Czy wolno ministrowi wydawać rozporządzenia nakazujące wyłapanie wszystkich Niemców?
Rok temu podczas tak zwanego Marszu Niepodległości Plac Konstytucji w Warszawie został zdemolowany przez faszystowskich, ale jak najbardziej polskich kiboli i skinheadów. Dzisiaj Warszawa jest w strachu przed kolejnym Marszem. W tej sytuacji minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki postanowił nas uspokoić. W jaki sposób? Oznajmił, że… zagraniczne bojówki nie dotrą do Warszawy. Cudzoziemcy będą inwigilowani i kontrolowani, autokary ich wiozące będą starannie przeszukiwane, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie wiozą ze sobą przedmiotów mogących zagrozić Polakom.
Szczególną uwagę pan minister poświęca naszym zachodnim sąsiadom: „…zostaną podjęte wszystkie zgodne z prawem działania, by osoby z zagranicy, które mają intencję zakłócenia naszego święta – zwłaszcza z Niemiec – tutaj nie dojechały”. Rozumiem, że pan minister działa w myśl starego wierszyka: jak świat światem, Niemiec nie będzie Polakowi bratem. Zastanawiam się jednak, jak się ma tego rodzaju dyskryminacja etniczna do prawa unijnego, a nawet i polskiego. Dyskryminacja, dodajmy związana z elementarnym ludzkim prawem do swobodnego przemieszczania się. Czy wolno ministrowi wydawać rozporządzenia nakazujące wyłapanie wszystkich Niemców?
Ja osobiście chciałbym wiedzieć, czy pan minister zamierza podjąć równie zdecydowane środki, które zapobiegną pojawieniu się w Warszawie polskich prawicowych kiboli, skinheadów i chuliganów. W końcu to oni, a nie Niemcy, zdemolowali kawałek Śródmieścia i podpalili samochody. Czy Polakom też zostaną odebrane niebezpieczne przedmioty – na przykład drzewce od flag?
Panie ministrze, proszę potraktować ten tekst jako obywatelską interpelację. Z niecierpliwością czekam na odpowiedź.