Kraj

Religia ministra Radziwiłła twoim prawem, kobieto!

Minister zdrowia znalazł kolejny sposób, żeby zmusić polskie kobiety do przestrzegania nakazów jego religii. Zresztą, w kontekście działalności Konstantego Radziwiłła nazwa jego funkcji wydaje się nietrafna – minister zdrowia mężczyzn i religijnego dyscyplinowania kobiet brzmiałoby o wiele adekwatniej.

Dzięki staraniom ministra hormonalne leki antykoncepcyjne „dzień po” (EllaOne) znów będą sprzedawane tylko na receptę – taką zmianę przewiduje projekt nowelizacji ustawy Prawo Farmaceutyczne, który we wtorek przyjął rząd. (Warto dodać, że projekt ten nie był zapowiedziany w porządku obrad Rady Ministrów.) Dostęp kobiet do antykoncepcji awaryjnej znów będzie w pełni zależny od poglądów lekarza, do którego trafią! Znów będzie można bez przeszkód bawić się w inkwizytora lub w wielkiego łaskawcę! Co z tego, że w całej Europie kobiety, zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej ze stycznia 2015 roku, mają zapewniony dostęp do tabletek EllaOne bez recepty w aptekach – nie u nas takie brewerie. U nas, jak wieść ministerialna niesie – od kiedy państwo pod wpływem szatańskich unijnych regulacji umożliwiło grzeszne zakupy – nastolatki faszerują się tabletkami po dwieście złotych za sztukę bez opamiętania. W państwie PiS zgody na to być nie może. W końcu od lat mamy za niski przyrost naturalny – i to pomimo usilnych starań kolejnych ekip rządzących. Dopilnowano przecież, żeby w szkołach nigdy nie pojawiła się niefrasobliwie zapisana w ustawie z 1993 roku obowiązkowa edukacja seksualna. Zaostrzono maksymalnie prawo antyaborcyjne. Katecheci przez 12 lat szkolnych przekazują dzieciom wiedzę o najbardziej zawodnych metodach zapobiegania ciąży. A jednak wciąż w Polsce tylko dwadzieścia tysięcy nastolatek rocznie rodzi dzieci! Wśród starszych kobiet liczby też wciąż nie są zadowalające…

Minister Radziwiłł odbierając kobietom dostęp do antykoncepcji awaryjnej kontynuuje krucjatę, którą niezłomnie prowadził już jako prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. To wtedy w konflikcie pomiędzy pacjentkami domagającymi się respektowania ich praw a lekarzami, którzy uznali, że ich katolickie sumienie i prawo kościelne waży więcej niż polskie prawo, opowiedział się bez wahania po stronie lekarzy-ekstremistów. Mówił wtedy, że „lekarz może się powołać na klauzulę w każdym momencie, kiedy uważa, że czynność, którą miałby wykonać, pozostaje w sprzeczności z jego systemem wartości” a także że „nawoływania, żeby lekarze, którzy są katolikami zrezygnowali ze swego zawodu lub przynajmniej ze specjalności z ginekologii czy położnictwa, jest w istocie nawoływaniem do ograniczenia im konstytucyjnych praw”. Za łamanie praw lekarzy uznał też publiczną informację o tym, który z lekarzy kieruje się w swoich działaniach wiedzą medyczną, a który klauzulą sumienia.

Diduszko: Deklaracja fanatyzmu

Przypominam, że chodziło o grupę lekarzy-ginekologów, którzy podpisali kuriozalną deklarację , w której oświadczali m.in., że: „podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła” a płeć człowieka „jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się «współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia» – powołanie do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim”.

Dzięki takiej a nie innej postawie przedstawicieli Naczelnej Rady Lekarskiej oraz wynikającemu z tej samej filozofii wyrokowi Trybunału Konstytucyjnemu z 2015 roku (głoszącemu że lekarz zasłaniający się klauzulą sumienia nie ma obowiązku wskazania kobiecie, której odmawia pomocy, gdzie może ona tę pomoc dostać) kobiety w praktyce straciły wtedy dostęp do legalnego zabiegu przerwania ciąży.

Jako minister zdrowia Radziwiłł ma już na swoim koncie kolejne osiągnięcia na polu religijnego dyscyplinowania kobiet. Minister obniżył rangę prawną wypracowywanych przez wiele lat standardów okołoporodowych – dzięki niemu szpitale nie będą już zmuszone do ich stosowania.  PiS-owski minister ciepło odnosił się też do ekstremistycznego projektu zaostrzenia prawa antyaborcyjnego, nazywając drastycznie ograniczoną możliwość legalnej aborcji w Polsce „katastrofą cywilizacyjną”. Doprowadzenie do przyjęcia przez rząd projektu prawa, które ograniczy kobietom dostęp do pigułek „dzień po”, to tylko następny krok w dawno wyznaczonym kierunku.

Kiedy przysłuchuję się burzliwej debacie o szwedzkich polityczkach i polskiej szachistce, które zakładając hidżaby w Iranie wykonały o wiele za głęboki ukłon wobec opresyjnego wobec kobiet, religijnego państwa ajatollahów, zastanawiam się czy naprawdę większość Polaków nie zauważa, że Polska w swoim uleganiu przemocy ze strony kościoła katolickiego jest na tej samej drodze? Tak, przyznaję, że w innym miejscu – ale Iran przed 1979 roku także był w zupełnie innym miejscu.

Religia dobrze sprzężona z państwem to niesłychanie skuteczne narzędzie zarządzania obywatelami, dlatego ożywienie religijne osób u władzy to niechybny znak, że sprawy świeckie i religijne nie są w państwie precyzyjnie rozdzielone. W takim momencie należy dla naszego wspólnego dobra kurczowo trzymać się zasady, że nakazów religijnych powinni przestrzegać wyłącznie jej wyznawcy i wyłącznie z własnej woli. Bo kiedy całe państwo zaczyna wyznawać religię, dla obywateli – a częściej dla obywatelek, bo dziwnym trafem państwowa religia rymuje się z patriarchatem – oznacza to podleganie zasadom, które odbierają im wolność i poddają arbitralnym zasadom wyznaczanym przez ekstremistów. Kiedy religię wyznaje państwo, pojęcie sumienia natychmiast staje się własną groteską – upaństwowione sumienie to młot na czarownice.  A czarownicą prędzej czy później staje się każda i każdy, komu nie po drodze z władzą.

Jak nie dostałam „pigułki po”

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Diduszko-Zyglewska
Agata Diduszko-Zyglewska
Polityczka Lewicy, radna Warszawy
Dziennikarka, działaczka społeczna, polityczka Lewicy, w 2018 roku wybrana na radną Warszawy. Współautorka mapy kościelnej pedofilii i raportu o tuszowaniu pedofilii przez polskich biskupów; autorka książki „Krucjata polska” i współautorka książki „Szwecja czyta. Polska czyta”. Członkini zespołu Krytyki Politycznej i Rady Kongresu Kobiet. Autorka feministycznego programu satyrycznego „Przy Kawie o Sprawie” i jego prowadząca, nominowana do Okularów Równości 2019. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą" i portalem Vogue.pl.
Zamknij