Wydział Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego zaprasza 21 stycznia o 18.00 na debatę która w siedzibie Krytyki Politycznej z udziałem Katarzyny Bojarskiej, Iwony Kurz, Piotra Mareckiego i Piotra Sadzika.
„W polskiej literaturze nikt nie zaszedł dalej od Buczkowskiego w dziedzinie eksperymentu, nikt bardziej nie splótł żywiołu wojny z materią języka, tkankami narracji. Wojna niszczy u niego wszystko: kulturę, język, człowieka. Zamienia świat i literaturę w dzieła awangardowe, pozbawia je ciągłości przyczynowo-skutkowej, związków czasowo-przestrzennych. Rozrywa formy wyrazu, rozpuszcza spójność: i narracyjną, i składniową. Buczkowski wrzuca czytelnika w kolaż tekstów i głosów podawanych symultanicznie. Chaos wojny ogarnia tu zarówno język, narrację, opowieść, jak i samego czytelnika. Nikt i nic nie jest bezpieczne”*. Niezależnie od tego, czy jak chciał Henryk Bereza, Leopold Buczkowski był najwybitniejszym polskim prozaikiem XX wieku, stwierdzić trzeba, że jest z pewnością największym z zapomnianych. Przez długi czas w pogruchotanych zgliszczach języka Buczkowskiego dostrzegano niewiele. Dezorientacja krytyki tylko z rzadka przerywana była głosami entuzjazmu. Od początku należały one jednak do czytelników wyjątkowych (by przywołać choćby Jerzego Stempowskiego i Stanisława Barańczaka). Być może dopiero współczesna humanistyka zaczyna nieśmiało nadążać za skalą projektu twórcy z Konstancina, rozpoznając w nim myśliciela o zdumiewającej intuicji, której wagę stopniowo dostrzegają badacze. Posługujemy się pojęciem „twórcy”, jako że Buczkowski eksperymentował równie śmiało jak w literaturze także na gruncie fotografii, malarstwa, rzeźby, muzyki, starając się stworzyć swoje wielogłosowe „dzieło totalne” i zgłaszając akces, jako późny wnuk, do kręgu najradykalniejszych twórców awangardowych. Być może należałoby stwierdzić nie tylko to, że pytanie o możliwość użytkowania języka po Zagładzie postawione zostaje po raz pierwszy właśnie u Buczkowskiego, lecz także to, że nigdzie indziej (być może poza Paulem Celanem) nie niesie ono za sobą równie radykalnie drastycznych konsekwencji. „Hipertekstowość”, „narratywizm”, „posthumanizm”, „trauma”, „archiwum”, „świadek”, tyle klasycznych już pojęć współczesnej humanistyki Buczkowski brał śmiało na warsztat, dokonując nad nimi zupełnie oryginalnego namysłu. Z tego powodu konstelacja nazwisk, w jakiej coraz częściej pojawia się nazwisko Buczkowskiego (Joyce, Borges, Celan, Derrida) musi wzbudzać podziw. Kontrastuje on jednak ze stosunkowo marginalną pozycją pisarza w refleksji literaturo- i kulturo-znawczej, jak również w świadomości czytelniczej. Sposobnością do zmiany tej sytuacji może okazać się planowane wznowienie najważniejszych książek Buczkowskiego.
Tym i innym problemom poświęcone będzie spotkanie, do którego dojdzie 21 stycznia 2016 r. w siedzibie Krytyki Politycznej przy ul. Foksal 16 w Warszawie. Dyskutować będą: Katarzyna Bojarska, Iwona Kurz, Piotr Marecki i Piotr Sadzik.
Łukasz Wróbel, „<Kąpiele w Lucca>, czyli obłęd języka”, „Kultura Liberalna” 290, 30/2014.