Brakuje przede wszystkim matematyków, informatyków, anglistów, fizyków. Wiemy, że nauczyciele rezygnowali z pracy w szkołach nawet w trakcie wakacji − mówi Magdalena Kaszulanis rzeczniczka ZNP.
Katarzyna Przyborska: W środę odbyło się spotkanie z ministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim. Czy jest szansa na porozumienie?
Magdalena Kaszulanis, Związek Nauczycielstwa Polskiego: Minister Piontkowski postanowił reaktywować zespół ds. statusu zawodowego pracowników oświaty. To był zespół powołany jeszcze przez ministrę Zalewską. Ostatni raz zespół ten zebrał się na początku roku. Cały czas tematyką narzucaną przez ministerstwo była zmiana struktury wynagrodzeń. Ale w ramach wspomnianego zespołu nie powstały żadne konkretne rozwiązania. Wydaje się, że zespół ma działać tylko po to, żeby ministerstwo mogło powiedzieć, że rozmawia z nauczycielami.
Solidarność podpisała propozycję ministerstwa dotyczącą podwyżki wynagrodzenia o 9,6%, a ZNP się na to nie godzi i nadal, zgodnie z postulatem strajkowym, oczekuje podwyżki 30%.
Nauczyciele domagają się podwyżki w kwocie tysiąca złotych. Na początku roku była podwyżka 5%, teraz 9,6%, to jest w sumie niecałe 15%, czyli połowa tego, czego oczekują nauczyciele. Te procenty przekładają się na podwyżki od 250 do 330 zł brutto.
czytaj także
Czy na środowym spotkaniu doszło do jakiegoś przełomu?
Do żadnego przełomu w negocjacjach nie doszło. Chcieliśmy rozmawiać o najbliższej przyszłości, czyli o obecnych wynagrodzeniach i podwyżkach planowanych na wrzesień, na które nie ma wystarczających pieniędzy. To, co udało się w środę osiągnąć, to obietnica utworzenia komisji, która ma się przyjrzeć nadmiernej biurokratyzacji szkoły, na co skarżą się nauczyciele.
Trzystu złotych odebranych wychowawcom przedszkolnym nie udało się odzyskać?
Minister Piontkowski wprowadził zapis, który nauczycieli wychowania przedszkolnego wyklucza, co uważamy za dużą niesprawiedliwość, bo nauczyciele przedszkolni przede wszystkim są wychowawcami.
Chodzi o zmianę w Karcie nauczyciela, zapis, zgodnie z którym dodatek za wychowawstwo przysługuje teraz tylko z tytułu sprawowania funkcji wychowawcy klasy, a nie oddziału.
Ten zapis na pewno pogorszy i tak już trudną sytuację kadrową w przedszkolach, szczególnie w dużych miastach. Każde przedszkole ma jakiś wakat, a są takie, w których brakuje nawet od trzech do pięciu nauczycieli. Początkującym nauczycielom oferowane jest wynagrodzenie 1800 zł na rękę, to za mało, by wynająć mieszkanie w Warszawie czy Krakowie.
ZNP miał zorganizować spotkanie 31 sierpnia…
31 sierpnia organizujemy debatę „Szkoła na szóstkę”. Wezmą w niej udział nauczyciele, rodzice, eksperci oświatowi. Będzie również gość specjalny, Andreas Schleicher z OECD, który zainicjował i przeprowadzał przez wiele lat międzynarodowe badania umiejętności 15-latków PISA. Będzie opowiadał, jak na świecie reformuje się edukację, co jest najważniejsze we wprowadzaniu zmian.
Co ma być efektem debaty?
Chcielibyśmy, żeby efektem było porozumienie wskazujące, w jaki sposób polską szkołę należy zmieniać.
Jakiś konsensus, który zostanie zapisany i przekazany jako wytyczne?
Uzgadniamy to jeszcze pomiędzy podmiotami biorącymi udział w tej debacie. Staramy się wypracować wspólną deklarację.
Czy odzywali się do was organizatorzy Narad Obywatelskich o Edukacji?
Tak, oczywiście. Również nauczyciele należący do ZNP organizowali narady obywatelskie. Znamy wstępny raport, który powstał na podstawie tego, co wypracowali uczestnicy narad. Zapraszamy też Stocznię, która prowadziła Narady Obywatelskie o Edukacji i sporządziła z nich raport na debatę 31 sierpnia.
Narada Obywatelska o Edukacji – demokratyczna odpowiedź na kryzys szkoły
czytaj także
A czy braliście udział w kwadratowych stołach organizowanych przez Związek Miast Polskich?
Nie. Ale wiem, że głównym tematem było niedofinansowanie edukacji. Na samorządy są nakładane nowe zadania, na których realizację nie przewidziano pieniędzy. Samorządowcy spotykali się też z ministrem edukacji. Do jednego z tych spotkań doszło, do drugiego nie. Wiceprezydent Warszawy i jedenastu innych prezydentów czekało na spotkanie z ministrem w holu, ale się nie doczekali i po dwudziestu minutach wyszli.
czytaj także
Z samorządami jesteśmy w kontakcie, ponieważ na horyzoncie mamy wrzesień i wzrost wynagrodzeń od 1 września o 9,6%. Tyle tylko, że Ministerstwo Edukacji zabezpieczyło na ten cel ok. 950 mln zł, a jak wynika z wyliczeń samorządów, na wypłacenie zwiększonych wynagrodzeń jednostki samorządu terytorialnego potrzebują od miliarda trzystu do miliarda czterystu zł. Brakuje ponad 300 mln zł, które najprawdopodobniej samorządy będą musiały wyłożyć z własnego budżetu. A one po reformie Anny Zalewskiej są w złej sytuacji finansowej. W wakacje samorządy łożyły na remonty szkół ponadpodstawowych, żeby przygotować je na przyjęcie podwójnego rocznika. Te remonty jeszcze trwają.
Samorządy wciąż nie dostały pieniędzy na pokrycie kosztów reformy?
W projektach sejmowych reforma miała być bezkosztowa. I była dla strony ministerialnej, ponieważ koszty poniosły samorządy.
W Warszawie brakuje podobno półtora tysiąca nauczycieli, może więcej. Jak jest w całej Polsce?
Braki kadrowe są w dużych miastach, w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, wszędzie tam dyrektorzy szkół i przedszkoli szukają nauczycieli. Brakuje przede wszystkim matematyków, informatyków, anglistów, fizyków. Wiemy, że nauczyciele rezygnowali z pracy w szkołach nawet w trakcie wakacji, więc sytuacja we wrześniu może być bardzo trudna: uczniów czekają zastępstwa. Przykładem obrazującym stan rzeczy są ostatnie ogłoszenia pojawiające się Warszawie dotyczące placówek niepublicznych. One do tej pory, oferując wyższe wynagrodzenie, raczej nie miały problemu z kadrą, teraz warszawskie prywatne przedszkola proponują nie tylko wyższe pensje, ale nawet mieszkanie. Nauczyciele zostali bardzo upokorzeni w czasie kwietniowego strajku, który stał się protestem w obronie godności. To przelało czarę goryczy.
czytaj także
Wielu żegna się z pracą w szkole i szuka zatrudnienia poza sektorem edukacyjnym. Do tej pory mówiliśmy, że trzeba przyciągnąć do zawodu najlepszych absolwentów. Teraz musimy zatrzymać najlepszych, doświadczonych pedagogów.
Strajk został przebadany przez ekspertów. Z badania, w którym wzięło udział 7 tysięcy nauczycieli, przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, Jagiellońskiego i Gdańskiego, wynika, że w czasie wiosennego strajku zawiodła komunikacja. Nauczyciele większość informacji dostawali z mediów, a nie z wewnętrznych kanałów informacyjnych. Brakowało też narzędzi strajkowych. Nauczyciele nie wiedzieli, jak wykorzystać ten czas, jak komunikować się z rodzicami i budować społeczne poparcie dla swoich celów. Czy ZNP przygotowuje się pod tym względem na wypadek gdyby ta forma protestu została wznowiona?
Znamy ten raport. Znamy też opinie strajkujących zrzeszonych i niezrzeszonych pracowników oświaty. Wyciągamy wnioski i staramy się to, co nie zadziałało, poprawić. Pracujemy nad komunikacją wewnętrzną, jutro odbędzie się szkolenie w Gdańsku, w innych regionach szkolenia już się odbyły albo są zaplanowane. To duże wyzwanie, biorąc pod uwagę liczbę placówek − mamy ich ponad 30 tysięcy w całym kraju, oraz liczbę nauczycieli, których mamy ponad 600 tysięcy.
Czyli będzie jakiś informacyjny newsletter dla wszystkich?
Będziemy lepiej wykorzystać media społecznościowe, stosować najszybsze i najnowsze rozwiązania, np. każdy będzie mógł pobrać na swój telefon bezpłatną aplikację ZNP i być na bieżąco z oświatowymi newsami. Pracujemy też nad rozbudową wewnętrznej bazy.
Jesteście w kontakcie z grupami rodziców, przez które można trafić do mniej przekonanych?
czytaj także
Tak, staramy się, bo mamy ten sam cel. Nauczyciele, tak jak rodzice, chcą, żeby szkoła dobrze funkcjonowała, chcą uczyć w dobrych warunkach, mało licznych klasach, mieć czas na pracę indywidualną z tym dzieckiem, które ma trudności edukacyjne, i tym bardzo zdolnym. A to jest teraz, w przepełnionych placówkach i z przeładowaną podstawą programową, bardzo trudne. Chcemy rodzicom ten wspólny cel pokazywać: jest nim dobra szkoła.
Ilu nauczycieli jest teraz skłonnych wrócić do strajku?
Zapytamy o to nauczycieli na początku września. Sytuacja jest zróżnicowana, często nastroje zależą od tego, czy placówka jest położona w małym mieście czy w dużym. Te opinie są nawet krańcowo różne i wynikają z kwietniowych doświadczeń. W dużych miastach nauczyciele otrzymali duże wsparcie, m.in. podczas demonstracji poparcia dla strajkujących. Na terenach wiejskich tego wsparcia było o wiele mniej.
Jakie inne formy protestu bierzecie pod uwagę?
Strajk może się odbywać w różnej formie.
Na przykład strajk włoski?
Strajk włoski, strajk rotacyjny. W czasie strajku kwietniowego często pojawiało się hasło strajku głodowego albo okupacyjnego. Możliwości jest dużo. Będziemy pytać o to nauczycieli.
Był taki pomysł w czerwcu, żeby protesty we wrześniu skoordynować z protestami innych grup zawodowych. Czy to jest brane pod uwagę w tej chwili?
Ten scenariusz jest na stole. Inne grupy zawodowe planują swoje akcje protestacyjne także w październiku. Jesteśmy kontakcie.
Kto organizuje inne protesty? Jakie to grupy i przez kogo organizowane?
Tego nie mogę powiedzieć.
**
Magdalena Kaszulanis jest rzeczniczką Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Strajki muszą być uciążliwe, inaczej nie będą skuteczne [rozmowa]