Kampania nienawiści, jaka toczy się przeciwko nim, jest bezprecedensowa. A mimo to nie wiadomo, kiedy wreszcie jasne stanowisko w tej sprawie zajmą władze Lublina.
W sprawie ataków na mieszkanie Tomasza Pietrasiewicza, szefa Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” i laureata Nagrody Giedroycia, śledztwo prowadzi lubelska policja i prokuratura okręgowa. Po raz pierwszy stało się to w grudniu 2010 roku, gdy do jego domu wrzucono cegły z namalowanymi swastykami. Niespełna rok później na jego parapecie znaleziono atrapę bomby. Dotychczasowe działania organów ścigania nie przeszkadzają rasistowskim agresorom ponawiać prowokacji, i to na oczach większości mieszkańców Lublina – w postaci regularnych już antysemickich kampanii plakatowych.
W tym samym czasie na samochodzie znanego lubelskiego historyka Holocaustu Dariusza Libionki ktoś namalował swastykę, a jego dom obrzucono kamieniami i petardami. Interweniowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka, domagając się reakcji ABW.
Umorzone już sprawy ataków na Tomasza Pietrasiewicza przekazano w końcu do prokuratury okręgowej, która podjęła na nowo dochodzenie. 9 listopada tego roku dokonano przeszukań w mieszkaniach działaczy ONR, zarekwirowano komputery i materiały propagandowe. Lokalny rzecznik narodowców nazwał te działania prowokacją i insynuował, że Tomasz Pietrasiewicz atakował się sam.
26 listopada na celowniku lubelskich kiboli i związanych z nimi ultraprawicowców znalazł się syn Tomasza Szymon, założyciel Przestrzeni Inicjatyw Twórczych „Tektura” i Pracowni Sztuki Zaangażowanej Społecznie „Rewiry”. Szymon „podpadł” niedawną kampanią równościową, polegającą na wydrukowaniu serii biletów komunikacji miejskiej z komiksami przedstawiającymi kibiców, wśród których znajdowały się postacie osób czarnoskórych, żydów oraz homoseksualistów.
Projekt był oficjalny zatwierdzony przez miasto. 40 tysięcy biletów trafiło do sprzedaży, ale po listownym proteście kibiców cały nakład pospiesznie wycofano. Dwustu kibiców przemaszerowało przez miasto i pod ratuszem domagali się rozmowy z prezydentem. Odczytali swoje stanowisko i skandowali „Pietrasiewicz won z Lublina!”. Prezydenta nie było, ale wyszedł do nich sekretarz miasta. Tymczasem Szymon otrzymał już pierwsze maile z rasistowskimi i homofobicznymi pogróżkami.
O wydarzeniach związanych z atakami na Tomasza i Szymona Pietrasiewiczów informuje na bieżąco lubelska prasa i ogólnopolskie media. List w ich obronie do prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka napisali lubelscy działacze i animatorzy kultury, podpisało go wiele osób z całego kraju. Czy można liczyć, że władze – wywołane do tablicy – wreszcie zdobędą się na konsekwentne potępienie tych agresywnych zachowań? Czy urzędnicy są w stanie oprzeć się groźbom kilkudziesięciu ludzi?
Tym bardziej że wiadomo, kim są agresorzy. Oczywiście nikt (czyli lubelska „Gazeta Wyborcza”, która monitoruje sprawę i ją nagłaśnia), także ja sam, nie opublikuje ich nazwisk, ale nie o to chodzi. Lubelscy ultraprawicowcy wcale nie kryją swojej tożsamości. Manifestują ją chętnie, zwłaszcza w kontekście oskarżeń o antysemityzm, które w ich przekonaniu są elementem spisku. Większość z nich jest już znana w lokalnych mediach właśnie w związku z rozmaitymi ekscesami rasistowskimi.
Tomasz i Szymon Pietrasiewicz cieszą się szacunkiem i przyjaźnią niemal wszystkich lubelskich twórców kultury, zarówno tych działających na poziomie instytucjonalnym, jak i poza nim. Bardzo wiele zawdzięczają im także „zwykli” lublinianie. Jak wiele Pietrasiewiczom zawdzięczają władze miejskie, nie wie chyba nikt, nawet sam pan prezydent.
Podobno władze miasta potępiają przemoc i nienawiść. Czas już chyba, żeby odważyły się wyjść z tym komunikatem na ulice miasta i podparły go czynami.