Brak publicznych stołówek sprawia, że studiowanie staje się luksusem. Rozmawiamy o tym ze studentami zrzeszonymi w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Inicjatywa Pracownicza, którzy biorą udział w okupacji Uniwersytetu Warszawskiego.
O tym, jakie problemy trapią polskie uczelnie, osoby studenckie opowiadały na naszych łamach wielokrotnie. Akademików jest za mało i są w złym stanie. Czynsze na rynku prywatnym rosną, w przeciwieństwie do studenckich stypendiów socjalnych. Publiczne i tanie stołówki pozostają marzeniem ściętej głowy, a praca, którą młodzi muszą podejmować, by utrzymać się w mieście, należy do najniżej opłacanych.
Historia Kamionki, czyli co dają strajki studenckie [wyjaśniamy]
czytaj także
Na Uniwersytecie Warszawskim studenci powiedzieli „dość” i od piątku okupują kampus. O szczegółach protestu opowiadają obecni na miejscu Staszek, student UW i członek Warszawskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej, oraz Jakub, który ze wsparciem przyjechał z Poznania, gdzie studiuje na Uniwersytecie Adama Mickiewicza i działa w tamtejszym Kole Młodych IP.
Paulina Januszewska: Nad wejściem na kampus główny UW zawisł baner „żądamy publicznych stołówek”. Publicznych – czyli jakich?
Staszek: Prowadzonych przez uniwersytet i działających nie dla zysku, tylko jako element pomocy materialnej dla studentów, pracowników i całej uczelnianej społeczności. Obecnie na UW funkcjonuje tylko jedno takie miejsce, które cudem ocalało po poprzednim ustroju i nie jest w stanie obsłużyć wszystkich – kameralna stołówka przy ul. Oboźnej. Większość z nas jest skazana na funkcjonujące na wielu wydziałach komercyjne bistra, w których można zjeść smacznie, ale nie tanio.

W ubiegłym roku samorządy Wydziału Fizyki i Międzywydziałowych Studiów Matematyczno-Przyrodniczych UW przeprowadziły ankietę wśród studentów i studentek, pytając o oczekiwania cenowe. Prawie połowa badanych chciałaby zamknąć się w 20 zł za obiad. Czy to kwota idealna na studencką kieszeń?
Staszek: Na Oboźnej cena abonamentowa za miesiąc z góry wynosi 17.00 złotych za standardowy zestaw obiadowy w postaci zupy, drugiego dania oraz kompotu. Można też wykupić posiłki pojedynczo, co wychodzi nieco drożej, ale wciąż taniej niż w prywatnych lokalach. I to wydaje nam się rozsądną propozycją.
Jakub: Nie trzymałbym się jednak twardo konkretnych cen, bo wiele zależy choćby od tego, o jakim mieście mówimy. W Poznaniu nie ma w tej chwili ani jednej publicznej stołówki, ale jeszcze w latach 90. i w pierwszej dekadzie po roku 2000 było ich całkiem sporo. Większość funkcjonowała w taki sposób, że cena posiłku odpowiadała kosztom produkcji. To dobre rozwiązanie, ale ono opiera się na niemożliwym do realizacji dla prywatnych przedsiębiorców założeniu, że na stołówce się nie zarabia. Dlatego ten aspekt wsparcia społeczności uniwersyteckiej nie może być komercjalizowany. I nie musi, o czym świadczą przykłady z krajów zachodnich, gdzie studenci stołują się taniej niż w Polsce.
czytaj także
Na UW co najmniej od dwóch lat walczycie o otwarcie publicznych jadłodajni na Wydziałach Fizyki, Psychologii…
Staszek: …i w Bibliotece Uniwersyteckiej, która jest najbardziej kłującym w oczy przykładem, bo jest ważnym elementem życia studenckiego, znajduje się blisko kampusu głównego i od lat czeka na to, aż w byłym lokalu gastronomiczno-klubowym „Rewers” powstanie coś nowego. Po naszych protestach na początku ubiegłego roku akademickiego władze uczelni wydały stanowisko, że powstanie tam stołówka uniwersytecka na wzór tej z ulicy Oboźnej.
Nie powstanie?
Staszek: Dochodzą do nas głosy, że miejscem interesuje się przedsiębiorca prywatny, ale póki co lokal świeci pustkami. Na Wydziale Fizyki z kolei skończył się remont lokalu gastronomicznego, który pochłonął ponad milion złotych i w którym można urządzić stołówkę zdolną obsłużyć, chociaż częściowo, liczny kampus „Ochota”. Niestety, mimo apeli podpisanych przez setki studentów władze dziekańskie nie chcą z nami rozmawiać ani zwrócić się do rektora z apelem o zainicjowanie takiego rozwiązania. Procedują natomiast oddanie lokalu w ręce prywatnego kontrahenta.
Naszym zdaniem potrzeba tylko chęci. Jeśli uniwersytetowi brakuje środków, może zwrócić się do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, któremu zresztą przedstawiliśmy już postulat utworzenia specjalnych funduszy ds. stołówek.
Co na to samorząd studencki?
Staszek: Podczas posiedzenia Parlamentu Studentów UW złożyliśmy projekt uchwały, w którym domagaliśmy się poparcia dla utworzenia publicznych stołówek. Chcieliśmy, by samorząd dołączył do żądania zorganizowania spotkania otwartego dla studentów, na którym poznalibyśmy prawdziwe plany wobec stołówki w BUW i generalnego zaplecza socjalno-gastronomicznego na uniwersytecie. Niestety, Zarząd Samorządu Studentów (ZSS) zdecydował się zmienić tę uchwałę po swojej myśli.
czytaj także
Jak to po „swojej”? Nie popierają studenckiego stanowiska?
Staszek: Najwyraźniej nie, skoro wykreślono z uchwały słowa „publiczne stołówki” na rzecz umów zawieranych z prywatnymi najemcami i gwarantujących niskie ceny. My wiemy, że to nie działa, przedsiębiorców nie da się zmusić do tego, żeby przestali się kierować zyskiem.
Dlaczego zdecydowaliście się okupować teren uczelni właśnie teraz? Czy oficjalne stanowisko władz uczelni zmieniło się względem wcześniejszych obietnic?
Staszek: Strajkujemy, bo nic się nie dzieje. W poprzednich latach na bezczynność reagowaliśmy protestami. Wtedy powiedziano nam, że stołówka powstanie „na 98 proc.” w październiku 2024 roku. Wystosowaliśmy więc list otwarty z apelem o to, żeby stołówka powstała, zebraliśmy pod nim sporo podpisów. Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi. Jesteśmy ignorowani, więc naturalnym krokiem tej walki jest strajk okupacyjny, gdy poprzednie nie przyniosły skutku.
Reprezentujecie najmniej uprzywilejowanych studentów? Jak wygląda problem nierówności z perspektywy uniwersytetu?
Jakub: Uprzywilejowani to tak naprawdę mniejszość, która dyktuje zasady większości. Współcześnie znormalizowaliśmy to, że prawie 60 proc. osób studiujących jednocześnie pracuje w trakcie trwania semestru, a więc nie wakacyjnie i dorywczo. Nawet komercyjne badania pokazują, że obecnie student jest też pracownikiem, w związku z czym obserwujemy postępującą prywatyzację i elitaryzację szkolnictwa wyższego. Studia stają się coraz mniej dostępne, szczególnie dla studentów z małych miejscowości, którzy muszą się przeprowadzić do dużych miast. Okazuje się, że nie mogą liczyć na wsparcie ze strony uniwersytetu, bo nie ma dostępu nie tylko do stołówek, ale i akademików. Muszą więc podjąć pracę.
Strajk okupacyjny domu studenckiego Kamionka. Jest nadzieja na przełom?
czytaj także
Jak duża część studentów mieszka w akademikach?
Jakub: Jeżeli chodzi o Uniwersytet Warszawski, to około 7,5 proc. osób studiujących znajdzie zakwaterowanie w domach studenckich. Reszta jest skazana na wynajem na prywatnym rynku, gdzie ceny są bardzo wysokie. Student próbuje więc łączyć pracę z nauką, co odbija się na jego sytuacji bytowej, zdrowiu fizycznym i psychicznym, a w efekcie także na tym, jak wygląda dydaktyka na uniwersytecie.

Jeśli po zajęciach biegniesz szorować gary w jakiejś knajpie, to nie masz czasu na angażowanie się w działalność naukową czy zanikającą kulturę studencką. Kampusy świecą pustkami, bo studenci są w pracy, a coraz większa część z nich rezygnuje ze studiów, bo nie jest w stanie się utrzymać. Uniwersytety stają się więc opcją tylko dla bogatych.
Skutki odczuwają nie tylko studenci.
Jakub: Na pewno zmiana jest w interesie mieszkańców miast. Około 40 proc. studentów wynajmuje mieszkania na rynku prywatnym, często w ramach tzw. najmu okazjonalnego. Wiemy, że to sprzyja pompowaniu cen, które wpływają na wszystkich. Walka o akademiki i godne studiowanie jest więc walką nie tylko studentów. Oczywiście pod warunkiem, że chcemy, aby mieszkania były tanie i dostępne. To wszystko się ze sobą ściśle łączy, dlatego nasze działania podejmujemy w ramach związku zawodowego.
Czy ministerstwo nauki do tej pory jakkolwiek interesowało się waszymi postulatami?
Staszek: Ministerstwo powołało pełnomocnika ds. studenckich, który pojawił się na okupacji. Przekazał nam informację, że przygotowano już stanowisko w sprawie naszych postulatów, które mamy otrzymać w przeciągu najbliższej doby. W trakcie rozmowy postulowaliśmy przeprowadzenie trójstronnych negocjacji – mamy świadomość, że postulaty skierowane do uniwersytetu i ministerstwa są ze sobą sprzężone i uważamy, że równoczesne uczestnictwo adresatów naszych żądań jest niezbędne.
Obok postulatu dotyczącego stołówek żądamy też potępienia represji władz uniwersytetów wobec studentów.
Podacie przykład?
Staszek: Chodzi o Uniwersytet Jagielloński, który zawiesił w prawach studenta osoby uczestniczące w protestach w związku z próbą sprzedaży DS „Kamionka”. Ci studenci nie mogą uczestniczyć w zajęciach, przystępować do egzaminów, bronić się – tylko dlatego, że walczą o dobrostan społeczności studenckiej, poprawę warunków życia, są przeciwni prywatyzacji uniwersytetów. Mamy nadzieję, że ministerstwo potępi takie działania, które stanowią ewidentne nadużycie władzy.
Jakub: To też pokazuje obłudę władz uczelni. Uniwersytet – przynajmniej deklaratywnie – jest miejscem wolnej wymiany myśli, dyskusji (również politycznych). W praktyce okazuje się, że studenci sprzeciwiający się polityce danej uczelni są uciszani. Nie możemy pozwolić na to, by to zjawisko postępowało i było normalizowane, bo nie wiemy, czy za UJ nie pójdą władze UW, a potem kolejnych uniwersytetów. Jesteśmy tu także w geście solidarności ze studentami z Krakowa. Byliśmy, gdy bronili „Kamionki” i będziemy w każdym innym miejscu, jeśli okaże się to konieczne.
Co konkretnie musiałoby się wydarzyć, żebyście zakończyli okupację? I jak można was wesprzeć?
Staszek: Oczekujemy negocjacji z ministerstwem i uniwersytetem oraz jasnych deklaracji z ich strony. Zbieraliśmy podpisy pod listami otwartymi w sprawie stołówek i domów studenckich. Wiemy, że mamy poparcie społeczności studenckiej i chcemy je pokazać uczelni, dlatego zapraszamy do przyjścia na kampus główny pod budynek ZSS UW. Odbywają się tutaj wykłady, warsztaty, prelekcje, może zorganizujemy pokaz filmu. Pokażmy, że jesteśmy w stanie solidarnie walczyć z bezczynnością uczelni.