Nie mamy pięciu lat, żeby znowu bronić liberalnego minimum.
Stając w prawdzie powiem, że Andrzej Duda mnie jednak przekonał. Żeby zagłosować przeciw niemu.
Od początku mieliśmy wybór między usypiającą, nieinspirującą miernością a różnymi odcieniami szaleństwa. W niedzielę wybiorę mierność, choć będzie to wybór równie przyjemny jak wyrywanie zębów bez znieczulania. Ale czasem i ekstrakcja zęba to dla organizmu konieczność.
W ciągu najbliższych pięciu lat obecny model rozwojowy dobije kresu. Kończą się zasoby średniego rozwoju, kończą fundusze z Unii. Sama UE przeżywa swój największy kryzys, możliwe, że najbliższych pięciu lat albo nie przetrwa, albo przetrwa w zupełnie innej formie. Nie wiadomo, czy euro przetrwa jako projekt. W regionie agresywnie imperialną politykę prowadzi Moskwa.
Najbliższe pięć lat to powinien być czas dyskusji nad tymi problemami. Nad nową polityką rozwoju. Nad budową nowego przemysłu, który będzie kołem zamachowym polskiego wzrostu i źródłem dobrych miejsc pracy, miejscem budowy prawdziwej klasy średniej. Dyskusji nad aktywizacją istniejących w Polsce zasobów ludzkich i ich wzmacnianiem. Nad kształtem instytucji opiekuńczych, nad ich reformą uwzględniającą prekaryzację pracy i jej stopniowe zastępowanie przez maszyny. Nad polityką mieszkaniową i tym, jak gospodarujemy przestrzenią miejską. Wreszcie nad polskim pomysłem na Europę i bezpieczeństwo naszego regionu.
W tej dyskusji swoją prawdziwą propozycję będzie w stanie przedstawić lewica. Prawdziwie socjalny rząd musi mieć pomysł na całość rozwoju, bo bez wypracowania takiego całościowego modelu to, czy emeryci popracują dwa lata dłużej czy krócej, jest w zasadzie bez znaczenia. Ważniejsze są inne dylematy: co z KRUS-em, jak uczynić stawkę ZUS progresywną czy wprowadzić w Polsce emeryturę obywatelską.
Rządy PiS gwarantują, że zamiast rozmawiać o tym wszystkim, będziemy się spierać znów o liberalne minimum. Kaczyński nie jest przy tym nawet Orbanem, jego autorytaryzm nie będzie się łączył z mniej lub bardziej sensownymi rozwiązaniami społecznymi (deglomeracja) i ekonomicznymi.
Dużo bogoojczyźnianej retoryki, wymachiwanie szabelką służb. Plus nieporadna polityka wobec wielkiego kapitału. Pamiętamy przecież lata 2005–2007.
Nie chcę też PiS-u u steru polityki zagranicznej – nie w tych czasach. Naprawdę stąpamy po cienkim lodzie, nie potrzebujemy władzy, która osąd w kwestiach geopolitycznych miesza z poczuciem osobistej krzywdy i chęcią zemsty.
Prezydent ma przede wszystkim funkcję reprezentacyjną. Ma też wpływ na debatę publiczną, na to, jaki język w niej dominuje. Ostatnia prosta kampanii Andrzeja Dudy pokazała, że będzie to zły wpływ. Pytanie o Jedwabne podczas telewizyjnej debaty, bzdury o walce ze zniesławianiem narodu polskiego, obrona „polskich zwyczajów” przed konwencją antyprzemocową, rasistowskie podejście do kwestii migrantów (trzeba przyjmować tylko tych „bliskich nam kulturowo”) – to wszystko składa się na język, którego polska debata publiczna nie potrzebuje. Szkoda tracić pięć lat na polemikę z nim.
***
DZIENNIK OPINII O WYBORACH PREZYDENCKICH
Barbara Nowacka: Więcej waleczności, lewico!
Michał Syska: Walczą ze sobą dwa oportunistyczne obozy władzy
Agnieszka Holland: Zwycięstwo Dudy w niczym nie pomoże lewicy
Kinga Dunin: Karaboska kulturkampf
Andrzej Halicki: Wyborcy Kukiza odrzucają patologie polskiej polityki partyjnej
Justyna Drath: Miał pan mój głos, panie Andrzeju
Jakub Majmurek po debacie: Kto wygrał? Powiedzmy, że Komorowski
Jaś Kapela: Komorowski, zrób coś dobrego
Barbara Nowacka: „Na razie nie jest źle”?
Ziemowit Szczerek: Wolę nakłuwać cielsko Platformy
Anna Dryjańska: Strategie na drugą turę
Adam Ostolski: Fałszywa zmiana wygrała z fałszywą zgodą
Kinga Dunin: Nie ten człowiek roku
Cezary Michalski: Jak prowadzić spór z populizmem?
Witold Mrozek: Komorowski nic nie rozumie
Maciej Gdula: Kukiz to jednorazowy trybun, uwierzcie w politykę!
Sławomir Sierakowski: Czy elektorat lewicowy tym razem wyjdzie z domu i zdecyduje, kto wygra?
**Dziennik Opinii nr 142/2015 (926)