Śmierć prezydenta Pawła Adamowicza wpłynie na Polaków. I przez to właśnie jest polityczna.
Nie ze względu na to, jakie poglądy miał zabójca, której telewizji się naoglądał, w której bańce społecznościowej wymieniał poglądy. I nawet nie przez to, czy w ogóle jakąś partię popierał i której nienawidził najbardziej, a także jak bardzo był zaburzony.
Chodzi o to, że zbiorowe przeżycie tej tragedii określić może wartości i postawy naszej wspólnoty na lata. To wszystko, czego będziemy się bali, czego pragnęli, jaki kraj będziemy chcieli współtworzyć. I wspólnie z kim. To znaczy: kto się zmieści w naszym „my” i do czego w ogóle to „my” będzie nam potrzebne.
Paweł Adamowicz jeszcze wiele lat mógł zasilać energią nie tylko Gdańsk
czytaj także
O tym przesądzą spadkobiercy – obywatele i politycy, którym drogie były te same wartości co prezydentowi Gdańska. Polska na trwałe zakotwiczona w zachodniej Europie. Gotowa do solidarności z przybyszami skądinąd, organizująca się dla swych mieszkańców i z ich udziałem. Ucząca się od innych, gotowa do korekt i zmian dawnych poglądów. Przekonana, że rozdyskutowani obywatele to dar, a nie przekleństwo. Świadoma, że różnorodność i wolność sposobu życia dają siłę i bogactwo…
No chyba że nie. Bo gra o interpretację wydarzenia i pamięć dziedzictwa Pawła Adamowicza rozpoczęła się o wiele szybciej, niż chcieliby ci, którzy słusznie apelowali o umiar, refleksję i zadumę.
czytaj także
Oto jakiś oszalały kryminalista, który zmylił nieudolną ochronę, zatrudnioną przez nieprofesjonalnego lekkoducha w czerwonych okularach, zabił przypadkową ofiarę – jak się to Państwu podoba? Na szczęście jest głowa państwa, która wzniesie nas ponad partykularne podziały i poprowadzi nas w marszu przeciw nienawiści. I jeden z drugim minister, co nie dopuszczą do eskalacji agresji w sieci i na ulicy. I nawet Prezes, co tak szanuje wybór mieszkańców, że kontrkandydata w wyborach nie wystawi. Może tylko zaostrzą – dla naszego bezpieczeństwa – prawo? I wreszcie pozamykają więcej groźnych bestii w kolejnym ośrodku podobnym do Gostynina? A potem jako partia narodowego pojednania schowają Andruszkiewicza z Pawłowicz do najgłębszej piwnicy i pomaszerują po kolejne zwycięstwo? Oczywiście po trupie dokładnie tych wartości, które w ostatnich latach swej pracy z takim oddaniem wcielał w życie Paweł Adamowicz…
czytaj także
Niemożliwe? Czy to nie nadużycie? A może zwykła małostkowość autora? Przecież spiralę hejtu zawsze nakręcają różne strony… Zgoda, zawieśmy roztrząsanie, kto przed zamachem bardziej zawinił. Skupmy się na tym, co działo się później, nawet pomijając ekstremę w rodzaju Grzegorza Brauna u braci Karnowskich czy twitterowe popisy Krystyny Pawłowicz. Wystarczy obejrzeć poniedziałkowe „Wiadomości” TVP – te wyemitowane już po zamachu, i sprawdzić, kto wciąż jest prezesem telewizji. Wystarczy przyjrzeć się, którego prokuratora i z jakim dorobkiem (sprawa Międlara!) wyznaczono do prowadzenia sprawy zabójcy. Wystarczy wreszcie zauważyć, z jakim lekceważeniem prezes PiS z dwójką wicemarszałków podeszli do symbolicznej minuty ciszy w Sejmie.
Dlatego opozycja nie może oddać sprawy walkowerem. Jednocześnie pojawiły się ze strony mądrych i zacnych ludzi z kręgów liberalnych głosy osobliwe. Na przykład, by zorganizować własne miesięcznice, „ucząc się od przeciwników” (!). Słychać również teorie spiskowe, których rzecznikami nie zawsze są oszołomy. Pytania, żeby było jasne, zawsze wolno, a nawet trzeba stawiać. Zwłaszcza, gdy wersja oficjalna rodzi wątpliwości, a bezstronność polityczną prokuratury pogrzebano dawno jako liberalny przesąd. Pamiętajmy jednak, że w myśleniu spiskowym tamci zawsze będą lepsi – dlatego brońmy lepiej oświecenia zamiast szukać knowań ciemnych sił tam, gdzie ich nie ma.
Realizacja testamentu politycznego polega na budowaniu przyszłości – tej dalekiej i tej już za rok – zgodnej z wyobrażeniami i marzeniami tego, kogo chcemy pamiętać. Wierzę, że jest na to miejsce także na polskiej scenie partyjnej: że piękne gesty solidarności Polaków, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach, nie są tylko wyrazem chwilowego wzmożenia emocjonalnego, lecz także deklaracją wartości.
Zawieszę, ze względu na powagę chwili dywagacje, którzy liderzy i czyje sztandary najbardziej się do tego dzieła nadają. Na pewno wiem jednak dwie rzeczy. Godne upamiętnienie zamordowanego to przede wszystkim skuteczna i konsekwentna obrona jego aksjologii. Niegodne natomiast jest zarządzanie masowymi emocjami na użytek projektu z nimi sprzecznego. Warto realizować testament polityczny Adamowicza, nie wolno bawić się w smoleńską grupę rekonstrukcyjną à rebours. To nie tylko byłby błąd – bo przecież nie teorią zamachu i nie szaleństwami Macierewicza porwał PiS do urn miliony zwykłych Polaków. To byłoby po prostu niemoralne.