Z raportu Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW wynika, że zwolennicy partii opozycyjnych nienawidzą zwolenników partii rządzącej bardziej niż ci drudzy tych pierwszych. Jak należy rozumieć te badania? Odpowiada Paulina Górska, autorka raportu.
Z raportu przygotowanego przez Paulinę Górską z CBU UW wynika m.in., że zwolennicy partii opozycyjnych żywią wobec zwolenników PiS bardziej negatywne uczucia, w większym stopniu ich dehumanizują i obdarzają ich mniejszym zaufaniem niż działa to w drugą stronę. Jednocześnie zwolennicy partii opozycyjnych przekonani są o tym, że to ta druga strona ich bardziej dehumanizuje.
Zwolennicy PiS mają z kolei wobec zwolenników partii opozycyjnych podobnie negatywne postawy jak wobec najmniej lubianych w społeczeństwie polskim grup (tj. Żydów, muzułmanów, uchodźców, osób homoseksualnych i transpłciowych). Ponadto kontakt ze zwolennikami opozycji skutkuje w ich przypadku zmianą podejścia na bardziej pozytywne, co dużo rzadziej diagnozowano u zwolenników opozycji.
Badanie zostało wykonane w drugiej połowie 2018 roku na reprezentatywnej próbie respondentów. O podobnych wynikach badań dyskutowała niedawno Ameryka. Kiedy udostępniłam raport CBU na swoim Facebooku, wzbudził on w mojej opozycyjnej raczej bańce spore kontrowersje. O ich skomentowanie poprosiłam autorkę raportu.
Kaja Puto: Po śmierci prezydenta Adamowicza wiele mówimy o mowie nienawiści, jednak jej przejawów poszukujemy przede wszystkim po stronie partii rządzącej i jej zwolenników. Czy powinniśmy zacząć raczej od szukania belki we własnym oku?
Paulina Górska: Dyskusja oparta na danych jest lepsza niż wzajemne obrzucanie się oskarżeniami i eskalowanie konfliktu. Duża część lewicowych i prawicowych publicystów nienawiść widzi przede wszystkim u oponentów, nie dostrzegając identycznych wypowiedzi po własnej stronie sporu lub je usprawiedliwiając. Celem mojego badania było sprawdzenie, jakie postawy rzeczywiście mają wobec siebie wyborcy PiS i partii opozycyjnych.
Badane grupy wydają się asymetryczne – to PiS jest u władzy, więc w pewnym sensie jej zwolennikom łatwiej podchodzić do swoich wrogów mniej emocjonalnie, bo i tak mają to, czego chcą, są pewni swojej pozycji. Czy ten czynnik został uwzględniony w badaniach? Czy jest dla nich istotny?
To jest jedna z możliwych interpretacji. Łatwiej jest być wspaniałomyślnym, jeśli ma się władzę, a trudniej, gdy zajmuje się pozycję podporządkowaną, co w swoich wypowiedziach podkreślają także rządzący – wystarczy przypomnieć niesławny „gorszy sort”. Zgodnie z tym tokiem myślenia uprzedzenia wobec oponentów politycznych są funkcją pozycji zajmowanej w strukturze – większe wśród tych, których miejsce w hierarchii jest niskie. Wynik ten koresponduje z rezultatami niektórych badań psychologów społecznych – grupy niskiego statusu są nieufne wobec grup uprzywilejowanych, a metody redukcji uprzedzeń oddziałują na nie słabiej.
Żeby jednak orzec, czy bardziej negatywne postawy wobec przeciwników politycznych w grupie wyborców obecnych partii opozycyjnych są pochodną miejsca w strukturze, należałoby poczekać na zmianę władzy. Jeśli okazałoby się, że po wygranej anty-PiSu to zwolennicy partii Kaczyńskiego byliby bardziej uprzedzeni, hipoteza strukturalna zyskałaby potwierdzenie.
czytaj także
Wydaje mi się też, że znaczenie może mieć nie tyle sam niski status opozycji, co pozbawienie jej głosu w debacie – w Sejmie obecnej kadencji nie ma przecież lewicy, a wypowiedzi posłów PO, Nowoczesnej i PSL są skracane do granic możliwości. Naruszenie sprawiedliwości proceduralnej – czyli reguł, wedle których rozdzielane są zasoby (np. czas na mównicy sejmowej czy stanowiska w instytucjach państwowych) wzbudza frustrację i brak poczucia wpływu na rzeczywistość. Z badań wiadomo, że emocje skrajnie negatywne, takie jak pogarda czy nienawiść, wykształcają się właśnie wtedy, gdy jesteśmy przekonani, że czegokolwiek byśmy nie zrobili, dana osoba czy grupa i tak uczyni to, co zechce. Podobnie jak w poprzednim przypadku, potrzeba jednak kolejnego badania, aby przetestować tę hipotezę.
Wielu opozycyjnych komentatorów broni swojej złości na wyborców PiS, określając ją mianem „obrony koniecznej”. To oni nas atakują, a my tylko – skrzywdzeni – reagujemy. Czy badania nad uprzedzeniami zakładają takie rozróżnienia?
Tak. Kluczowe są tu dwa terminy – metapostawy, określane też jako metauprzedzenia, i metadehumanizacja. Z badań eksperymentalnych zespołu Noura Kteily’ego – psychologa społecznego z Northwestern University w Chicago – wiadomo, że metadehumaniacja, czyli przekonanie o tym, że grupa obca odmawia grupie własnej człowieczeństwa, prowadzi do zwrotnej dehumanizacji grupy obcej. Podobna zależność zachodzi też dla mniej skrajnych typów postaw – metauprzedzenia, czyli przeświadczenie o tym, że grupa obca nie lubi naszej grupy, sprawia, że odwzajemniamy niechęć. Otrzymane przez nas wyniki były zgodne z oboma tymi mechanizmami – zarówno wśród zwolenników PiS, jak i opozycji metadehumanizacja i metauprzedzenia przewidywały dehumanizację i uprzedzenia wobec oponentów politycznych. Jako że poczucie bycia dehumanizowanym i nielubianym przez przeciwników wyższe było wśród wyborców partii opozycyjnych, to właśnie ta grupa deklarowała gorsze postawy wobec drugiej strony politycznego sporu. Warto podkreślić, że np. metadehumanizacja wyjaśniała około 50% zmienności pod względem dehumanizacji. To bardzo dużo jak na badania sondażowe i badania społeczno-psychologiczne w ogóle. Mówiąc wprost – to, co myślimy o postawach innych wobec nas ma ścisły związek z naszymi własnymi postawami.
W tym miejscu można zadać pytanie, dlaczego zwolennicy opozycji czują się bardziej nienawidzeni przez wyborców PiS niż na odwrót. Jedno z potencjalnych wyjaśnień odwołuje się do kontaktu międzygrupowego, czyli interakcji z przedstawicielami grupy obcej, w tym wypadku z oponentami politycznymi. Wedle wyników naszego sondażu, wyborcy partii opozycyjnych rzadziej rozmawiali z wyborcami PiS niż wyborcy PiS ze zwolennikami opozycji. A tymczasem to właśnie w rozmowie z osobami o innych poglądach mamy szansę przekonać się, jakie jest ich nastawienie wobec nas. Wyniki tysięcy badań wskazują, że kontakt z reprezentantami grup obcych obniża uprzedzenia wobec tych grup.
Wchodząc stosunkowo rzadko w interakcje z wyborcami PiS, zwolennicy opozycji mają mniej okazji, by zrewidować swoje przekonania na temat postaw sympatyków partii rządzącej. Z kolei wyborcy PiS, którzy częściej rozmawiają ze zwolennikami opozycji, mają więcej możliwości, by przekonać się, że osoby o odmiennych preferencjach politycznych niekoniecznie są do nich wrogo nastawione. I faktycznie, to różnice w kontakcie międzygrupowym okazały się częściowo wyjaśniać, dlaczego zwolennicy opozycji wyrażali silniejsze przekonanie, że ich grupa jest nielubiana i dehumanizowana oraz byli bardziej wrogo nastawieni wobec przeciwników.
Kolejne pytanie, jakie się tu nasuwa, brzmi: co, poza brakiem kontaktu, skłania wyborców partii opozycyjnych do wiary w to, że wyborcy PiS są do nich negatywnie nastawieni? Rozciąganie negatywnych uczuć wobec polityków tej partii na jej elektorat? Negatywny obraz wyborców PiS wyłaniający się z komentarzy internetowych, o których nie wiemy, czy nie zostały napisane na zamówienie? Możemy wymyślać potencjalne wyjaśnienia i testować je w kolejnych badaniach.
Dobrze byłoby zestawić wyniki badań z raportami z poprzednich lat. W archiwach CBU znalazłam tylko porównanie postaw zwolenników i przeciwników teorii o zamachu zbadane po katastrofie smoleńskiej. Wtedy okazało się, że przeciwnicy teorii o zamachu nienawidzą zwolenników bardziej niż na odwrót. Czy tamte badania mogą być jakimś punktem odniesienia, a jeśli nie – co w ogóle możemy wyciągnąć z twoich badań?
Mówisz o Polskim Sondażu Uprzedzeń przeprowadzonym w 2013 roku. Respondentów zapytaliśmy wtedy o ich interpretację katastrofy smoleńskiej. Jak wykazali Wiktor Soral i Monika Grzesiak-Feldman, osoby, które nie wierzyły w teorię zamachu, czyli wyborcy PO, SLD i Ruchu Palikota, deklarowały większy dystans społeczny wobec zwolenników tej teorii – wyborców PiS i mniejszych ugrupowań prawicowych – oraz znały mniej takich osób niż na odwrót.
W najnowszym badaniu zreplikował się zatem wzór wyników zaobserwowany pięć lat wcześniej – podobnie jak w roku 2013, jesienią roku 2018 wyborcy PiS mieli więcej kontaktu i lepsze postawy wobec wyborców anty-PiS niż wyborcy anty-PiS względem zwolenników PiS. Okoliczność ta przeczy zatem hipotezie, że uprzedzenia wobec oponentów politycznych są funkcją zajmowanego miejsca – bez względu na to, czy PiS znajduje się w opozycji czy też u władzy, wyborcy tej partii mają lepsze postawy wobec osób o innych poglądach niż druga strona konfliktu.
Mimo że oba badania przeprowadzone zostały na próbach reprezentatywnych, nie należy zestawiać ich wyników bezpośrednio. Powodem jest różnica wykorzystywanych miar oraz grup, postawy wobec których mierzyliśmy. Dystans społeczny mierzony w 2013 roku jest mniej wrogim rodzajem postaw niż dehumanizacja, o którą zapytaliśmy jesienią zeszłego roku.
Z uzyskanych teraz wyników na pewno możemy wywnioskować, że ze szczytów władzy konflikt polityczny rozlał się na społeczeństwo – 51% wyborców PiS i 66% zwolenników opozycji oceniło swoje uczucia wobec oponentów politycznych jako negatywne (niższe od 0°C). Stroną, która ma gorsze postawy wobec przeciwników, postrzega ich przekonania jako bardziej wrogie i rzadziej z nimi rozmawia, są wyborcy partii opozycyjnych. Przekonania na temat wrogich postaw drugiej strony napędzają własne negatywne postawy, które są z kolei odbierane przez oponentów – powstaje błędne koło konfliktu.
Jednocześnie należy pamiętać, że opublikowane przez nas wyniki to tylko kadr z rzeczywistości społecznej – pojedyncze ujęcie wykonane w jednym punkcie czasu i z użyciem konkretnych narzędzi. W ostatnich latach dużo mówiło się o kryzysie replikacyjnym w nauce, zwłaszcza w psychologii, której metodologia jest daleka od doskonałości. Jako badacze dobrze wiemy, że dopiero ilościowa synteza wyników wielu niezależnych badań może nas przekonać o tym, czy dane zjawisko zachodzi, a jeśli tak – jaki jest jego rozmiar. Ponadto sam przedmiot badania – preferencje polityczne i postawy wobec oponentów – jest bardzo dynamiczny. Pamiętamy, jak w 2015 roku postawy wobec uchodźców pogorszyły się w ciągu kilku miesięcy. Nasze badanie realizowane było do końca września do końca listopada. Po wydarzeniach w Gdańsku postawy Polaków mogą wyglądać inaczej. Koniecznością, także z punktu analizy trendów, wydaje się zadawanie tych samych pytań w kolejnych badaniach.
A czy z badań nie wynika przypadkiem, co sugeruje Jakub Wencel, że to, co dla opozycyjnej strony wiąże się z negatywnymi emocjami, dla zwolenników rządu jest naturalnym i racjonalnym sposobem prowadzenia polityki? To znaczy: że my się po prostu bardziej denerwujemy, kiedy ich obrażamy?
Na to pytanie mogłabym rzeczowo odpowiedzieć, gdyby ankieterzy zapytali respondentów o to, czy ich zdaniem polityka powinna być raczej nakierowanym na współpracę rozwiązywaniem problemów czy też, nierzadko brutalnym, starciem ideologii i tożsamości. Na podstawie danych, którymi dysponuję, nie jestem w stanie stwierdzić, czy zwolennicy PiS uważają ostry konflikt polityczny za coś normalnego i pożądanego. Jednakże wyniki badań psychologów politycznych sugerowałyby raczej coś odwrotnego. W porównaniu z liberałami to konserwatyści są, także pod względem fizjologicznym, bardziej wrażliwi na sygnały zagrożenia, brak struktury czy łamanie norm społecznych. Jeśli założyć, że nienawiść wobec oponentów łamie normy społeczne, to konserwatyści powinni się jej wystrzegać.
Bilewicz: PO? PiS? Nieważne. Tyle nienawiści nie było w Polsce od dawna
czytaj także
Na ile rezultat badań może zaburzyć nieszczerość respondentów? Zwolennicy partii rządzącej są, zdaje się, bliżej Kościoła, który zakazuje żywienia nienawiści do bliźniego. Ale twierdzenie, że się nienawiści nie żywi nie musi być szczere…
Jeśli wyborcy PiS, przynajmniej w warstwie deklaratywnej, stosowaliby się do nakazu miłości bliźniego, nie wyrażaliby uprzedzeń wobec innych grup, które uwzględnione zostały w tym badaniu, czyli Żydów, muzułmanów, uchodźców, osób homoseksualnych i transpłciowych. Tymczasem, to właśnie wśród zwolenników partii rządzącej negatywne postawy wobec tych grup były silniejsze. Dodatkowo – i to nie jest już opisane w raporcie – nawet gdy w analizach uwzględnimy fakt, że wyborcy PiS częściej uczestniczą w praktykach religijnych, czyli są bliżej Kościoła instytucjonalnego, ich postawy wobec oponentów politycznych nadal są lepsze niż postawy wyrażane przez zwolenników opozycji.