Kraj

Seks „na śpiocha” to nie seks. To gwałt

Fot. Carlos/Flickr.com

Gdy jedni dziennikarze szkolą się z tego, jak pisać o przemocy seksualnej, by dbać o dobro osób pokrzywdzonych, inni zdają się martwić, że nie będzie można już gwałcić „na śpiocha”.

Taki wniosek można by wysunąć po przeczytaniu jedynie nagłówka (a wiadomo, że gros ludzi tak właśnie robi) otwierającego poranne wydanie portalu TVN24. Choć wystarczy wejść w tekst, by zobaczyć, że pod tytułem Seks „na śpiocha” za pół roku będzie gwałtem kryje się wywiad z adwokatką Danutą Warowską, wyjaśniającą, o co chodzi we współprzygotowanej przez nią nowelizacji prawnej definicji zgwałcenia, clickbaitoza zbiera swoje żniwo i dezinformuje.

Czy seksizm nasz powszedni zmalał? Zniknął? Nie, przeniósł się do sieci

Dlaczego? Bo stwarza złudne przekonanie, że – pomińmy tu na chwilę literę prawa – odbycie stosunku z kimś, kto nie wyraził na to zgody, nie jest naruszeniem jego autonomii seksualnej i godności. W dodatku tak „sprzedany” artykuł nakręca panikę moralną mężczyzn bojących się rzekomego wysypu fałszywych oskarżeń o gwałt i tego, że po zmianach przegłosowanych w Sejmie relacje seksualne się zepsują i będą wymagać pisemnej zgody.

Martwić powinni się tylko ci, którym przyjemność sprawia przemoc i którzy nie potrafią rozmawiać o seksie ze swoimi partnerkami i partnerami (bo jeśli wszyscy uczestnicy naprawdę chcą spełnić fantazję na temat budzenia seksem, wciąż mogą się na to po prostu umówić – warto się przy tym zastanowić, czym w ogóle uwarunkowane są takie preferencje) albo już mają coś na sumieniu.

Kucharska-Dziedzic: Ze zmianą definicji gwałtu w 2025 roku nastąpi wielka zmiana społeczna

Statystyki z różnych krajów pokazują jednak coś innego. Po pierwsze – że niesłuszne oskarżenia to margines, a także że najczęściej są paliwem napędowym innych problemów systemowych, np. w USA mają podłoże rasistowskie, zgodnie z którym o gwałty na białych kobietach fałszywie oskarża się czarnych mężczyzn, a także mogą pochodzić od rodziców młodych kobiet zachodzących w ciążę w bardzo młodym wieku. Więcej na ten temat możecie przeczytać w znakomitej książce Prawo do seksu. Feminizm XXI wieku Amii Srinivasan.

Autorka doskonale tłumaczy tam, komu naprawdę służy legislacja porządkująca stosunki seksualne w społeczeństwie. Spoiler alert: białym, zamożnym i wpływowym ludziom, a więc skomlący coś o łamaniu życia tysiącom mężczyzn i utyskujący na nowelę prawną Sławomir Mentzen może spać spokojnie. Mało tego, gdyby kwestia fałszywych oskarżeń była tak pospolita, jeszcze przed zmianą w kodeksie powinny zalewać policję i prokuraturę. A jakoś nie zalewają.

Molestowanie i mobbing uchodzą sprawcom na sucho

 

Zresztą, tłumaczy to sama wywiadowana przez dziennikarkę TVN24 Danuta Wawrowska: „Codziennie w Polsce jest gwałconych 30 osób, w tym mężczyźni, choć zdecydowanie rzadziej. Jedna na 10 osób zgłasza ten fakt policji, a tylko cztery kończą się skierowaniem sprawy do sądu. To bardzo mało. Dlaczego? Dlatego że nie każda z tych osób może wykazać, że się broniła w sposób widoczny i że sprawca przełamał jej opór, bo głównie na tym to polega, że sprawca przełamuje opór ofiary. Tak dzisiaj jest penalizowane przestępstwo zgwałcenia. W związku z tym poszerzenie definicji o zapis dotyczący zgody skutkuje tym, że wszystkie osoby, które nie krzyczały, nie broniły się, również będą objęte ochroną prawną jako ofiary przestępstwa zgwałcenia”.

Skoro sama cytuję tę wypowiedź, dlaczego jestem upierdliwą babą i tak bardzo uczepiłam się tego tytułu? Bo normalizuje przemoc, jest nieprzemyślany, żenująco sensacyjny i naprawdę średnio wybaczalny w przypadku poważnego serwisu, który miał podawać podobno „całą prawdę, całą dobę”, a nie robić gównodziennikarstwo. Oczywiście możemy domniemywać, że nagłówek pochodzi od dziennikarki prowadzącej wywiad, ale szczerze w to wątpię. W redakcjach o tym, jaki tytuł idzie na stronę, decydują wydawcy i redaktorzy. Autorki zwykle nie mają tu dużo do gadania.

„Gównodziennikarstwo”: Władza patrzy na ręce dziennikarzom

Wkurzam się także dlatego, że nie dalej jak wczoraj brałam udział w warsztatach zatytułowanych Etyczne mówienie i pisanie o osobach doświadczających wykorzystywania seksualnego. Mimo że ten temat w swojej pracy poruszałam już wielokrotnie, wciąż czuję, że muszę się dokształcać, bo zmienia się prawo, wiedza i przybywa danych dotyczących m.in. potrzeby zmiany narracji medialnej w taki sposób, by przestać reprodukować kulturę gwałtu i nie doprowadzać do retraumatyzacji lub innego naruszania praw czy poczucia bezpieczeństwa pokrzywdzonych.

Co chwila prowadzący szkolenie przypominali, jak ważny jest język, który lubimy lekceważyć, bo przecież „to tylko słowa”. Ale tak naprawdę dziennikarze potrafiący słowami zmieniać rzeczywistość mają ogromny wpływ na społeczne postrzeganie przemocy seksualnej. Chociażby to, że nazywamy molestowanie dziecka „nadużyciem”, a gwałt na nieletnim „seksem”, tworzy świat, w którym normalizuje się jakiś poziom wykorzystania seksualnego dziecka. Takich poważnych, choć zwykle ledwie zauważanych uchybień jest jednak znacznie więcej.

Na przykład, gdy media uparcie używają strony biernej w artykułach o przestępstwie zgwałcenia. Czym to skutkuje? Rozmywaniem odpowiedzialności za ten czyn lub przerzuceniem jej ze sprawcy na skrzywdzoną osobę. W efekcie czytamy, że to ofiary są gwałcone, a nie, że sprawcy gwałcą. Tak sformułowany obraz świata może sugerować, że doświadczenie przemocy to wina tych pierwszych. Łatwo uwierzyć, że gwałt przydarza się tym, którzy sobie na to zasłużyli, nie przeczytawszy ani jednego artykułu o gwałcie w stronie czynnej.

W takich chwilach odechciewa się edukować, skoro mainstreamowe serwisy i tak bezmyślnie robią swoje, przesypiając szanse na budowanie lepszego świata.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij