Walka o prezydenturę jest tak zażarta, bo może to być jedno z ostatnich miejsc oporu wobec domknięcia się systemu totalistycznej polityki PiS, opartego na jednej ideologii i nieograniczonej władzy jednego środowiska politycznego. Dlatego – również jako osoba LGBT, przeciw której Andrzej Duda nie tylko się wypowiada, ale i podejmuje inicjatywy ustawodawcze, włącznie z chęcią zmiany konstytucji – zagłosuję na Rafała Trzaskowskiego. I do takiej decyzji chciałbym przekonać wszystkie czytelniczki i czytelników KP.
Na wstępie chciałbym podziękować Robertowi Dąbrowskiemu za jego list. Co prawda, przedstawione przez niego argumenty nie są nowe w debacie publicznej, ale zebranie ich razem robi duże wrażenie. Podzielam bardzo wiele z jego uwag.
Jestem osobą LGBT i nie zagłosuję w drugiej turze wyborów prezydenckich [list]
czytaj także
Część z nich łączy się z problemami, o których pisałem w liście do Rafała Trzaskowskiego przed pierwszą turą wyborów. Inne poszerzają listę spraw, które wymagają krytycznej reakcji. Mimo to, również jako osoba LGBT+, zagłosuję w drugiej turze na Trzaskowskiego. I wydaje mi się to wyjściem lepszym dla nas wszystkich.
Wydaje mi się bowiem, że musimy postawić sobie pytanie, o co w drugiej turze toczy się gra?
Moim zdaniem toczy się o to, czy domknie się system monowładzy, czy też nie. Nie ma się co łudzić, że przy obecnym układzie sił w parlamencie Trzaskowski – po ewentualnej wygranej – będzie mógł kształtować politykę, stosując prezydencką inicjatywę ustawodawczą. Będzie mógł za to kształtować ją (liczmy, że mądrze), stosując veto czy przykładając się do dobrego kształtowania debaty publicznej.
Walka o urząd prezydenta jest tak zażarta właśnie dlatego, że w obecnej sytuacji może to być jedno z ostatnich miejsc oporu wobec polityki z gruntu totalistycznej. Biorąc pod uwagę sytuację Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, kończącą się kadencję Rzecznika Praw Obywatelskich czy stosunek PiS do orzeczeń TSUE, to, kto będzie sprawował urząd prezydenta, wydaje mi się szczególnie naglące.
Domknięcie systemu monowładzy znakomicie scharakteryzował Mihail Sebastian, rumuński Żyd, przenikliwie opisujący faszyzację międzywojennej Rumunii tak w twórczości literackiej, jak i w swoim dzienniku. Pod datą 30 marca 1935 roku przytacza fragment wykładu Nae Ionescu, filozofa, mistrza Eliadego, Ciorana i samego Sebastiana, który stał się ideologiem Żelaznej Gwardii:
„Polityka jest stanem walki. Z samej istoty jakiejś partii wynika obowiązek likwidacji wszystkich pozostałych ugrupowań. W istocie tak zwana «polityka wewnętrzna» jest absurdem. Liczy się tylko zdobycie władzy, jej zagarnięcie oraz utożsamienie partii z całym społeczeństwem. Potem jest to już tylko zarządzanie, przy czym niemożliwa się staje jakakolwiek forma sprzeciwu. Narodem nazywa się kolektyw, ożywiony ideą walki. Naród definiuje się poprzez równanie przyjaciel–wróg”.
Myślę, że można się zupełnie serio zastanawiać, ile z tego, o czym mówił Ionescu, już teraz dzieje się w Polsce. Śmiem twierdzić, że wiele.
Domknięcie systemu monowładzy przez ponowny wybór Andrzeja Dudy będzie kropką nad „i”: przemówi suweren, suweren utożsamiony będzie z narodem, naród ze społeczeństwem, wola społeczna z wolą partii. I wcale nie będzie trzeba fizycznie likwidować innych ugrupowań (te funkcjonowały choćby w parlamencie PRL), a sprzeciw rozbroi jego brak skuteczności.
czytaj także
Przyłożenie ręki do takiej sytuacji będzie oznaczać, że jako jedyne remedium wskazuje się rewolucję. Szansa na to, że uda się ją przeprowadzić, wydaje mi się zerowa. Można za to niechcący przyczynić się do wygrania innej rewolucji – silnie prawicowo-konserwatywnej, która nie tylko ułoży nam życie w sypialni, zdefiniuje, kto jest Polakiem, nie zrezygnuje ze wspierania zjawisk dalekich od autentycznej solidarności społecznej (symbolicznie: od stanowisk dla swoich po deweloperów), ale przyczyni się do kompletnej degradacji wiedzy.
Myślę tu choćby o inicjatywie ustawodawczej podjętej przez Dudę, której celem jest zmiana prawa oświatowego, tak by działalność każdej organizacji czy stowarzyszenia (oczywiście, nie każdej, nie dotyczy to bowiem instytucji religijnych) wymagało zgody rodziców, którzy – co PiS et consortes powtarzają jak mantrę – mają prawo wychowywać dzieci w swoim światopoglądzie.
Oczywiście, ma być to wymierzone w zajęcia przekazujące wiedzę z zakresu seksuologii. Nie zdziwię się jednak, gdy zaczną się sprzeciwy wobec nauczania teorii ewolucji, znane z USA, jako niezgodnej ze światopoglądem kreacjonistycznym. Mogą podnieść się głosy przeciw programom propagującym profilaktykę zdrowotną. Szczepionka na przenoszony drogą płciową wirus HPV także ma status seksualizującej, do tego liczba antyszczepionkowców nie jest mała, a ich głos donośny.
czytaj także
Sam Duda jest mistrzem takich relatywizacji, co znakomicie pokazuje sprawa ułaskawienia mężczyzny, który dopuszczał się przemocy rodzinnej, obejmującej także kazirodczą przemoc seksualną wobec osoby nieletniej. Sposób, w jaki Duda tłumaczy swoje postępowanie (sprawa życia prywatnego), jest – użyję retoryki religijnej – wołający o pomstę do nieba. To jednak nie przeszkadza mu odczłowieczać osoby LGBT i straszyć, że będą one krzywdzić dzieci.
Andrzej Duda ułaskawił pedofila. PiS na to: A Trzaskowski bronił Polańskiego!
czytaj także
Bardziej niż w rewolucję wierzę w konsekwentne zmiany, krok po kroku. Te potrzebują również skutecznej reprezentacji lewicy, w jej różnorodności. Domknięcie systemu monowładzy wyklucza w moim poczuciu taką rolę lewicy. Wyłom w systemie, choćby dzięki polaryzacji na linii rząd i większość parlamentarna – prezydent pozwala na podjęcie społecznych działań, by miejsce dla lewicy gruntować i wzmacniać. Jeśli stanie się politycznie ważną siłą, jeśli będzie się z nią musiał liczyć rząd, a kolejne wybory parlamentarne przyniosą pozytywną zmianę, to prezydentura Trzaskowskiego nie będzie czymś strasznym. I na takiej pracy, moim zdaniem, lewica powinna się teraz skupić.
Stawka gry jest więc wysoka, a wyborcza bezczynność skaże nas na domknięcie tego systemu.
czytaj także
Zakończę cytatem z Jacka Żakowskiego: „Trzaskowski jest w stanie wygrać z Dudą. Kandydat PO – nie”. Pytanie, czy lider PO Borys Budka jest w stanie darować sobie wspieranie swojego kandydata w tak skandaliczny sposób jak ten związany ze środowiskiem nacjonalistycznym i Marszami Niepodległości?
Ja jestem osobą LGBT i zagłosuję na Trzaskowskiego. Nie dlatego, że to „moja bajka”. Także nie dlatego, że nie mierzi mnie ta gra wyborcza z Konfederacją. Mierzi bardzo mocno. Zagłosuję na Trzaskowskiego, dlatego że zmusza mnie do tego PiS. Dlatego że nie chcę żyć w państwie, gdzie nie ma polityki, tylko jednopartyjne zarządzanie krajem. Dlatego że te wybory to jedna z ostatnich szans, żeby wsunąć w ten system demokratyczny klin.
Dlatego – również jako osoba LGBT, przeciw której Andrzej Duda nie tylko się wypowiada, ale i podejmuje inicjatywy ustawodawcze, włącznie z chęcią zmiany konstytucji – zagłosuję na Rafała Trzaskowskiego. I do takiej decyzji chciałbym przekonać wszystkie czytelniczki i czytelników KP.