Na razie wygraną jest Barbara Nowacka, która wybrała „drogę Kukiza” (mobilizacja wokół ważnego, gorącego tematu) i ta właśnie droga może zaprowadzić ją do parlamentu. Ratujmy kobiety to faktycznie rozległa sieć. Czy stanie się bazą dla rekonstrukcji opozycji?
„Mam do oddania cenny głos. Tylko nie wiem, na kogo” – wyskoczyło mi dziś na profilu społecznościowym. Jeśli dobrze pójdzie, to głos tej internautki może się nie zmarnować. Na naszych oczach dokonuje się bowiem rekonstrukcja opozycji.
Jeszcze w środę wieczorem wydawało się, że największą zmianą w polskiej polityce jest osłabienie frakcji Antoniego Macierewicza w PiS, a po stronie opozycji czeka nas wielka smuta i wycieranie wylanych łez. W czwartkowy poranek opozycja parlamentarna wystrzeliła jednak koncertową serię z kapiszonów, potem rozrzuciła banany, na których sama się wyłożyła, a na koniec założyła maski bardzo śmiesznych postaci z mało śmiesznych komedii. Zobaczyliśmy komunikacyjny chaos, walki frakcyjne jak na dłoni i memogenność do trzeciej potęgi.
Wiśniewska: Na Nowoczesną i PO nie możemy liczyć. Czas zjednoczyć lewicę
czytaj także
Absolutnym hitem okazała się wypowiedź posłanki Alicji Chybickiej dla Polsat News: „Nie myślałam, że mój głos może w ogóle cokolwiek znaczyć”. Tylko na profilu mojej redakcji, OKO.press, te słowa dotarły do co najmniej 350 tys. osób. Można przypuszczać, że ten, kto w ogóle interesuje się polityką, usłyszał, że parlamentarzyści największej partii opozycyjnej to darmozjady i robią nas w bambuko. Niby nic nowego – taka opinia o politykach jest raczej częsta niż rzadka. Ale za wyjątkowo spektakularne olewanie opinii publicznej ta opinia umie równie spektakularnie ukarać – wie to Ryszard Petru („Madera”), wie to Bronisław Komorowski („rzeczywiście warto by skrócić czas politycznego szaleństwa” w środku prezydenckiej kampanii wyborczej).
Spośród 19 posłów i posłanek PO, którzy nie zagłosowali w sprawie projektu Ratujmy kobiety, a głosowali tego dnia wcześniej, aż 15 osób jest w parlamencie co najmniej trzecią kadencje. To znaczy nie tylko, że wiedzieli, co robią. Znaczy to również: parlamentarny establishment nie szanuje demokracji. Nie zorientował się, że kiedy ta demokracja włazi do parlamentu prosto z ulicy w pudłach z setkami tysięcy podpisów, należy ją potraktować poważnie. Samo doświadczenie parlamentarne jest wartością i hasła „cały parlament do wymiany, zaorać” są demagogiczne (popatrzcie na Nowoczesną). Nie zmienia to faktu, że jeśli przez trzy kadencje poseł czy posłanka nie zorientowali się, po co właściwie są w parlamencie, to może przydadzą się przynajmniej „korepetycje”.
„Czarny protest był chyba jedyną, naprawdę udaną opozycyjną akcją poza parlamentem. Parlament z kolei przynosi opozycji poczucie coraz mocniejszej frustracji” – napisał dziś w „Dzienniku” Piotr Zaremba. Myli się o tyle, że taką udaną akcją były również lipcowe protesty w obronie niezależnych sądów. Ale ma też rację: to nie w parlamencie opozycja wygrywa. W końcu trzeba poważnie zacząć traktować oczywistą prawdę, że dzisiejsza opozycja jest tyleż w parlamencie, co poza nim.
Gdzie teraz jesteśmy?
Na razie wygraną jest Barbara Nowacka, która wybrała „drogę Kukiza” (mobilizacja wokół ważnego, gorącego tematu) i ta właśnie droga może zaprowadzić ją do parlamentu. Nie zapominajmy przy tym, że Ratujmy kobiety to faktycznie rozległa sieć: Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej, Razem, SLD, Zieloni, Kongres Kobiet, Dziewuchy Dziewuchom, Inicjatywa Feministyczna, Ogólnopolski Strajk Kobiet i wiele innych. Pod tymi nazwami kryją się osoby, które tygodniami wystawały na ulicach i w tej rzekomo konserwatywnej Polsce przekonywały (a częściej chyba nie) do projektu, który zakłada dopuszczenie przerywania ciąży do 12. tygodnia. Te wszystkie osoby stworzyły realne ciało polityczne, które może się uruchomić również przy innej okazji i „zrekonstruować” w formę mniej efemeryczną.
czytaj także
To właśnie Nowacka miała swój presidential moment: wygłosiła poruszające, merytoryczne przemówienie, za które chwaliły ją także osoby z politycznego centrum. A jak wiadomo od czasu lipcowych protestów, wzniosłość to też jest waluta polityczna. I coś, na co czekają obywatelki i obywatele. Jednocześnie musi uważać, by tego momentu nie przespać. Właśnie teraz – w kolejnych dniach i tygodniach – powinna objechać każdy poranek radiowy i telewizyjny, wychodzić z każdej lodówki i powtarzać, że staro-nowe partie zdradziły, że Platforma to jest nie-wiedziałam-że-moj-glos-sie-liczy, a Nowoczesna nie-wiem-na-czym-polega-praca-parlamentarzysty. Przy całej mojej sympatii dla Joanny Scheuring-Wielgus, jeśli to ona staje się główną bohaterką dramatu, to tracimy szansę na coś nowego i większego – media zaraz sprowadzą tę sytuację do rozgrywek o wystarczającą liczbę głosów w klubie.
O ile Nowacka idzie „drogą Kukiza” (przy wszelkich oczywistych różnicach), o tyle Nowoczesnej wyszła droga Palikota. Być może ktoś, kto będzie zakładał kolejną partię w Polsce wreszcie zapamięta: nie brać na listy kogokolwiek, jak leci. Rozumiem, że „sam/a sobie sfinansuję kampanię”, to jest mega ważny argument. Serio. Naprawdę. Kampania to chodzenie, gadanie i być może rezygnacja z zarobkowania na jakiś czas. Ale na wszystkich świętych i nieświętych: dawajcie tym ludziom przynajmniej do podpisania listę podstawowych rzeczy, na których Wam – partii – zależy! Jak się nie zgadza, to sorry, Winnetou.
Jeśli chodzi o partię Razem to już miałam napisać: otworzyło się okienko transferowe. To jest ten moment, żeby zdobyć posłów! Jak niegdyś partia Korwina – wejść do parlamentu, nie wchodząc do niego (podobnie jak na chwilę Zieloni z Anną Grodzką). Ale potem pomyślałam: a czy jest choć jeden poseł, posłanka, który/a mógłby ich reprezentować? No chyba nie… Może się mylę? Może ktoś jest? Bo mocny transfer, to by było coś. Przy całym moim przekonaniu, że polityka zaczęła się na ulicy i tam będzie się toczyć, to jednak jest też pewna pragmatyka – media, trybuna sejmowa, instrumenty konstytucyjne, itp.
Inna sprawa to nieszczęsna etykietka: „Razem, czyli osobno”. Takie naklejki wyjątkowo trudno zedrzeć bez śladów. Może należy skorzystać ze złotej zasady aikido: „wykorzystaj siłę przeciwnika”? Jak się nie da czegoś odkleić, to może trzeba dorysować i nosić z dumą? Tak, jesteśmy osobno – ale od posłanki nie-wiedziałam-że-moj-glos-sie-liczy.
czytaj także
Niewiadomych jest wiele. Za chwilę część parlamentarnej opozycji może przyłączyć się do koalicji rządzącej (wyrzuceni z PO posłanki i posłowie pewnie znajdą się na radarze Jarosława Gowina), nie wiadomo przy tym, czy Grzegorz Schetyna właśnie nie zrobił pierwszego poważnego błędu, który na końcu będzie go kosztował kierownictwo. Co będzie z trójką posłów, którzy zawiesili swoje zaufanie dla Nowoczesnej?
Jedno wydaje się pewne – jeśli przywództwo polega na tym, że nadaje się kierunek naturalnemu biegowi rzeczy, to dziś jest ono po stronie koalicji Ratujmy kobiety.