Kraj

Lex Czarnek chce nas wszystkich postawić do kąta, a prezydent się namyśla

Wiem, że właśnie jest czas rad pedagogicznych i wystawiania stopni na semestr, że słyszycie wiele gorzkich słów o swoich dzieciach. Jednak niech to nie stawia was do kąta, nie zamyka ust. Bo minister Czarnek tego właśnie chce, byśmy zamilkli, zawstydzeni.

9 grudnia 2022. Do 30 tysięcy podpisów pod petycją przeciw lex Czarnek brakuje jeszcze 4 tysięcy. Jesteśmy ugotowani? Te 26 tysięcy to przecież garść rodziców z kilku szkół. Uczniów jest 4,6 miliona, przy dzietności 1,3 powinno być ponad 3,5 miliona rodziców. Te 26 tysięcy podpisów i garstki na protestach oznaczają, że większość z nas godzi się na zmęczenie swoich dzieci, na wieczną frustrację i dokręcanie śruby.

Siadaj, pała

Konsekwencje reformy ministry Zalewskiej są trwałe. Wolność nauczycieli ograniczona do wyboru jednego z kilku programów ministerialnych i przeciążona podstawa programowa oznaczają znój codzienny 4,6 miliona uczniów. Trzeba wkuwać, spieszyć się, dopasować, bo program na sprawdzian przewiduje 20 minut i tylko dobra wola nauczycielki pozwala na dodanie kolejnych 10. Są zaległości w liceum, bo w siódmej i ósmej klasie w praktyce nie było fizyki czy matematyki? Nieważne. Siadaj, pała. Stres i zmęczenie nie pozwalają się skupić? Siadaj, pała. Pomysł niezły, ale za dużo błędów? Siadaj, pała.

Jest 2018 rok. Czego uczy polska szkoła?

Zamęczyć, dojechać, wytknąć błędy, a na koniec ogłosić, że marne stopnie rozczarowują rodziców (nie wymyśliłam tego), bo przecież wielu nauczycieli daje się wplątać w tę grę w kontrolę i segregację. Narzekają, że mają związane ręce, że takie przepisy, że gdyby to od nich zależało, to lekcje byłyby fajniejsze. Ale stawiają kolejne pały, straszą maturą albo egzaminami ósmoklasisty. A człowiek, aby się rozwijać, potrzebuje nauczycieli, nie dozorców. Potulni rodzice przecież nie będą się kłócić z nauczycielką, bo jeszcze się odegra. Aby tylko zaliczyć, aby do świąt, aby do wakacji. Aby w końcu szkołę mieć za sobą. Ale to nie jest tak, że szkoła się skończy i potem będzie dobrze. Szkoła ustawia nasze myślenie o nas, o państwie i jego ustroju, na kolejne dekady.

Szkoła po reformie Zalewskiej, dociskana butem Czarnka, stała się przede wszystkim narzędziem selekcji. Przedrze się przez nią ten, kto będzie miał jakieś supermoce w postaci nadzwyczajnych zdolności, odporności, wspierających rodziców i korepetycji – albo ślepym trafem. Ilu osobom z tych 4,6 miliona będzie się chciało uczyć dalej? Czytać książki albo chociaż prasę? Ile z tych dzieciaków rozstaje się z marzeniami, przestaje w siebie wierzyć, zamyka się, dystansuje – bo co można zrobić, jak się po pół roku trudów i nieprzyjemności słyszy, że się rozczarowało rodziców?

Prezydent waży racje

„Nasze pokolenie wcale nie miało łatwiej, a jednak jakoś sobie poradziliśmy” – słyszę często i od nauczycieli, i od rodziców. To jakoś niepokojąco kojarzy się z argumentacją osób dorosłych, które w dzieciństwie doświadczały przemocy, a teraz przekonują, że „zdrowy klaps” jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Naprawdę? Myśmy mieli nie najlepiej, więc nadal tak musi być? Doznaliśmy upokorzeń i gładko przełykamy, że upokarzane mają być nasze dzieci? Albo uczennice?

Warto też zwrócić uwagę na ogólną atmosferę. Kiedy moje pokolenie było w liceum, owszem, trwała transformacja i były trudności, ale była też nadzieja, że będzie lepiej, szliśmy na Zachód, już za moment mieliśmy dołączyć do Europy.

Lex Czarnek: reaktywacja. Co jest nie tak z nową wersją ustawy?

Teraz z niej wychodzimy: za ścianą wojna, w środku niekończący się skandal, chaos informacyjny i dezinformacyjny, a nad wszystkim wisi perspektywa katastrofy klimatycznej. I nie jest tak, że młodzież o tym nie wie – wie, ma komórki, internet i czyta. Stan, w którym perspektywa przyszłości budzi lęk, a jednocześnie to, czego się uczą, jest oderwane od rzeczywistości, nie daje żadnych narzędzi, by się z nią zmierzyć, nie jest zdrowy.

Tymczasem prezydent się waha, prezydent się namyśla. Jeśli lex Czarnek podpisze, to co minister Czarnek będzie mu mógł dać w zamian za zmianę zdania? Bo przecież lex Czarnek 2.0 godzi właśnie w to, co dla prezydenta było istotne, czyli prawa rodziców − w nowej odsłonie ostatnie słowo ma zawsze kurator. O zmianach w szkole nie decydują eksperci, ale rozgrywki buldogów pod dywanem. Czyją więc stronę weźmie prezydent? Podpisał lex Ziobro, podpisał nieszczęsną ustawę o demoralizacji, to czemu ma nie podpisać kolejnej złej i szkodliwej ustawy?

Jak srogo należy karać „zdemoralizowane” dzieci?

A co mogą dać prezydentowi środowiska, które teraz do niego apelują? Czyli demokratyczne, opozycyjne, kobiece, młodzieżowe, LGBT?

Nie musisz być noblistą, by protestować

Minister Czarnek ogłosił na profilu MEN, że lex Czarnek to „efekt próśb wielu środowisk: rodziców, nauczycieli, samorządowców o wprowadzenie mechanizmu pozwalającego na ochronę dzieci przed demoralizacją”. Jedno zdanie, a od razu dwie manipulacje. Lex Czarnek chroni nie przed demoralizacją, ale przed demokracją. Środowiska zaś apelują o veto, pod postem są już tysiące głosów rodziców i nauczycieli, a wszystkie przeciw lex Czarnek.

Głosów sprzeciwu potrzeba więcej. Tak by manipulacje ministra Czarnka stały się bezzębne.

9 grudnia o 17:00 odbędzie się w Warszawie kolejny protest, tym razem będzie to przemarsz spod kolumny Zygmunta pod pałac prezydencki. Ale i w malutkim Cieszynie, protestując przeciw lex Czarnek, młodzież zablokowała rondo. Dołączyło do nich trochę nauczycieli i rodziców.

Zapytałam Agatę Jaroszek, jedną z uczennic protestujących w Cieszynie, o to, kto powinien protestować.

− Zdecydowanie każdy powinien zabrać głos, bo mamy wpływ na to, co się dzieje w kraju. Nawet jeśli kogoś bezpośrednio edukacja nie dotyczy, to powinniśmy sprzeciwiać się każdemu aktowi odbierania naszych praw, odbierania wolności, a z tym mamy do czynienia w ustawie lex Czarnek. Powinniśmy protestować niezależnie od tego, czy jesteśmy z miast większych, czy mniejszych, czy od tego, jakie stopnie mają nasze dzieci. Złe stopnie wynikają często ze złego systemu, z tego, jak jest skomplikowany. Kolejne zmiany tylko pogorszą sytuację. Uczniów, którym idzie źle, będzie jeszcze więcej. Lex Czarnek dąży do ograniczenia naszych horyzontów, rezygnacji z ambicji i marzeń, do wychowania nas na społeczeństwo posłuszne. Dlatego dzieci powinni wesprzeć rodzice, którzy razem z tą ustawą tracą możliwość wpływu na ich edukację. Będzie im też trudniej zabrać je z krzywdzącego systemu − powiedziała.

Sprawa lex Czarnek jest tak samo ważna jak sprawa naszej obecności w UE, jak sprawa sądów i Trybunału. Lex Czarnek też mówi o demokracji. Dlatego jeśli już nie możecie przyjść na protest, to podpiszcie petycję, prześlijcie znajomym albo na rodzicielską grupę klasową. Wiem, że właśnie trwa czas rad pedagogicznych i wystawiania stopni na semestr, że słyszycie wiele gorzkich słów o swoich dzieciach, że wagarują, nie uczą się systematycznie, gapią się w telefony, mają na semestr pałę albo i pięć. Niech to nie stawia was do kąta, nie zamyka ust. Kto ma stanąć za dziećmi, które w systemie dziobania są na szarym końcu i tymi właśnie pałami płacą za źle skonstruowany system, zniechęcający do nauki, skupiony na kontroli, coraz mocniej zacieśniający oka segregującego sita?

Bo do tego prowadzi pomysł na edukację ministra Czarnka, by jak najwięcej obywateli postawić do kąta. By jak najwięcej obywateli było przekonanych, że ich głos się nie liczy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij