– W związku z coraz gorszą sytuacją epidemiczną postanowiliśmy ograniczyć przyjęcia interesantów tylko do osób zaszczepionych – napisał Piotr Ikonowicz na swoim Facebooku i natychmiast otrzymał setki nieprzychylnych wiadomości i komentarzy. Swoją decyzję wyjaśnia w tekście dla Krytyki Politycznej.
Właśnie ogłosiłem, że w Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej nie będziemy się spotykać z osobami niezaszczepionymi przeciw COVID-19, ale służymy im nadal pomocą online i poradami telefonicznymi. Jak należało się spodziewać, decyzja ta wywołała wiele komentarzy. Niektóre z nich są bardzo emocjonalne. Wypada zatem wyjaśnić, czym się kierowaliśmy, podejmując tę decyzję.
Przede wszystkim instynktem samozachowawczym. Obserwując statystyki covidowe, a zwłaszcza statystykę zgonów w Polsce, po prostu zaczęliśmy się bać. Jak się to objawiało? Zauważyłem między innymi to, że nasi wolontariusze ani na chwilę nie zdejmowali maseczek w czasie dyżuru i wciąż wietrzyli pomieszczenie. Widziałem, że się boją, ale dzielnie się trzymali i nic nie mówili. Obserwując to dzień po dniu, doszedłem więc do wniosku, że nie mam prawa ich dłużej narażać.
Zakażenia, zgony i zajęte łóżka w szpitalach to fakty. A z faktami nie ma sensu dyskutować. To, że jakaś część społeczeństwa podejmuje ryzyko nieszczepienia się, nie może oznaczać, że cała reszta ma obowiązek ponosić zdrowotne konsekwencje ich decyzji. Nie może być tak, że młodzi wolontariusze i wolontariuszki, którzy niosą na co dzień bezinteresowną pomoc bliźniemu, dostaną w zamian śmiertelnego wirusa, którego zaniosą potem dalej – do swoich rodzin, bliskich, dziadków.
czytaj także
Wiele się mówi o tym, że najbardziej sceptyczni wobec pandemii i szczepień są ludzie prości. Mniej wykształceni, a więc tacy, którzy szczególnie wymagają naszej pomocy. Zdarza się i tak, i właśnie dlatego ryzyko, jakie ponosiliśmy, spotykając się z nimi osobiście, zrobiło się dzisiaj szczególnie duże. Nie odmawiamy jednak pomocy osobom niezaszczepionym. Dla nich jesteśmy do dyspozycji online, a ci, którzy nie posługują się internetem, mają telefony i mogą do nas nadal dzwonić.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nic nie zastąpi osobistej rozmowy, która pozwala również na wsparcie psychiczne osób pogrążonych w życiowym kryzysie. Wiemy, że jesteśmy dla wielu „ostatnią deską ratunku” – tak mówią często osoby zwracające się do nas o pomoc. Ale jak sami zaczniemy chorować i wymierać, to i ta deska ratunku zniknie.
Singer: Szczepienia przeciwko COVID-19 powinny być obowiązkowe
czytaj także
Sami jesteśmy w Kancelarii zaszczepieni. To oczywiście pomaga, ale nie likwiduje ryzyka. Nawet jeżeli w naszym wypadku przechorowanie COVID-19 nie będzie prawdopodobnie oznaczało ciężkiego przebiegu czy hospitalizacji, to przecież zawsze możliwe są powikłania. Owszem, osoby zaszczepione, które zostaną zarażone, również przenoszą wirusa – do swoich rodzin, bliskich, starszych i przyjaciół. Ale szczepienie pomaga im skutki zarażenia skutecznie niwelować i zwalczać. Faktem jest też co innego – najbardziej zarażają osoby niezaszczepione, które same chorują.
Nie ukrywam, że moja decyzja ma charakter polityczny. Tak, uważam, że państwo powinno za pomocą precyzyjnych regulacji nakłonić wątpiących do szczepienia się, a zaszczepionych chronić przed skutkami złych decyzji osób niezaszczepionych. Wiadomo, że PiS-owska władza nie poodejmuje stosownych kroków w obawie przed utratą części antyszczepionkowych wyborców. Żeby wygrać kolejne wybory, jest gotowa narazić na ciężką chorobę i śmierć setki swoich obywateli. Z tych samych powodów naraża też na śmierć migrantów na białoruskiej granicy.
Proszę jednak zauważyć, że naszą decyzją nie atakujemy osób, które z takich czy innych względów się nie szczepią. W Kancelarii uważamy, że połajanki i seanse pogardy są złe z istoty i nieskuteczne. Tak jak nieskuteczna w erze mediów społecznościowych okazała się cenzura. Należało od początku pandemii dopuścić do mediów głównego nurtu ludzi wątpiących w potęgę ludzkiego rozumu, medycynę i naukę – i podjąć z nimi rzeczową debatę. Tymczasem ograniczono się do tak tępego narzędzia jak cenzura, o której w dodatku decydują prywatne biznesy, takie jak YouTube czy Twitter.
czytaj także
To ślepy zaułek. Skoro mamy rację, pozwólmy nauce i wiedzy się obronić. Nie mam wątpliwości, że wobec faktów, liczb i nauki teorie spiskowe okażą się bezbronne.
Bardzo często, oceniając sytuację w naszym kraju, powołujemy się na przykład krajów rozwiniętych, na mityczny „Zachód”, do którego bardzo chcemy przynależeć. Takie pełne kompleksów małpowanie cudzych wzorców nigdy mi się nie podobało, ale w kwestii zdrowia publicznego warto uważnie obserwować podjęte w krajach UE restrykcje i to, w jakim stopniu okażą się one skuteczne.
Nie gniewajcie się na nas, nasi niezaszczepieni, potrzebujący pomocy rodacy. Chętnie się z wami spotkamy, ale gdy już zaraza wygaśnie albo kiedy, w trosce o siebie i innych, zmienicie zdanie i podejmiecie mądrą decyzję o zaszczepieniu się przeciwko niebezpiecznym chorobom.