Skandowanie nienawiści, obelżywe piosenki, nawoływanie do zabijania i palenie narodowych symboli to w Polsce nie jest już przemoc. To tylko hasła i symbole.
Za każdym razem gdy stoję na starcie Biegu Niepodległości w Warszawie, myślę, że biorę udział w najbardziej pokojowej manifestacji patriotyzmu. Patriotyzmu otwartego, bez wstydu i zadęcia. Widziałem, jak niektórzy uczestnicy biegu ukradkiem ocierają łzy, gdy tuż przed startem odgrywany jest hymn narodowy.
Jakiż byłem naiwny. Okazało się, że to nie biegacze, ale ktoś inny zorganizował najspokojniejsze obchody Dnia Niepodległości. Tak, to oni. Spadkobiercy pokojowej tradycji antysemityzmu i getta ławkowego. Pomazańcy Mahatmy Gandhiego i Martina Luthera Kinga.
Narodowcy hucznie i zarazem powściągliwie jak na swoje możliwości obchodzili Święto Niepodległości w Warszawie. Zorganizowali marsz na wschód ( Drang nach Osten) z Ronda Dmowskiego na błonia Stadionu Narodowego i wiec pod skromnym hasłem „Polska bastionem Europy”. Młodzież, dzieci, konie i całe rodziny z wózkami maszerowały ramię w ramię i kopyto w kopyto w obronie niepodległości przed uchodźcami.
W relacjach telewizyjnych mogliśmy usłyszeć, że marsz narodowców przebiega spokojnie, a policja nie odnotowuje żadnych incydentów. Oglądając ten pokojowy marsz, ze wzruszenia przecierałem oczy niczym Roman Dmowski. Najpierw na rondzie chłopcy i dziewczęta odpalili petardy i race tak, że sam pan Roman musiał zacząć łzawić.
Potem ruszyli, spowici dymem i ogniem, śpiewając wesołe piosenki i skandując dziarskie hasła. Wśród nich te najsympatyczniejsze i najbardziej rytmiczne: „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę” i „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”.
Ewa Gawor, szefowa miejskiego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, wciąż informowała o bezpiecznym przebiegu marszu, a media powtarzały za panią dyrektor, że marsz narodowców przebiega pokojowo. Zrozumieliśmy, że skandowanie nienawiści, obelżywe piosenki, nawoływanie do zabijania i palenie narodowych symboli to w Polsce nie jest już przemoc. To tylko hasła i symbole. Przecież nic się jeszcze nie stało. „Polacy, nic się stało / nic się nie stało / Polacy, nic się nie stało” – chciałoby się zaintonować popularną do niedawna przyśpiewkę kibiców.
Cenna lekcja wychowania obywatelskiego dla starszych i młodszych, a także wskazówka dla sędziów sądów rejonowych.
Wdzięczny lud stolicy powinien już wkrótce zorganizować manifestację poparcia dla ONR-u i Młodzieży Wszechpolskiej za to, że nie podpalili Warszawy, nie wyrywali drzew z korzeniami ani nie używali płyt chodnikowych do gry w ringo z lewakami.
Mam nadzieję, że za rok będzie jeszcze huczniej i radośniej oraz na modłę ONR-u i Wszechpolaków. Zadba o to prezydent Andrzej Duda, który wyraził swą radość w specjalnym liście do uczestników i organizatorów Marszu Niepodległości. Podziękował narodowcom za to, że „godnie czczą pamięć naszych narodowych bohaterów” i przyczyniają się do „budowania tożsamości i serdecznych więzi łączących całą polską wspólnotę”. W nagrodę zapowiedział złożenie do Sejmu projektu ustawy o obchodach 100-lecia polskiej niepodległości, które będą trwały 5 lat od 2017 do 2021 roku.
Panie Prezydencie, a dlaczego nie 10 albo 100 lat? 100 lat obchodów 100-lecia niepodległości! Niech szansę na świętowanie mają również nasze dzieci, wnuki i prawnuki!
Zastanawiam się razem z Pawłem Wrońskim, dlaczego w mediach społecznościowych symbol biało-czerwonej-flagi albo orła to znak, że niechybnie trafimy na osobę wulgarną, homofoba, a w najlepszym wypadku na wesołego buraka. Dlaczego tylko prawica może bezkarnie grać, śpiewać, tańczyć lub womitować przy Mazurku Dąbrowskiego? Zdaje się, że ktoś ukradł Polakom symbole narodowe i patriotyzm. A może sami go przespaliśmy (lub prześniliśmy w neoliberalnym śnie). Tylko dlaczego z tego snu budzi nas, szarpiąc za włosy, zionący agresją dresiarz w bluzie ze znakiem Polski Walczącej?
Na szczęście mamy naszą reprezentację w piłce nożnej, która niczym muzyka łagodzi obyczaje. Polacy strzelili Rumunom w Bukareszcie trzy gole i sprawili kibicom prezent ze zdrowego patriotyzmu na Święto Niepodległości. Pierwszą bramkę 11 listopada strzelił w 11. minucie grający z numerem 11 Kamil Grosicki.
Wyobraźmy sobie na koniec, że na marszu KOD-u albo Antify ktoś rzuca petardą albo zapala racę. Na pewno szybko usłyszelibyśmy ze złotych ust ministra Błaszczaka o prowokatorach, wichrzycielach, ruskich agentach a może nawet o syjonistach, którzy podnoszą rękę na naszą wolność i niepodległość. Antycypował to Jarosław Kaczyński , mówiąc, że „wolność, którą mamy, jest słaba, podnoszona jest na nią ręka zarówno tu, jak i na zewnątrz”.
Dzięki Józefowi Cyrankiewiczowi wiemy, co władza robi z podniesioną na nią ręką. Kaczyński nie po raz pierwszy wchodzi w buty Cyrankiewicza z 1956 i Gomułki z 1968 roku. Wszak pasują na niego jak ulał.
A Polacy przy okazji narodowego święta po raz kolejny przekonali się, że w Polsce niektórym wolno więcej.
**Dziennik Opinii nr 320/2016 (1520)