dokonanym przez dyrektorkę muzeum i zarazem kuratorkę wystawy Natalię Zabolotną, która własnoręcznie zniszczyła pracę Kuzniecowa, oblewając ją czarną farbą.
Wystawa w Arsenale została zorganizowana jako punkt centralny obchodów 1025-lecia chrztu Rusi Kijowskiej. Jej zadaniem jest przedstawienie dorobku ukraińskiej kultury i tym samym wzbudzenie uczucia dumy narodowej wśród Ukraińców. W obchody jako goście honorowi wzięli udział Władimir Putin, Wiktor Janukowycz i patriarcha moskiewski Cyryl.
Zabolotna tłumaczy, że praca Kuzniecowa nie wpisuje się w koncepcję i kontekst wystawy, a sam artysta stworzył coś, na co wcześniej się nie umawiali, więc
zamalowanie pracy nie było aktem cenzury, a jej osobistym performance’em i sprzeciwem wobec krytyki ojczyzny, której podobnie jak własnej matki nie powinno się atakować.
Kuzniecow z kolei stwierdził, że decyzja o zaproszeniu go na wystawę została podjęta przez Zabolotną i Solowiowa, głównego kuratora Arsenału, po zobaczeniu jego dwóch poprzednich prac z cyklu Koliwszczyna. Z pracy Sąd Ostateczny, która miała być prezentowana w Arsenale, Kuzniecow zdołał namalować jedynie część przedstawiającą piekło.
W dniu wernisażu pod Arsenałem zgromadziła się grupa aktywistów chcąca wyrazić swój sprzeciw wobec postępującej klerykalizacji Ukrainy. Milicja na podstawie wydanej dzień wcześniej decyzji sądu o zakazie zgromadzeń publicznych w dniach 26 i 27 na ulicy Ławrskiej zatrzymała osiem osób. W tym momencie protest przybrał nową formę. Uczestnicy zebrali się wewnątrz muzeum pod ścianą, przy której jeszcze kilkanaście godzin wcześniej pracował Kuzniecow. Trzymając w dłoniach czarne kartki papieru, protestowali przeciwko cenzurze, na jaką pozwoliła sobie dyrektorka największego muzeum narodowego na Ukrainie.
Przy całym szacunku dla Zabolotnej trudno nie zapytać, jak kuratorka po rozmowach z artystą, po zapoznaniu się z jego twórczością, w tym z dwoma poprzednimi Koliwszyznami, i po zaakceptowaniu pracy zawierającej w podtytule Sąd Ostateczny może sobie inaczej wyobrażać efekt finalny? Jej „performance” był dowodem – dla tych, którzy jeszcze mieli jakiekolwiek wątpliwości – na mocno polityczny charakter wystawy. Zabolotna dokonała selekcji prac nie jako kuratorka, ale jako urzędniczka państwowa, co w sumie nie powinno dziwić, ponieważ Arsenał podlega bezpośrednio pod sekretariat prezydenta Ukrainy.
Ostatecznie więc Janukowycz, Cyryl i Putin nie zostali narażeni na oglądanie pracy Kuzniecowa, Arsenał stracił swojego głównego kuratora (w geście sprzeciwu wobec cenzury złożył podanie o rezygnację z pracy), a magazyn „ART Ukraine”, którego założycielką jest Zabolotna, część swojej redakcji. Sama kuratorka przekreśliła sobie możliwość przyszłej współpracy z większością liczących się na scenie międzynarodowej artystów młodego pokolenia.