Na razie wiele wskazuje na to, że kler może bezkarnie gwałcić, kraść, kłamać, manipulować, obrażać, dyskryminować, a mimo to zachowywać uprzywilejowaną pozycję w Polsce.
Działalność Kościoła katolickiego w Polsce od lat wygląda na dziwny eksperyment, w ramach którego społeczeństwo jest testowane, jakich strasznych czynów musieliby dopuścić się hierarchowie kościelni, aby kierowana przez nich instytucja straciła społeczny autorytet.
Jednym z dogmatów Kościoła katolickiego jest nieomylność papieża. Deklaracje kolejnych papieży nie są więc jedynie ich prywatnymi opiniami, ale stanowiskami, które obowiązują wszystkich wyznawców wiary. Trudno być katolikiem i podchodzić z przymrużeniem oka do działań kolejnych papieży. Dotyczy to tak ukrywania pedofilów i oszustów finansowych przez Jana Pawła II, jak też podejścia Franciszka do agresji Rosji przeciwko Ukrainie.
Ten ostatni przyjął zresztą dość konsekwentne stanowisko w tej sprawie. Kilka tygodni temu mówił o „szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji”, a niedawno wyjaśnił, że ta wojna „może została w jakiś sposób albo sprowokowana, albo jej nie zapobieżono”. O tym, że jest to agresja Rosji przeciwko Ukrainie, Franciszek wciąż nie chce mówić.
czytaj także
Czy w wyniku tych dziwnych wygibasów argumentacyjnych Kościół traci siłę i autorytet? Można mieć wątpliwości. Największe media cytują czołowych katolickich komentatorów takich jak Tomasz Terlikowski czy Tadeusz Isakowicz-Zaleski, którzy wywołują efekt szczepionki. Co prawda papież plecie głupoty – mówią obydwaj – ale akurat w tej sprawie oni są od tego, by korygować oficjalny przekaz Kościoła i tym samym dbać o jego dobry wizerunek.
Innymi słowy, gdy papież bredzi, to na chwilę zamienia się w błądzącą owieczkę, ale co do zasady pozostaje wielkim mężem stanu. Podobnie tłumaczono jeszcze poważniejsze grzechy Karola Wojtyły. Ukrywał pedofilię? Nawet jeżeli tak, to miał trudne chwile, ktoś na niego naciskał, coś do niego nie dotarło, ale na ogół wielkim papieżem był. Nawet największe patologie w obrębie Kościoła krytykuje się więc jako wypadki przy pracy, które nie naruszają jego prawdziwej misji.
Właściwie nie ma miesiąca, w którym nie wychodziłyby na jaw zbrodnicze czyny przedstawicieli Kościoła i ukrywanie ich przez wysokich hierarchów kościelnych. Kilka dni temu ujawniono, że siostry prezentki, prowadzące Dom Pomocy Społecznej w Jordanowie, torturowały dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Nie był to pierwszy tego typu przypadek, a wręcz okazało się, że w tym samym ośrodku znęcano się nad dziećmi już kilkadziesiąt lat wcześniej. Ponadto w wielu ośrodkach prowadzonych przez Kościół nie istniał nadzór ze strony państwa, a placówki były miejscami okrutnej, regularnej kaźni.
Zresztą podobne dramaty wychodzą na jaw w wielu krajach świata, więc trudno nie zauważyć, że Kościół katolicki systemowo i na masową skalę znęcał się nad dziećmi, bardzo często z przyzwoleniem najwyższych władz kościelnych. Czy ktoś wyciągnął z tych zdarzeń całościowe wnioski? Czy uznano, że Kościół w obecnym kształcie jest zorganizowaną grupą przestępczą, albo przynajmniej, że duchowni powinni mieć całkowity zakaz kontaktu z dziećmi? Oczywiście nie! Minister Czarnek ogłosił wręcz, że należy umocnić rolę duchownych w szkolnictwie, a religia katolicka powinna być traktowana jako fundament na każdym szczeblu edukacji.
Dzieje się tak, choć nawet PiS widzi problem z ukrywaniem patologii w obrębie Kościoła i stąd powołał sejmową Komisję ds. Pedofilii. Problem w tym, że ma ona całkowicie skrępowane ręce, a Kościół otwarcie i bezczelnie odmawia współpracy z nią. PiS-owscy nominaci widzą więc, że kler ukrywa przestępców w sutannach i nie chcę współpracować ze świeckim wymiarem sprawiedliwości. Czy coś z tego wynika dla pozycji Kościoła w społeczeństwie i podejścia do niego przez rządzących? Kompletnie nie! Jarosław Kaczyński i jego koledzy z PiS-u niezmiennie powtarzają, że Kościół jest jedynym źródłem wartości moralnych.
Niektórzy twierdzą, że wkrótce zostanie przełamana granica zbrodni, okrucieństw, kłamstw, manipulacji ze strony Kościoła i że po przekroczeniu tej granicy autorytet kleru błyskawicznie rozsypie się, a ludzie będą masowo wypisywać się ze wspólnoty wiernych. Niestety sprawa chyba nie jest taka prosta.
Skoro Kościołowi nie zaszkodziło ukrywanie pedofilów na masową skalę, oszustwa finansowe, wsparcie dla krwawych dyktatorów, nienawiść wobec kobiet i LGBT, to można wątpić, czy dla katolików w ogóle istnieje coś, co mogłoby zburzyć wizerunek kleru. Problem nie tkwi w skali zbrodni, oszustw, manipulacji ze strony hierarchów kościelnych, tylko w podejściu dużej części społeczeństwa do Kościoła.
Otóż podstawą siły i autorytetu Kościoła katolickiego w Polsce jest przekonanie wielu wiernych, że duchownym wolno więcej niż zwykłym śmiertelnikom. Innymi słowy, część Polaków i Polek traktuje duchownych jako obywateli lepszego sortu, którym nawet najgorsze zbrodnie należy wybaczać. Odsłonięcie olbrzymiej skali skandali pedofilskich specjalnie nie zaszkodziło Kościołowi. Wielu obywateli uznało, że co prawda ukrywanie pedofilów jest złe, ale wobec tak czcigodnej instytucji jak Kościół katolicki nie należy drążyć tematu.
Kolega z pracy gwałci dzieci, szef o tym wie i go kryje. W Kościele to normalka
czytaj także
Skąd tak straszne, nieetyczne, nieegalitarne przekonanie części społeczeństwa? Odpowiedź jest prosta. Są oni dziećmi swojej wiary. Ukrywanie zbrodni w obrębie Kościoła i wybaczanie duchownym nawet najohydniejszych czynów jest ważną częścią doktryny katolickiej. Aby to podejście zostało odrzucone, Polacy musieliby po prostu odejść od katolicyzmu, od katolickich rytuałów, obrządków, wartości. Czy jest na to szansa?
Trudno powiedzieć. Wśród dwudziestolatków skala laicyzacji należy do największych w Europie. Jednak starsi wciąż wybaczają Kościołowi jego zbrodnie i nie reagują na informacje o ukrywaniu pedofilów przez kler albo torturowanie dzieci z niepełnosprawnością umysłową przez zakonnice.
Zgodnie z ostatnim sondażem CBOS 48 proc. badanych pozytywnie ocenia działalność Kościoła katolickiego, a krytykuje ją 40 proc. respondentów. Nie spodziewajcie się, że tortury dzieci w Jordanowie zmienią te sondaże. Kościół katolicki długo tresował wiernych, by tolerowali nawet najokrutniejsze zbrodnie dokonywane przez duchownych.