Nowa większość nie może liczyć na miesiąc miodowy ze strony opozycji. PiS od początku poszedł w model opozycyjności totalnej. Demokratyczną zmianę władzy i towarzyszące jej zmiany stara się przedstawić jako zamach stanu, zagrożenie dla polskiej państwowości, nowy stalinizm.
W czwartek zakończyło się pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji. Trwało wyjątkowo długo, bo od 13 listopada. Sejm ponownie zbierze się 10 stycznia, gdy scena polityczna bardzo szybko, najpewniej jeszcze zimą, wejdzie w tryb prekampanii przed wyborami samorządowymi.
Jak nowa większość – dla jednych Koalicja 15 października, dla drugich 13 grudnia – wykorzystała ten czas? Czy początek jej rządów można uznać za sukces czy klęskę?
1. Co zrobiono na posiedzeniu Sejmu?
Czytelniczki i czytelnicy Krytyki Politycznej na pewno uważnie śledzą Sejmflix, ale dla porządku przypomnijmy, co stało się w dotychczas wyemitowanych odcinkach tego sezonu.
Nowej większości udało się:
- Wybrać pierwszego dnia nowe prezydium, pokazując, że w Sejmie nie ma żadnej „koalicji polskich spraw”, o której mówił premier Morawiecki.
- Przyjąć ustawę przywracającą finansowanie in-vitro.
- Przyjąć ustawę mrożącą ceny energii na pierwsze sześć miesięcy 2024 roku.
- Wyłonić nowy rząd Donalda Tuska.
Sejm wybrał Tuska na premiera. „Przepraszam, inaczej nie mogłem”
czytaj także
- Powołać komisje ds. zbadania wyborów kopertowych i afery wizowej.
- Przyjąć uchwałę o uzdrowieniu sytuacji w mediach publicznych, po której Ministerstwo Kultury przystąpiło do wprowadzania w nich zmian.
- Przedstawić projekt budżetu, który – wbrew obawom także części wyborców nowej koalicji – nie wchodzi w logikę austerity, kontynuuje programy społeczne PiS, a nawet wprowadza nowe.
Tusk zaczął od spełniania obietnic. Na szczęście tylko niektórych
czytaj także
2. Jakie jest znaczenie decyzji Sejmu?
Ten dorobek pierwszego posiedzenia Sejmu można uznać za całkiem przyzwoity. Zwłaszcza biorąc pod uwagę czas stracony na farsę pt. „rząd dwutygodniowy premiera Morawieckiego”.
Przywrócenie finansowania in vitro to ruch zarówno socjalny, jak i progresywny. Realnie zmienia życie wielu par pragnących dziecka, a jednocześnie wychodzi naprzeciw społecznego oczekiwania liberalizacji państwowych regulacji w kwestiach bioetycznych i wielu innych. Fakt, że mimo apelu arcybiskupa Stanisława Gądeckiego prezydent Duda podpisał ustawę, też jest ładnym symbolem tego, jak zmienia się Polska.
Komisje śledcze wychodzą naprzeciw ważnych dla elektoratu Koalicji 15 października oczekiwań rozliczeń nadużyć PiS, podobnie jak zmiany w telewizji. W sprawie rozliczeń trzeba też wspomnieć o wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który w środę skazał prawomocnie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na dwa lata bezwzględnego więzienia za przekroczenie uprawnień w czasach, gdy kierowali CBA, w związku z tzw. aferą gruntową, wymierzoną w Andrzeja Leppera, wicepremiera w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Marszałek Hołownia podjął zgodnie z prawem decyzję o wygaszeniu mandatów tej dwójki – od czego mogą się jeszcze odwołać do Sądu Najwyższego. Gdyby Kamiński i Wąsik stracili mandat i faktycznie trafili do więzienia, byłby to znak, że państwo prawa działa w Polsce, że istnieją mechanizmy pozwalające rozliczyć za nadużywanie władzy i służb.
Do tej listy sukcesów trzeba jednak dodać pewne zastrzeżenia. Przy okazji ustawy o mrożeniu cen energii pojawiła się wrzutka radykalnie liberalizująca zasady stawiania turbin wiatrowych w Polsce. Takich spraw nie można załatwiać przy pomocy wrzutek, potrzebna jest autentyczna debata i proces konsultacji. Na szczęście zadziałały wolne media i nacisk opinii publicznej, nowa większość wycofała zapisy o wiatrakach.
Z kolei przejęcie TVP odbyło się w sposób, który w najbardziej życzliwej dla władzy interpretacji można uznać za prawnie kontrowersyjny. Co sprawia, że walka nowej ekipy o uzyskanie pełnej kontroli nad stacją jeszcze potrwa – prowadzone przez Samuela Pereirę konto TVP Info na portalu X wciąż się broni – a procesowi temu towarzyszyć będzie maksymalne polityczne wzmożenie, polaryzacja i rozhuśtane emocje.
3. Jakie są konsekwencje braku miesiąca miodowego dla Tuska?
Tych ostatnich nie brakowało też w Sejmie. Nowa większość nie może liczyć na miesiąc miodowy czy choćby na pierwsze 100 dni spokoju. I to nawet ze strony swoich sympatyków. Ci okazali się bardzo niecierpliwi. Rozczarowanie tym, co robi nowa większość, jej wyborcy okazywali, jeszcze zanim powstał rząd Tuska.
Oczekiwanie, że nowy rząd jak najszybciej zrobi jak najwięcej, zostawia nowej większości mało przestrzeni, zmusza ją do nie zawsze najkorzystniejszych w danym momencie ruchów. Można przypuszczać, że blitzkrieg wobec TVPiS i innych przejętych przez Nowogrodzką mediów publicznych wynikał nie tyle z lęku przed siłą przekazu produkowanego przez takie tuzy pisowskiej propagandy jak Michał Rachoń, co z obawy przed tym, że wyborcy Koalicji 15 października uznają, że w sprawie mediów publicznych okazuje ona słabość i nie jest w stanie być sprawcza.
Tym bardziej nowa większość nie może liczyć na miesiąc miodowy ze strony opozycji. PiS od początku poszedł w model opozycyjności totalnej. Normalną, demokratyczną zmianę władzy i towarzyszące jej zmiany partia stara się przedstawić jako zamach stanu, zagrożenie dla polskiej państwowości, nowy stalinizm.
W trakcie pierwszego posiedzenia Sejmu posłowie partii PiS wyraźnie grali też na destabilizację prac Wysokiej Izby, licząc, że stres i brak doświadczenia doprowadzą do kompromitacji Szymona Hołowni jako marszałka Sejmu. Hołownia jednak wygrał wojnę na nerwy z PiS, budując się przy okazji politycznie.
4. Co na to wszystko PiS?
Każdy z tych sukcesów opozycji nakręca jeszcze bardziej radykalizację PiS i przesuwa partię na coraz bardziej antysystemowe pozycje. I to jest kolejne zastrzeżenie, jakie można mieć do polityki Koalicji 15 października po wyborach: Polska polityka jest dziś jeszcze bardziej spolaryzowana, niż była przed wyborami.
Czy nowa większość mogła tę logikę polaryzacji odwrócić? Nie. PiS radykalizuje się dlatego, że taką decyzję podjął Jarosław Kaczyński – gdyż wierzy, że to pozwoli utrzymać spoistość jego obozu – i radykalizowałby się niezależnie od tego, co robiłby nowy rząd. Sejmowa większość, dysponująca wyraźnym sejmowym mandatem, nie może też wycofywać się z polityk, dla których wyborcy dali jej zielone światło w obawie, „czy to przypadkiem jeszcze bardziej nie zradykalizuje PiS”.
Ale przyjmując te założenia, można zauważyć, że sposób zmiany władz TVP wzmacnia i przyspiesza tendencje radykalizacyjne w PiS. Choć trudno spierać się, że nie można było tolerować TVP w formie, jaką znaliśmy z ostatnich ośmiu lat. Podobnie jest z Kamińskim i Wąsikiem – nie można nie wygasić im mandatu, choć oznaczać to będzie awanturę w Sejmie.
Totalny, histeryczny styl opozycyjności, nieustanne okrzyki „zdrada”, „Targowica”, „hańba”, „jedenasty zabór, siódma okupacja” nie pomogą politycznie PiS. Możliwe, że Jarosław Kaczyński uruchamia w ten sposób „protokół 25 proc.” i przegrywa właśnie wybory samorządowe, europejskie, a nie wykluczone, że także prezydenckie.
Spoiwem koalicji Tuska nie jest błyskawica, ale letnia praworządność
czytaj także
Problem w tym, że kurs PiS na pełnię radykalizacji, marginalizacji i ośmieszenia, na pozycje coraz bardziej antysystemowej opozycji, całkowicie kontestującej prawomocność rządów Koalicji 15 października, to zła wiadomość nie tylko dla PiS, ale też dla Polski. Bo każdy system demokratyczny potrzebuje dobrej, merytorycznej, systemowej opozycji, inaczej rządząca nim siła łatwo sama zaczyna ulegać niepokojącym procesom.
Takiej opozycji dziś w Polsce nie ma. Konfederacja nie może się nią stać ze względu na skrajność swoich poglądów. Próba budowy obrazu Konfederacji jak tej merytorycznej prawicy w Sejmie X kadencji – jaką bardzo wyraźnie podjęli Bosak z Mentzenem – rozpłynęła się we mgle pyłu z odpalonej przez posła Brauna gaśnicy.
Świat zobaczył syf z gaśnicy. A może zaczniemy zwalczać antysemityzm?
czytaj także
Tym bardziej taką opozycją nie może być dziś PiS, opuszczający sejmową debatę nad budżetem, by okupować – nadużywając trybu interwencji poselskiej – przestrzenie w TVP czy Polskiej Agencji Prasowej.
Niestety, szanse na to, że w obu przyszłorocznych elekcjach partia ta dostanie tak wielkie lanie, że może wyłoni się z niej jakaś minimalnie merytoryczna opozycja, są raczej nikłe. Nowa większość będzie musiała nauczyć się rządzić z opozycją radykalną i nastawioną na obstrukcję jak żadna inna w historii III RP.