Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie postanowił przyznać medal człowiekowi obozu władzy, Przemysławowi Czarnkowi, który Marsz Równości nazwał „promocją zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”, upamiętnienie ukraińskich ofiar polskiego podziemia niepodległościowego określił mianem „prowokacji”, a rolę kobiet sprowadza do reprodukcji. Dla mnie Lublin był przestrzenią wolnej myśli − mówi Tomasz Kitliński.
Jan Smoleński: Były wojewoda lubelski, a obecny poseł na Sejm z Lubelszczyzny, Przemysław Czarnek, zapowiadał, że pozwie cię za to, że napisałeś, że „szczyci się nienawiścią do Ukraińców, LGBT i muzułmanów”. Dlaczego zdecydowałeś się napisać w ten sposób?
Tomasz Kitliński: Wstrząsnęły mną dwie rzeczy. Po pierwsze: zachowanie władz Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, na którym wykładam i który jest moją alma mater, czyli decyzja o przyznaniu Przemysławowi Czarnkowi medalu Amicis Universitatis Mariae Curie-Skłodowska.
Co konkretnie masz na myśli?
Gdy byłem w liceum, brałem udział w strajku szkolnym pod koniec 1981 roku − protestowali wtedy nauczyciele przeciwko autorytarnemu reżimowi. Wtedy, pamiętam, polonistka wytypowała mnie i mojego kolegę, w którym się kochałem, do stania na bramce.
Pamiętam również, że na godzinę wychowawczą przyszedł seksuolog-psychiatra i powiedział, że homoseksualność jest czymś normalnym, jeśli sprawia przyjemność. A to było zwykłe lubelskie liceum.
Potem, kiedy studiowałem anglistykę tuż po stanie wojennym, pamiętam, że moi wykładowcy w żaden sposób nie przymilali się władzy, choć był to okres dość mroczny. Nie przekazywano nam wiedzy pod dyktando reżimu.
Lublin i UMCS, tak jak ich wtedy doświadczyłem, były przestrzeniami wolnej myśli. W tym roku natomiast UMCS postanowił przyznać medal człowiekowi obozu władzy, Przemysławowi Czarnkowi, który Marsz Równości nazwał „promocją zboczeń dewiacji i wynaturzeń”, upamiętnienie ukraińskich ofiar polskiego podziemia niepodległościowego określił mianem „prowokacji”, a rolę kobiet sprowadza do reprodukcji, bo tak chce, jego zdaniem, Bóg.
Uniwersytet twierdzi, że to nie ma nic wspólnego z polityką, Przemysław Czarnek otrzymał medal za przekazanie środków na rozbudowę budynków uniwersyteckich.
Jeśli powodem przyznania medalu są przekazane pieniądze, to etos uniwersytecki gdzieś przepadł.
A jaka była druga rzecz, która tobą wstrząsnęła?
Chodzi o wystąpienie Czarnka na sejmiku województwa lubelskiego w kwietniu, kiedy ta niesławna deklaracja „Lubelszczyzna wolna od LGBT” − od LGBT, a nie, jak twierdzą niektórzy, „od ideologii LGBT” − została przyjęta. Chcę przypomnieć, że wtedy przedstawiciele PiS i PSL się zjednoczyli, jedynie radni wojewódzcy Bożena Lisowska i Krzysztof Komorski byli przeciw.
Nowy parlament i powrót „starych wojen kulturowych”? Oby nie
czytaj także
Przemówienie pana Czarnka było homofobiczne i transfobiczne. Powiedział wtedy też, że nada medale za poparcie tej deklaracji. I jak obiecał, tak uczynił.
Kiedy mój uniwersytet postanowił przyznać mu medal, przelała się czara goryczy. Straszenie pozwem to nie pierwszy atak byłego już wojewody na to, co robię.
Opowiedz o tym.
Wraz z moim mężem Pawłem Leszkowiczem byłem kuratorem tegorocznej edycji festiwalu Open City. To cykliczna impreza, odbywająca się od jedenastu lat, poświęcona sztuce w strefie publicznej.
Zaprosiliśmy wtedy Dorotę Nieznalską. Praca Nieznalskiej to były ułożone w stos słupy z tablicami z nazwami miejscowości, w których doszło do mordów popełnionych przez Polaków na Żydach.
Pod koniec festiwalu pojawił się felieton w lubelskiej telewizji publicznej, w którym Przemysław Czarnek mówił, że instalacja Nieznalskiej jest obrzydliwa i że „jest to kolejny akt antypolonizmu w Polsce”.
czytaj także
Wojewoda domagał się usunięcia tej instalacji, ale tego nie zrobiliśmy. Praca miała tytuł Judenfrei, czyli „wolna od Żydów”. Tytuł odnosił się do doktryny nazistów, bo Lublin i okolice miały być „wolne od Żydów”.
Obecnie Lubelszczyzna ma być „wolna od LGBT”. Deklaracja sejmiku nie ma oczywiście żadnej mocy prawnej, jednak kompromituje województwo.
W anglojęzycznej Wikipedii województwo lubelskie jest opisywane jako strefa niebezpieczna dla LGBT+. To rozdmuchiwanie sprawy czy faktycznie jest gorzej, niż było jeszcze kilka lat temu?
Pewnie wiesz, że z powodu reformy Gowina uniwersytety wprowadzają nowe statuty. Moim zdaniem nowy statut UMCS jest szczególnie niedemokratyczny, więc razem z profesorem Witkiem przeciwko temu protestowaliśmy. Zorganizowaliśmy petycję i pikietę. Wtedy ktoś anonimowy, internauta podpisujący się Naród Polski, nazwał nas podludźmi i lewicowymi degeneratami, których trzeba w kanał wrzucić albo wywieźć na śmietnisko, żebyśmy nie deprawowali młodzieży.
Dzisiaj geje, kiedyś Żydzi, czyli za co Witkowski dostał w twarz
czytaj także
Złożyliśmy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, prokurator umorzył sprawę, ale w grudniu ma zapaść decyzja w sprawie naszego zażalenia.
Ten internauta cierpiał na imponującą megalomanię. Jednak w komentarzach pod artykułami często wybija najgorsze szambo.
Ale nie każdy nienawistny komentarz jest pisany przez pracownika Urzędu Marszałkowskiego z doktoratem o historii Młodzieży Wszechpolskiej na przedwojennej Lubelszczyźnie i nie mam tu na myśli pana Czarnka.
To można by zbyć jako jednorazową historię, ale atmosfera naprawdę się zmienia. Pierwszy raz w życiu zwracają się do mnie młodzi, i nie tylko, geje i pytają, co mają robić, czy zostawać w Lublinie czy jednak wyjeżdżać z Lubelszczyzny albo w ogóle z Polski. To świadczy o tym, że robi się duszno, że atmosfera robi się nie do zniesienia.
Po raz pierwszy w życiu zwracają się do mnie ludzie i mówią, że się boją.
Ty nie wyjechałeś, choć miałeś okazję: stypendium Fulbrighta, Marie Curie Actions.
Bo ja już mam takie zboczenie, że ciągle wracam (śmiech) i opowiadam, że Lubelszczyzna jest i może być gościnna. Zresztą, gdy patrzymy na historię Lublina, to rozkwitał on wtedy, gdy był otwarty i wielokulturowy, oparty na współpracy międzykulturowej.
A co odpowiadasz tym, którzy się do ciebie odzywają?
By potraktowali ten lęk jako motywację do walk o swój Lublin i swoje prawa.
Z tego, co mówisz, to czuję, że nie o samego pana Czarnka ci chodzi.
Mam poczucie, że na Lubelszczyznę wchodzi znowu faszyzm. Ku*wa, tutaj została popełniona największa zbrodnia przeciwko ludzkości w historii! To w Lublinie mieściło się centrum Operacji Reinhardt, której celem było wymordowanie wszystkich polskich Żydów mieszkających w Generalnej Guberni. I, jak napisał Primo Levi, każda epoka ma swój faszyzm.
Przemysław Czarnek twierdzi, że on nie miał na myśli ludzi, tylko chodziło mu o ideologię.
Medale przyznał za deklarację, która mówiła o LGBT, czyli o ludziach, a nie o „ideologi LGBT”, która zresztą nie istnieje. Takie wypowiedzi polityków dają zielone światło pospolitej nienawiści, a od słów do rękoczynów jest tylko jeden krok.
Jak teraz wygląda sytuacja? Dostałeś jakieś pisma procesowe?
Żadnych pism jeszcze nie dostałem, być może pojawią się w mojej skrzynce niedługo.
Może zrezygnował?
Jego wypowiedzi w Radiu Lublin, Radiu Maryja i „Naszym Dzienniku” sugerowały, że jest jednak zdeterminowany.
**
Tomasz Kitliński jest adiunktem na UMCS, wykładowcą, dr hab. w Instytucie Filozofii. Stypendysta Fulbrighta w New School for Social Research i Marie Curie fellow na University of Brighton.
***
Petycję przeciwko „brutalnej infiltracji przez skrajnie prawicowe idee i praktyki” na polskich uniwersytetach, która powstała w wyniku sprawy wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka, podpisało już około 300 osób związanych ze środowiskami akademickimi.
***
Materiał powstał dzięki wsparciu ZEIT-Stiftung Ebelin und Gerd Bucerius.