Partia Razem, Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej i stowarzyszenie Wolne Miasto Warszawa Jana Śpiewaka porozumiały się co do wspólnego startu w wyborach w Warszawie. Czy ich wspólnym kandydatem na prezydenta stolicy będzie Jan Śpiewak? Rozmowa Jakuba Majmurka.
Jakub Majmurek: Uściślijmy – jesteś w końcu kandydatem na prezydenta stolicy z ramienia Razem, Inicjatywy Polskiej, Zielonych i Wolnego Miasta Warszawy?
Jan Śpiewak: Kandydata na prezydenta Warszawy ogłosimy w lipcu, będzie wspólny dla tych wszystkich sił i organizacji, które być może dołączą w trakcie.
Nie ma ryzyka, że się nie dogadacie i koalicja się rozpadnie?
Mamy porozumienie programowe, które wiąże się z intencją wystawienia wspólnych list. Jestem przekonany, że wystartujemy razem i nie będzie kilku kandydatów.
Wasze elektoraty się dodają?
To bardzo dobre pytanie. Mam nadzieję, że tak. Wśród moich zwolenników są osoby z bardzo różnych środowisk: osoby o poglądach lewicowych, głosujące na PiS, Kukiza, ale i nieaktywne politycznie. Kampania ma je wszystkie zaktywizować.
Twojego elektoratu nie odstraszą „lewacy” z Razem?
Ciężko powiedzieć na tym etapie. Wiem jedno: nasza koalicja to porozumienie serca i rozumu. Mamy wspólne wartości i przekonanie, że to najlepszy strategiczny ruch, jaki dziś możemy zrobić. Każdy może na tym porozumieniu zyskać. Dla Razem to szansa na poszerzenie ich elektoratu, pokazanie, że potrafią się dogadywać z innymi. Dla mnie i IP też. Jesteśmy konglomeratem od lewicy do centrum, program, jaki przedstawimy, zdobędzie poparcie wyborcy lewicowego, ale przyciągnie też tych, którzy do tej pory z różnych powodów głosowali na prawicę.
Co ze środowiskami poza porozumieniem: Piotrem Ikonowiczem i Ruchem Sprawiedliwości Społecznej oraz twoimi dawnymi współpracownikami z Miasto Jest Nasze?
Z Ikonowiczem będziemy rozmawiać. On co prawda samodzielnie, nie pytając nikogo o zdanie, ogłosił już swój start, nie wiadomo więc, czy będzie gotowy się z tego wycofać. Jeśli chodzi o ruchy miejskie, to liczę, że się dogadamy. Nie ma żadnego racjonalnego powodu, dlaczego miałyby startować osobno. Nie mają rozpoznawalnych kandydatów, ich program niczym się nie różni od naszego.
Problemem nie będzie trudna historia twojego rozstania ze stowarzyszeniem?
Trzeba odłożyć personalne animozje na bok. Stawką jest przyszłość naszego miasta. Jeśli część ruchów miejskich wystawi własnego kandydata, czy kandydatkę, będzie grało na PO i PiS. Sami nie wejdą do rady, ale mogą zabrać nam dwa trzy punkty, które przełożą się na więcej mandatów dwóch największych partii.
Nie chcieliście porozumienia z SLD? Wystawili w końcu Andrzeja Celińskiego. To poważny konkurent?
Szanuję opozycyjną kartę Celińskiego. Jeśli jednak chodzi o SLD, to odpowiedź jest bardzo prosta: ta partia jest od dwunastu lat częścią warszawskiego układu władzy, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Rządzi miastem wspólnie z PO. Trudno Sojusz traktować jako byt osobny wobec Platformy. Sebastian Wierzbicki jest na synekurze warszawskiego PO, zatrudniony jako wiceszef Pałacu Kultury, a w 2013 roku SLD poparło Hannę Gronkiewicz-Waltz w referendum.
czytaj także
O co walczycie? Każdy powie, że o zwycięstwo, ale co jest realnym celem? Trzecie miejsce?
Naszym celem jest druga tura. Drugim – klub radnych. Moje doświadczenia w radzie dzielnicy pokazują, że bez klubu radnych w radzie miasta bardzo niewiele można zdziałać. By to wszystko miało sens, trzeba przekroczyć efektywny próg wyborczy, który w Warszawie wynosić będzie pewnie koło 12%.
Kto będzie waszym głównym przeciwnikiem w kampanii?
Rządzący Warszawą partyjny układ. On ma ekumeniczny charakter. Choć stolicą od dwunastu lat rządzi PO, to także PiS ma tu swoje potężne interesy, z budową Kaczyński Tower na czele.
czytaj także
PiS jest partią władzy i będziemy ją rozliczać z tego, co robiła dla warszawiaków. PO z kolei popełniła mnóstwo błędów. Normalną rzeczą w wyborach jest wyciągnięcie konsekwencji wobec polityków. Będziemy więc wiele mówić o aferze reprywatyzacyjnej – choć to nie będzie główny temat kampanii.
czytaj także
Część liberalnych komentatorów już uznała wasze porozumienie za taran torujący Jakiemu drogę do warszawskiego ratusza. Wielu waszych wyborców też obawia się tego scenariusza i będzie myśleć o poparciu Trzaskowskiego już w pierwszej turze. Jak ich przekonasz, że głos na was nie jest głosem na Jakiego?
Po pierwsze, w drugiej turze każdy spokojnie może zagłosować nie na PiS. Nikt chyba nie wierzy, że Jaki wygra w pierwszej turze – nie oceniajmy aż tak nisko kampanijnych zdolności Rafała Trzaskowskiego. Po drugie, będziemy przecież zabierać głosy nie tylko PO. Jesteśmy w stanie przekonać do siebie wyborców PiS-u, Kukiza i Nowoczesnej. Ruchy miejskie miały najwyższe wyniki na Wilanowie i Żoliborzu – tam, gdzie najlepiej wypadła Nowoczesna. To prawda, że jest wielu rozczarowanych Platformą wyborców z klasy średniej, których możemy przejąć. Ale jest też wielu wyborców PiS rozczarowanych tym, jak partia ta nie radzi sobie z obiecaną reformą państwa. Państwo z kartonu ciągle jest państwem z kartonu, afera reprywatyzacyjna jak nie była rozliczona, tak nie jest dalej – będziemy walczyć też o głosy tych ludzi.
Nie słuchaliście Ikonowicza w 1995, to posłuchacie Jakiego w 2017
czytaj także
czytaj także
Ważniejsze jest dla was odsunięcie od władzy w stolicy PO – czy powstrzymanie PiS przed jej zdobyciem?
Najważniejsze jest, by Warszawą rządzili ludzie traktujący miasto i jego mieszkańców serio. Żadna z tych partii tego nie robi. Wierzę, że możliwe jest zwycięstwo trzeciej siły. Platforma nie zasługuje na to, by rządzić w Warszawie. To PO łamała prawa człowieka w Warszawie, wyrzucając ludzi na bruk na podstawie decyzji wydanych z rażącym naruszeniem prawa. To PO odmawiała im prawa do sądu i zabrała nabyte w dobrej wierze prawa. Wiara w to, że ciągłe głosowanie na Platformę rozwiąże nasze problemy, to szaleństwo. Chciałbym, by wyborcy marzący o Polsce bez PiS zrozumieli: dopóki główną siłą opozycyjną wobec PiS jest Platforma, PiS będzie wygrywać. PO nie ma wiarygodności; ludzie nie chcą iść do wyborów, gdy motywacją jest strach przed PiS.
Strach przed PiS w Warszawie nie jest uzasadniony?
Oczywiście, że jest. Zbigniew Ziobro, patron polityczny Jakiego, wielokrotnie pokazał, jakim bezwzględnym jest politykiem. Powsadzał do największych banków w kraju brata i jego przyjaciół na intratne synekury, żonę zatrudnił w innej państwowej spółce. Patryk Jaki w Opolu obsadził swoją rodziną i znajomymi miejskie i państwowe spółki.
czytaj także
Ustawa o IPN czy skok na wymiar sprawiedliwości pokazują, że to politycy nieszanujący rządów prawa. Można oczekiwać, że podobnie będą się zachowywać w stolicy: jeszcze bardziej upartyjnią samorząd i będą używać miasta do własnych celów. Z Warszawą w odwodzie Ziobro będzie na dobrej pozycji, by przejąć władzę w PiS – co też jest przerażające.
Pytany, jak się zachowasz w drugiej turze, powiedziałeś jednak, że wrzucisz pusty głos. To stanowisko całej waszej koalicji?
Jestem przekonany, że jeśli wystartuję, to zagłosuję na siebie w drugiej turze. Jeśli stanie się inaczej, powiedzieliśmy sobie bardzo wcześnie, że każdy ma prawo zachować się jak chce. Nic nie wskazuje na to, żebym miał na Trzaskowskiego zagłosować – ale nie jestem dysponentem głosów moich wyborców.
Na Jakiego też nie?
Też to powiedziałem. Żaden z nich nie zasługuje, by być prezydentem w Warszawy. Po dwunastu latach naprawdę powinna nastąpić zmiana władzy w stolicy, to jest normalne w demokracji.
Trzaskowski nie jest tą zmianą? Nie był częścią obecnej, odchodzącej już administracji.
Nie no, błagam. Gdyby PO czuła jakąś skruchę, gdyby próbowała naprawić sytuację w Warszawie, gdyby powiedzieli: „ulegliśmy ideologii pewnego lobby”, to można by tak argumentować. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Radni, którzy wielokrotnie głosowali w interesie lobby reprywatyzacyjnego, będą na listach wyborczych tej partii. Jak mamy uwierzyć ludziom, którzy pomogli handlarzom roszczeń zarobić miliony?
Trzaskowski: Żona słoik, ojciec słoik – jak mógłbym mieć coś przeciw słoikom?
czytaj także
PiS nie jest tu oczywiście lepszy. Głosował ręka w rękę z PO w sprawie wyburzenia zabytkowego kwartału Śródmieścia Południowego, by postawić Nycz Tower. Hanna Gronkiewicz-Waltz zgodziła się za to na wyburzenie zabytkowego budynku i budowę Kaczyński Tower na Woli. Radni PiS nie zauważyli afery reprywatyzacyjnej, mimo że szefem ich klubu był były wiceszef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Maciej Wąsik. Wiemy, że łączyły go bliskie stosunki z aresztowanym urzędnikiem Jakubem R. To wszystko musi być wyjaśnione przed wyborami samorządowymi.
czytaj także
Sam mówiłeś, że kampania nie będzie wyłącznie dyskusją o ostatnich dwunastu latach. Postulaty ruchów miejskich stały się już po prostu częścią zdrowego rozsądku. Wszyscy mówią waszym językiem – propozycje Trzaskowskiego pod hasłem #dasięwWarszawie są bardzo podobne do tych, jakie pewnie przedstawi wasza koalicja.
Nasz język przejęła nie tylko Platforma, ale i PiS. Exposé Morawieckiego wyglądało, jakby było mocno inspirowane naszymi rozwiązaniami szczególnie w aspekcie walki z zanieczyszczeniem powietrza. Jest to nasz sukces, ale i wyzwanie przed wyborami. Kluczowe dla nas są kwestie uczciwości i wiarygodności. PiS i PO nie są ani uczciwe, ani wiarygodne.
Waszym pierwszym postulatem jest zagospodarowanie terenu wokół Pałacu Kultury. Projekt Parku Centralnego wygląda bardzo efektownie, ale pojawiają się dwa pytania: jak właściwie wyglądają kwestie z własnością działek wokół pałacu oraz co z planami budowy w tym miejscu siedzib Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Teatru Rozmaitości?
Siedzibę MSN możemy wpisać do koncepcji parku. Z TR sprawa jest bardziej skomplikowana. Po pierwsze, nie wiem, czy ten teatr ma dziś moc i pomysł, by zapewnić repertuar dla tak wielkiego i kosztownego budynku. Po drugie, budynek na Marszałkowskiej, gdzie znajdował się TR, zwrócono w ramach nielegalnej reprywatyzacji. Także w wypadku MSN kultura potyka się o podobne mechanizmy: działkę, której reprywatyzacja przez lata blokowała budowę siedziby MSN, oddała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Ta działka trafiła do jednego z właścicieli restauracji Sowa i Przyjaciele, których z kolei zatrudniali ludzie związani z półświatkiem i rosyjskimi oligarchami. Cała sytuacja jest tu zabagniona przez panującą w ratuszu korupcję. Podobnie jest z kwestią własności innych działek.
Powtarzam to z uporem maniaka: wszystkie decyzje reprywatyzacyjne w Warszawie zostały wydane z rażącym naruszeniem prawa. Rok temu przygotowaliśmy memorandum na temat reprywatyzacji, w którym udowadniamy, że wszystkie decyzja reprywatyzacyjne wydana przez Hannę Gronkiewicz-Waltz i Lecha Kaczyńskiego była pozbawiona podstaw prawnych. Wsparła nas profesor Łętowska. Wady prawne decyzji zwrotowych były na tyle wielkie, że można je wyeliminować z obrotu prawnego na drodze administracyjnej. I to będziemy robić, jeśli wygramy. A to, co dziś robi komisja reprywatyzacyjna Jakiego, mógłby zrobić ratusz, gdyby była wola polityczna. To Hanna Gronkiewicz-Waltz swoimi zachowaniem stworzyła Jakiego.
czytaj także
Decyzje komisji będą kontestowane w sądach. Sędziowie mogą nie uznać także waszej interpretacji, że każda reprywatyzacja była nielegalna.
Zgodnie z polską konstytucją nie można było unieważniać decyzji administracyjnych, które zapadły kilkadziesiąt lat temu i przyniosły nieodwracalne skutki prawne. W dodatku ratusz nigdy nie badał wszystkich warunków koniecznych do wydania decyzji reprywatyzacyjnych. Są wyroki Trybunału Konstytucyjnego z 2015 i 2016 roku, które o tym mówią. Fakt, że Platforma nie chce tego przyznać i przekonuje, że bez ustawy reprywatyzacyjnej musi dalej zwracać nieruchomości albo że nic się nie da zrobić z tymi, które już zostały zwrócone, jest dla mnie niepojęty. PO wzywa do łamania prawa i konstytucji, ciężko przejść nad tym do porządku dziennego.
czytaj także
Na konferencji informującej o powołaniu lewicowej koalicji podnieśliście też temat mieszkań. Znów – to jest postulat, o którym mówi też Trzaskowski.
Trzaskowski zapowiada budowę 1500 mieszkań rocznie, to jest nic. Nie będzie to miało żadnego wpływu na rynek mieszkaniowy. My chcemy radykalnie zwiększyć nakłady na budownictwo mieszkaniowe, a przede wszystkim zadbać o to, by zasób miejski nie był tylko dla najuboższych – by ktoś zarabiający warszawską średnią też się kwalifikował do najmu z kontrolowanym czynszem.
Druga rzecz: mówimy dość wyprzedaży gruntów miejskich w stolicy. To, co robiła Warszawa przez ostatnią dekadę, to jest zbrodnia. Sprzedawano działki, na których miały powstać parki, szkoły – kto miał w tym interes?! Znów jest to powiązane ze sprawą korupcji w warszawskim ratuszu. To nie jest przypadek, że szef jednego z największych deweloperów w Polsce i Warszawie, Przemysław K, trafił do aresztu pod zarzutami korupcyjnymi. Prokuratura twierdzi, że za łapówkę chciał wykreślenia hotelu Cracovia z rejestru zabytków. W Warszawie Przemysławowi K. udało się wykreślić Emilkę z ewidencji zabytków a następnie blokować wpis do rejestru i przekonać ratusz, żeby za nasze pieniądze przeniósł Emilkę pod Pałac Kultury. To nie przypadek, że Dolcan wyłudzał kredyty na fikcyjne budowy, działając w ten sposób jako pralnia dla SK Banku. To nie przypadek, że w radzie nadzorczej JW Construction zasiadali Józef Oleksy i Barbara Blida, a DOM Developement powiązane było z ludźmi PO.
To jest kapitalizm polityczny – deweloperzy są częścią rządzącego Warszawą układu. Teraz trzeba im podziękować i powiedzieć: „Nie będziecie zarabiać jak na handlu kokainą, nakładając 30% marży. Będziecie mieć marże 5–10% i zaczniecie dawać coś od siebie lokalnym społecznościom”. Dziś w Warszawie prywatyzuje się zyski i uspołecznia koszty – deweloperzy zarabiają, a my wdychamy smog, pracujemy w Mordorze i odwozimy dzieci do przedszkola na drugi koniec miasta. Tymczasem powstaje drugi Mordor na Woli, gdzie powtarzane są wszystkie błędy pierwszego – co się musi jeszcze stać, żeby ta ekipa się czegoś nauczyła?!
Skąd weźmiecie środki na budownictwo mieszkaniowe?
Wszystko powiemy w lipcu, jak ogłosimy program. Na pewno te środki muszą się radykalnie zwiększyć, do kilku miliardów w ciągu dekady.
Stawiasz Platformie i PiS bardzo ostre zarzuty. Wy pewnie także będziecie atakowani. Czy czeka nas brutalna kampania?
To już się dzieje. Gdy tylko informacja o koalicji dotarła do mediów, z okolic warszawskiej PO wyszedł brutalnie homofobiczny atak na mnie, puszczając w obieg memy przedstawiające mnie jako transwestytę biorącego w sukni ślubnej ślub z Patrykiem Jakim. Pojawiły się też fakenewsy, że go popieram. Boję się, co może wymyślić Ziobro. On ręcznie steruje prokuraturą i ma niespotykaną władzę. Widać, że prokuratorzy realizują zlecenia polityczne, ignorując przy tym sprawy niewygodne dla władzy takie jak zabójstwo Stachowiaka, wypadek kolumny rządowej Beaty Szydło, nielegalną reprywatyzację ogromnych terenów na Woli przez związanego z PiS Ryszarda Krauze, łamanie ustawy antykorupcyjnej przez doradców Beaty Szydło, nawoływanie do nienawiści na Marszu Niepodległości, absolutny brak zainteresowania wyjaśnieniem afery taśmowej i SKOK Wołomin.