Miasto

Fast fashion to fast extinction. XR protestuje we Wrocławiu

Kupujemy, by za chwilę zdefasonowany po jednym praniu ciuch wyrzucić. Zakupami wspieramy wyzysk i dewastację planety. Aktywistki i aktywiści Extinction Rebellion przykleili się do witryny Reserved we Wrocławiu, protestując przeciw fast fashion.

Dość trudno jest być tak fajnie ubranym jak piłkarze polskiej reprezentacji, bo jednak trampki od Diora, bluza Louisa Vuittona czy nerka za 9 tysięcy złotych, o których jakiś czas temu donosił Pudelek, nauczycielkom czy pielęgniarkom oraz ich dzieciom raczej się nie śnią. Ale może się śnią, a do spełnienia tych snów najbliżej jest w Black Friday, kiedy można coś kupić trochę taniej. Nawet jeśli to nie będzie Dior, ale gadżet jakiejś innej marki, który zdefasonuje się po pierwszym praniu, a po tygodniu wyjdzie z mody.

Czy na pewno krótka przyjemność posiadania nowego ciucha warta jest nawet obniżonej, blackfridayowej ceny?

A widzieliście foty całych wzgórz wyrzuconych ubrań, które jeszcze przed chwilą kusiły oczy w sklepowych witrynach? Internet jest ich pełen. Czytaliście już, że przemysł modowy kosztuje świat 10 proc. emisji CO2 i 20 proc. produkcji ścieków, w tym toksycznych, które w Azji płyną często z fabryk prosto do rzek, trując ich faunę i florę? Wiecie, że do wyprodukowania jednej pary jeansów potrzeba do 11 tys. litrów wody?

Więcej regulacji, czyli Black Friday na serio i dla każdego

Dalej macie ochotę na kolejny T-shirt, chociaż w waszej szafie jest ich mnóstwo? Prawdopodobnie tak.

Aktywiści Extinction Rebellion Youth we Wrocławiu 26 listopada, w ostatnią sobotę „czarnego tygodnia”, przykleili się do witryny sklepu Reserved, by zmusić kupujących do refleksji nad skutkami fast fashion. Dlaczego akurat do witryny Reserved, skoro równie winne są i inne sieciówki, w tym ZARA czy H&M? Bo o nadużyciach ZARY było już głośno, a Reserved, wg biorących udział w proteście, wcale nie jest lepszy.

Fot. Extinction Rebellion Youth Wrocław

− To jest tak, że te Zara czy H&M mają już na koncie wiele głośnych afer związanych między innymi z wyzyskiem pracowników. Są już z tym kojarzone. Reserved, czy raczej ogólnie LPP, nie jest z tego jeszcze znane, a powinno być. Niejednokrotnie produkuje swoje ubrania w tych samych fabrykach, co Zara i H&M. I wydaje mi się, że lepiej jest wprowadzić coś nowego do świadomości ludzi, zamiast po raz kolejny organizować akcję w sieciówce firmy, o której już powszechnie wiadomo, że działa niemoralnie – mówi Radogost z Extinction Rebellion Wrocław.

Wszystkich marek produkujących masowo i nakręcających fast fashion dotyczą te same zarzuty: pestycydy używane do produkcji bawełny, które razem z wodą po praniu zatruwają ekosystemy.  Jednak bawełna nie jest jeszcze najgorsza, bo się rozkłada. Nasze ubrania składają się jednak także z włókien sztucznych, które również przedostają się do ekosystemów. W jakiej skali? Mieszkańcy UE co roku wyrzucają około 6 mln ton ubrań, a na całym świecie do śmieci trafia około 2,1 mld ton odzieży. Odbiorcami większości tych śmieci (70 proc.) są kraje afrykańskie, gdzie ułamek ubrań znajduje wykorzystanie, ale większość układa się w hałdy.

W wyniku protestów część marek zobowiązała się do korzystania z bawełny organicznej, ale ceny w sklepach świadczą o tym, że większość tego, co do nas dociera, produkowane jest konwencjonalnie, a więc z użyciem pestycydów.

Szajs in – gównomoda, której nie możecie się oprzeć

Moda, która niszczy środowisko, opiera się też na taniej, niemal niewolniczej pracy. O tym właśnie aktywiści XR opowiadali kupującym, którzy przystawali, zainteresowani ich protestem.

Zainteresowała się też policja, która próbowała oderwać ich od witryny. Aktywistki przykleiły się jednak na poważnie i próba oderwania skończyła się zranieniem jednej z nich. Protest trwał więc dobre trzy godziny.

Przechodzący koło witryny Reserved pytali, a aktywiści chętnie tłumaczyli. Kamila opowiedziała o aferze tureckiej z 2016 roku, kiedy właściciel fabryki, szyjącej ubrania między innymi dla Zary, nie zapłacił pracowniczkom wcale, chociaż ich stawki i tak są groszowe.

Z zapłatą zwleka też spółka LPP, właściciel Reserved i marek takich jak Cropp, House, Mohito i Sinsay. Jak podaje Fashion Biznes za Business Standard, od wybuchu wojny w Ukrainie firma nie odbiera zamówionych towarów od 100 szwalni w Bangladeszu, a kwota zaległych płatności to już 180 mln dolarów. Szwalniom, które już mają problem z wypłatami dla pracowniczek, grozi upadek, bo odbiorcy płacą dopiero przy odbiorze gigantycznych zamówień. W Bangladeszu produkowane jest ok. 70 proc. ubrań dla koncernu LPP, który jest już drugim dostawcą dla Unii Europejskiej, a w Polsce w 2021 roku już ponad 30 proc. ubrań pochodziło właśnie z tego niedużego kraju.

Jak niskie jest wynagrodzenie szwaczek, tłumaczył Leon: „Od wielu lat większość produkcji odbywa się w ubogich regionach Azji, kiedyś głównie w Chinach, teraz w takich krajach jak Bangladesz, Kambodża czy Wietnam. W Bangladeszu mówi się o stawce 30 centów za godzinę, ale niewiele lepiej jest w Indonezji czy Indiach. Lokalni pracodawcy tłumaczą się tym, że rzekomo są to realne stawki, jakie płaci się w ich krajach, a podwyżki płac spowodowałyby upadek firm”.

Fot. Extinction Rebellion Youth Wrocław

Upadek jednak raczej im nie grozi, bo jak opowiadał przechodniom Leon, koncerny nieprawdopodobnie bogacą się, wykorzystując tanią pracę, brak praw pracowniczych i ubóstwo całych regionów, w których ludzie godzą się na wszystko, bo nie mają innego wyboru. Tymczasem rynek fast fashion wart jest gigantyczne pieniądze. Opublikowany pod koniec października przez Industry Research raport podaje, że w bieżącym roku rynek będzie wart 210 mld dolarów, a w 2028 roku urośnie do 260 mld dolarów. Wartość samej firmy Shein w 2021 roku wyceniono na 100 mld dolarów.

Fot. Extinction Rebellion Youth Wrocław

Siedząca w witrynie obok Kamili Devin zwróciła uwagę na to, że w azjatyckich fabrykach dochodzi też do molestowania i wykorzystywania seksualnego − również dzieci, które są tam powszechnie zatrudniane, a które „pracując ponad swoje siły przez kilkanaście godzin dziennie, bywają często jedynymi żywicielami rodzin”.

Moda nie jest niewinna. Jak przekonują aktywiści, modowe koncerny produkują za dużo, napędzają konsumpcję, wspierają wyzysk, a jednym z najskuteczniejszych sposobów na ich zatrzymanie jest bojkot. „Nie kupujmy rzeczy po to, żeby wyrzucić je na koniec sezonu i kupić nowe, zasilając swoimi pieniędzmi marki, które wyzbyły się wszelkiej moralności” − podsumował przekaz protestu Barto.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij