Jako nie-Jamajczyk, który za dredy kilka razy w życiu dostał wpierdol od Przypadkowych Polaków, zasiadałem do „Ataku nożownika w centrum Warszawy” pełen oczekiwań. Rzadko ma się okazję zobaczyć seniora dread rzucającego się z nożem na dwa razy młodszego, niewinnego Słowianina.
Do oglądania Ataku nożownika w centrum Warszawy, wyświetlanego również pod tytułem Zadał ciosy nożem na przystanku tramwajowym, zasiadałem podkręcony wieloma entuzjastycznymi recenzjami. TVN24 podkreśliła image tytułowego czarnego charakteru: „50-letni obywatel Jamajki z charakterystycznymi długimi dredami”. „Jego ofiarą był przypadkowy mężczyzna” – podniecił się anonim z portalu ostrych czubów salon24. Onet dodał: „Wszystko to zarejestrowały kamera monitoringu oraz w tramwaju”, a TVP Info: „Odtworzono też przebieg kłótni”. „W Polsce narastają rozmaite problemy wynikające z wpuszczania do kraju obcych cywilizacyjnie cudzoziemców” – pierdnął, udając, że grzmi, Grzegorz Grzymowicz z „Do Rzeczy”. „Przybyszowi z Karaibów grozi 20 lat” – ucieszył się anonimowy redaktor portalu Warszawa Nasze Miasto.
Film wyreżyserowała i opatrzyła idiotyczną muzyką komenda policji Warszawa Śródmieście. Premierowemu pokazowi towarzyszył komentarz młodszego aspiranta Jakuba Pacyniaka, oficera prasowego Komendanta Rejonowego Policji Warszawa I. Czytamy w nim m.in.: „Zdarzenie to miało miejsce pod koniec marca. Wtedy to sprawca ranił ostrym narzędziem w klatkę piersiową 27-letniego mężczyznę. Ten doznał poważnych obrażeń i trafił do szpitala. […] 50-letni obywatel Jamajki został zatrzymany przez policjantów warszawskiego Oddziału Prewencji Policji […]. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że między nim a 27-letnim obywatelem Polski doszło do kłótni w tramwaju. Gdy wysiedli na przystanku tramwajowym, wywiązała się między nimi szarpanina. W jej trakcie sprawca wyciągnął nóż i ranił nim pokrzywdzonego w klatkę piersiową i rękę. Po tym uciekł”.
Zasiadałem przed ekranem pełen oczekiwań. Rzadko ma się okazję zobaczyć seniora dread rzucającego się z nożem na dwa razy młodszego, niewinnego Słowianina.
Niestety, nagranie z monitoringu nie poraża ostrością obrazu. Zza tramwaju wybiega nieostry Przypadkowy Polak, którego goni równie niewyraźny Przybysz z Karaibów. Już na początku mistrz suspensu ze śródmiejskiej komendy stosuje stop-klatkę ze wskazaniem bohaterów dokładnie wtedy, kiedy prawie nic nie widać. Ale dobra. Przypadkowy Polak cofa się, ma opuszczone ręce. Przybysz z Karaibów uderza go w głowę. Przypadkowy Polak wciąż się cofa, chyba próbuje się skryć za tablicą ogłoszeniową. Przybysz z Karaibów zadaje mu kolejne ciosy. Nie ma żadnej szarpaniny, o której pisał aspirant Pacyniak, jest brutalny atak Przybysza z Karaibów na Przypadkowego Polaka, który nawet niespecjalnie się broni.
czytaj także
Ale co to? Następuje nagły zwrot akcji! Przybysz z Karaibów odskakuje od Przypadkowego Polaka, teraz to on się cofa, a Przypadkowy Polak przystępuje do kontrataku! Jednocześnie komenda śródmiejska w tej właśnie chwili dołącza do filmu ujęcie z innej kamery, lepszej jakości, teraz naprawdę coś widać. Widać, jak Przybysz z Karaibów chowa się za słupem sygnalizacji świetlnej, Przypadkowy Polak próbuje go uderzyć, ale chybia. Przybysz z Karaibów jest teraz w defensywie. Matko Boska z Trenchtown, nie wierzę własnym oczom! Przypadkowy Polak ma na głowie dredy zawinięte w turban czy kaptur!!! Tak! Przypadkowy Przybysz się cofa, Polak z Karaibów kontratakuje, następuje coś, co w boksie nazywa się chyba obustronnym trafieniem. Wreszcie ten w turbanie zadaje cios, po którym ten drugi upada, a on ucieka.
Następuje przebitka, widzimy skutego kajdankami człowieka z dredami aż do łydek prowadzonego przez Przypadkowego Tajniaka, koniec filmu.
Jedynym poza mną dziennikarzem, który obejrzał go dokładnie, jest, aż wstyd przyznać, dziennikarz „Faktu”. Jarosław Górny zauważył, że „Na filmie, który udostępniła policja, widać, że na początku stroną atakującą jest młody Polak. To on pierwszy doskoczył do cofającego się Jamajczyka i uderzył go w twarz”.
Przyznacie, że trochę to zmienia perspektywę. Co innego atak z nożem na przypadkowego przechodnia, co innego użycie noża w samoobronie, nawet z przekroczeniem granic obrony koniecznej. Ostatecznie o tym, kto jest napastnikiem, a kto ofiarą napaści, przesądza to, kto atak inicjuje, a nie to, czy jego ofiara potrafi się skutecznie obronić. Zachęcony doniesieniami o „odtworzeniu przebiegu kłótni” i o zabezpieczonym monitoringu z wnętrza tramwaju, zapytałem o początek tragicznego incydentu aspiranta Pacyniaka. Zapytałem dziewiętnaście razy.
Za pierwszym razem młodszy aspirant Jakub Pacyniak odpowiedział mi niedokładnym streszczeniem filmu, o które nie prosiłem, gdyż byłem już po kilku seansach. Kiedy powtórzyłem pytanie, oficer prasowy Pacyniak Jakub podziękował mi, że je zadałem. Zapytałem po raz trzeci, kto był inicjatorem zajścia. W odpowiedzi usłyszałem, że nic nie usprawiedliwia ataku z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Za czwartym razem aspirant Pacyniak odpowiedział, że w tramwaju doszło do kłótni dwóch mężczyzn, którzy z niego wysiedli, po czym raz jeszcze nieściśle streścił film. Zapytałem piąty raz, a wtedy oficer prasowy poradził mi, abym poczytał sobie przepisy prawa, ponieważ nie chciałby, abyśmy wprowadzali czytelników Krytyki Politycznej w błąd, bo ich, znaczy się policji, reakcja będzie stanowcza. Zapytałem młodszego aspiranta po raz szósty, a wtedy on odpowiedział:
– Ta sprawa dotyczy dwóch mężczyzn. Doszło między nimi do konfliktu w tramwaju. Kropka. Ten konflikt przeniósł się poza tramwaj, na przystanek tramwajowy, i doszło do eskalacji.
– Gdyby przed pierwszą kropką, którą pan postawił – podjąłem siódmą próbę – postawił pan przecinek i dokończył zdaniem podrzędnym: „konflikt zaczął się od…”, to byłbym niezmiernie wdzięczny.
– No to: „…od konfliktu w tramwaju”.
– Konflikt w tramwaju rozpoczął się od konfliktu w tramwaju?
– Doszło do konfliktu w tramwaju i przeniósł się na przystanek.
– A zaczął się ten konflikt od konfliktu, dobrze rozumiem?
– Rozpoczął się w tramwaju, tak jak pan już sobie odpowiedział.
czytaj także
– A rozpoczął się od czego? – Dziesiąte, jubileuszowe zadanie swojego pytania uczciłem głębszym oddechem.
– Doszło do sprzeczki.
– Wiadomo, kto ją zainicjował? – zapytałem po raz jedenasty, choć czułem się już trochę jak natręt.
– No, tutaj uczestnikami są dwaj mężczyźni. Tak że mamy…
– Ale przepraszam, nie pytam, kto był uczestnikiem, ja wiem, że ci dwaj mężczyźni byli uczestnikami. Ale który z nich zainicjował tę sprzeczkę?
Oficer prasowy Jakub Pacyniak w odpowiedzi na to pytanie wyjaśnił mi, że kiedy w jakiejkolwiek sprawie pojawiają się nowe fakty, to „takie materiały” są o te nowe fakty uzupełniane.
– Czyli odpowiedź mogłaby brzmieć: nie wiadomo, kto zainicjował sprzeczkę. Tak?
Jeśli tę moją sugestię traktować jako kolejną wersję pierwotnego pytania, to jego powtórzeń było już tyle, ilu było apostołów razem z Judaszem. Czułem się naprawdę podle.
– Ja mogę panu odpowiedzieć na to pytanie w ten sposób, że nic nie upoważnia kogokolwiek do takiego zachowania i atakowania kogoś niebezpiecznym narzędziem.
– Ale w ten sposób nie odpowiada pan na moje pytanie, tylko wygłasza pan oczywistą dla mnie, powszechnie znaną prawdę.
– No to ja nie rozumiem pytania w takim razie.
– No to ja panu powtórzę. Pytanie brzmi: czy wiadomo, który z dwóch uczestników sprzeczki ją zainicjował?
Jakub Pacyniak westchnął tak przejmująco, że myślałem, że to ja.
– Mamy do czynienia z sytuacją, gdzie pomiędzy dwójką mężczyzn doszło do sprzeczki.
– Tak. A kto ją zainicjował?
Zacząłem sobie nucić w myśli Piętnastu Mc’s, był taki numer Trzeciego Wymiaru, idealny do przypominania sobie podczas rozmów z oficerami prasowymi.
– W tramwaju.
– Tak. A kto ją zainicjował?
czytaj także
Za czasów orłów Górskiego drużynę stanowiło szesnastu zawodników, podstawowa jedenastka plus pięciu rezerwowych.
– Wysiedli na przystanku tramwajowym… – Tu młodszy aspirant znowu zerwał mi się z cumy i odpłynął w siną dal, z daleka słyszałem jeszcze, jak streszcza mi ten sam film co wcześniej. Na koniec dodał, że jeśli prokurator zdecyduje, aby udzielić mi informacji, które nie zostały ujęte w komunikacie policji, to będzie to kompetencja prokuratury.
– Czy w takim razie odpowiedź na moje pytanie mogłaby brzmieć, że pan nie może udzielić mi informacji, kto zainicjował sprzeczkę? – zapytałem tonem Stirlitza z Siedemnastu mgnień wiosny.
– Ja panu odpowiedziałem.
– Ale nie na temat.
– Ja panu kilkakrotnie odpowiedziałem na to pytanie.
Osiemnaście mieć lat to nie grzech, więc powtórzyłem swoje pytanie jeszcze raz.
– No, postępowanie nie jest jeszcze zakoń…
– Przepraszam, że panu przerywam, ale ja nie pytałem, czy postępowanie zostało zakończone; ja pytałem, czy wiadomo, który z tych mężczyzn zainicjował sprzeczkę.
– No, ja panu takiej informacji na ten moment nie udzielę, bo postępowanie nie zostało zakończone.
Bosomtwe: Napisałam książkę o Polsce i Polakach, a nie o czarności [rozmowa]
czytaj także
Dredy Jamajczyka naprawdę sięgają łydek i zwracają uwagę. Jako nie-Jamajczyk, który za dredy 10 razy krótsze kilka razy w życiu dostał wpierdol od Przypadkowych Polaków, w tym przypadkowych policjantów, mógłbym suponować, że to włosy Jamajczyka nie spodobały się Przypadkowemu Polakowi w tramwaju. Nie zrobię tego, bo nie chciałbym zmuszać młodszego aspiranta Pacyniaka do zapowiadanych przezeń reakcji stanowczych. Ale też w sytuacji narodowego wzmożenia nacjonalistycznego nie wezmę udziału w nagonce na obcokrajowców z użyciem ogarów szczutych przez rząd i dziennikarzy spsiałych do tego stopnia, że jako ostatni obrońca prawdy jawi się tabloid.
**
Jacek Podsiadło – jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich po 1989 roku, w latach 90. związany ze środowiskiem „Brulionu”. Autor ponad 20 książek poetyckich, dwóch prozatorskich, a także zbiorów felietonów publikowanych w „Tygodniku Powszechnym”. Twórca audycji Studnia w Radiu Opole oraz Domowego Radia „Studnia”. Laureat Nagrody Kościelskich, Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej, wielokrotnie nominowany do najważniejszych wyróżnień literackich. Prowadzi autorską stronę jacpo.pl.