Kraj

Środa o Wiktorze Osiatyńskim: Nienawidził szowinizmu

„Wiktor był jak mało kto wrażliwy na przemoc i jak mało kto nienawidził szowinizmu” – mówiła Magdalena Środa podczas pogrzebu Wiktora Osiatyńskiego.

Chciałam przypomnieć o jednej małej-wielkiej nagrodzie, którą kilkanaście lat temu dostał Wiktor Osiatyński. Był to Ośkar. Wiktor – na podstawie szerokiego glosowania zorganizowanego przez Ośrodek Informacji Środowisk Kobiecych – został uznanym feministą roku.

Ośkar
Ośkar

Niektórzy z państwa zapewne się uśmiechną lub skrzywią (o, już się Państwo krzywią i uśmiechają). Feminizm to ciągle podłe słowo i dziwaczna postawa. Nie dla Wiktora. Przyjął tę nagrodę z niezwykłą powagą i wzruszeniem. I powiedział: „Wiem, z własnych podróży, ze spotkań z politykami i ze zwykłymi ludźmi, że tam, gdzie politycy chcą wprowadzić demokrację, gdzie mówi się o prawach człowieka, jako trudno osiągalnym dobru, w Peru, w Kazachstanie, czy Armenii, kobiety chcą po prostu, żeby nie były bite. O tym się nie mówi, ale to jest w tej chwili najważniejszy problem na świecie”.

Kobiety są bite nie tylko gdzieś daleko na świecie, na marginesach społeczeństw, są bite wszędzie również w krajach, gdzie prawa człowieka są w miarę respektowane. Ale tak, jak twórcy Deklaracji Praw Człowieka nie wiedzieli, że prawa kobiet to również prawa człowieka, tak nie wie o tym niejedna dzisiejsza władza. Wiktor był jak mało kto wrażliwy na przemoc i jak mało kto nienawidził szowinizmu. Wiedział też i starał się tę wiedzę praktykować, że prawa człowieka to również, a może przede wszystkim, prawa kobiet. Wspierał organizacje kobiece swoją mądrością, radą i czasem. Był współtwórcą Partii Kobiet, aktywnym uczestnikiem i doradcą Kongresu Kobiet. Był dumny mogąc o sobie powiedzieć i my też tak o nim mówiłyśmy, że jest feminstą i to nie tylko roku, w którym dostał Ośkara.

Kobiety są bite nie tylko daleko na świecie, na marginesach społeczeństw, są bite również w krajach, gdzie prawa człowieka są w miarę respektowane.

I jeszcze jedno. Jest takie piękne słowo wprowadzone do słownika przez Tadeusza Kotarbińskiego, które w dzisiejszym użyciu stało się własnym przeciwieństwem. Chodzi o pojęcie „spolegliwość”. Trzeba mu przywracać właściwe znaczenie. Spolegliwość to nie uległość. Opiekun spolegliwy to ktoś, na kim można polegać, ktoś troskliwy, silny, pewny. Kotarbiński pisał, że to ktoś wrażliwy na cudze potrzeby, skłonny do pomagania i przede wszystkim godny zaufania. Niby proste cechy, łatwe, ale dziś na wagę złota. Wiktor je posiadał. Był feministą i opiekunem spolegliwym.

Wspomnienie o Wiktorze Osiatyńskim: Dziękujemy za wszystko profesorze! Bardzo jesteśmy Panu wdzięczni!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij