Kraj

Tam, gdzie płoną zwierzęta, my też nie jesteśmy bezpieczni

wypalanie-traw-martwy-dzik

Uwaga, idzie człowiek, najbardziej zachłanny i okrutny z gatunków. Pali, bo... przyszła wiosna. Pali życie, pali książki, niesie cierpienie. Mój gatunek.

W Polsce w 2018 roku odnotowano 48 767 pożarów traw na łąkach i nieużytkach rolnych. To aż 33% wszystkich pożarów w kraju – tak wynika z danych Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Co roku w związku z wypalaniem traw ginie co najmniej kilka osób, ofiar zwierzęcych (pozaludzkich) nikt nie liczy. Ostatnio internet obiegło zdjęcie lochy, która stoi nad ciałami zwęglonych warchlaków. I to właśnie zwierzętom, ofiarom człowieka – podpalacza, chcę poświęcić ten tekst.

Co mają wspólnego spalone książki ze spalonymi warchlakami? W jednym i drugim przypadku człowiek użył ognia do zniszczenia tego, czego istnienia sobie nie życzył. Dokonał podpalenia kawałka rzeczywistości, bo mu z nią nie po drodze. Jest to akt przemocy, który w stosunku do książek ma przede wszystkim wymiar symboliczny, w stosunku do spalonych zwierząt – tragicznie namacalny.

Zwierzęta jako ofiary podpalaczy

Po tym, jak 31 marca w Gdańsku z inicjatywy księdza Rafała Jarosiewicza dokonano spalenia na stosie pod kościołem książek uznanych za przepełnione „złymi mocami”, w tym kultowego Harry’ego Pottera, a także innych atrybutów „złego”, jak parasolka Hello Kity, mocno wybrzmiało słynne zdanie Heinricha Heinego – „gdzie się pali książki, dojdzie w końcu do palenia ludzi”. Warto jednak zdać sobie sprawę, że tam, gdzie się pali książki, równolegle już dziś płoną zwierzęta. Tu i teraz. Musimy reagować na to z najwyższą powagą, bo dopóki ofiar zwierzęcych nie będziemy sobie uświadamiać, dopóty wciąż bliscy będziemy granicy, za którą odbieranie życia przychodzi lekko i niepoliczalnie. A to jest granica potwornych możliwości i skutków.

Ofiar nie było

Te potworne możliwości zmaterializował niedawno oprawca – podpalacz jeży z Zielonej Góry. W ciągu kilku dni zabił trzynaście jeży, z czego cztery podpalił. Pierwsze ze zwierząt zginęło w ogniu, trzy pozostałe – miały nadpalone kolce i spaloną skórę, a także połamane kości i powykręcane stawy. Sprawca owijał zwierzęta w tekturę lub plastik i podpalał.

Jak wskazuje mec. Agata Wojciechowska, pełnomocniczka Fundacji Na Rzecz Ochrony Dzikich Zwierząt Primum, „w jednym i drugim przypadku ogień dawał sprawcy przewagę nad naturalnymi cechami obronnymi zwierząt, stał się po prostu swego rodzaju bronią, dostępną właściwie beż żadnych ograniczeń”. 20 lutego tego roku sprawca został skazany za przestępstwo zabicia tych zwierząt ze szczególnym okrucieństwem, sąd wymierzył mu karę bezwzględnego więzienia w wymiarze roku i sześciu miesięcy. Ustawa przewiduje za taki czyn zagrożenie pozbawieniem wolności od 3 miesięcy do lat 5, ale jeszcze nigdy kara w górnej granicy ustawowego zagrożenia nie została zasądzona. Wyrok nie jest prawomocny.

Dwa dni po spaleniu książek w Gdańsku w Górkach Czechowskich koło Lublina doszło do pożaru, prawdopodobnie w wyniku podpalenia traw. Jak donosi portal lublin112.pl, na skutek pożaru spłonęło wiele młodych ptaków, ssaków, a nawet kilka młodych dzików, które nie zdołały uciec z płomieni. Na miejscu znaleziono ciała sześciu warchlaków, a obok nich czuwała locha. Zdjęcia z tego miejsca są naprawdę przejmujące, bo nie pozostawiają wątpliwości, że zwierzęta spłonęły żywcem. Wśród nich były także pisklęta i dorosłe ptaki. Ten obraz nie jest wyjątkiem na mapie Polski.

Giną nie tylko zwierzęta

Jak wynika z danych Komendy Głównej Straży Pożarnej, w marcu i kwietniu dochodzi wręcz do masowego wypalania traw na łąkach i tzw. nieużytkach. Ma to rzekomo przyspieszyć proces wymiany starego i zwiędłego na nowe, świeże, wiosenne. Tyle że przynosi śmierć w męczarniach i niszczy naturalne procesy w przyrodzie. Według danych za 2018 rok strażacy wyjeżdżali do pożarów spowodowanych wypalaniem traw średnio co 10 minut. Stwierdzone straty materialne spowodowane tymi pożarami wynoszą ponad 30 milionów złotych, spłonęło ponad 18 tys. hektarów traw. Każdego roku na skutek pożarów ginie co najmniej kilka osób, w roku 2018 śmierć poniosło 7 osób, w roku 2011 zaś – 16.

Ben Lazar z PermaKultura.edu.pl wskazuje na jeszcze inny negatywny aspekt pożarów wywołanych podpaleniami traw w Polsce, mianowicie na zaburzanie naturalnych procesów w glebie i na poziomie roślinności. Zwraca uwagę, że „gleba wypalona zostaje odsłonięta po pożarze, a zanim okryje się znowu zielenią, trawi ją słońce, wysusza, wyjaławia”, popiół zaś zwykle odpływa z deszczem lub ulatuje z wiatrem. Jak podkreśla, budowa żyzności i życia w glebie w normalnym cyklu natury odbywa się przez powolny rozkład suchej materii organicznej. Sucha pokrywa roślinności ma do spełnienia ważną funkcję, przede wszystkim chroni ziemię przed erozją oraz utratą wody i wilgoci, i nie powinna być usuwana siłą.

Szersza perspektywa, przedstawiona mi przez Bena, uwzględniająca dobrostan całego ekosystemu, pokazuje, że wypalanie traw, poza śmiercią zwierząt, zniszczeniem roślinności, a czasem także stratami w majątku ludzkim, trawi również mikrożycie biologiczne, bakterie i grzyby, będące elementem koniecznym naturalnego cyklu w przyrodzie, a także na poziomie globalnym – uwalnia dodatkowe ilości CO2 do atmosfery.

Bez szans na ucieczkę

Sezon wypalania traw pokrywa się z sezonem lęgowym u wielu ptaków, a pożary niszczą gniazda i siedliska gatunków chronionych. Młode i małe zwierzęta nie mają szans ucieczki. Jak wskazuje Straż Pożarna, przeciętna prędkość rozprzestrzeniania się pożaru może przekraczać 20 km na godzinę, podczas gdy szybki bieg człowieka to ok. 19 km na godzinę.

Sezon wypalania traw pokrywa się z sezonem lęgowym u wielu ptaków, a pożary niszczą gniazda i siedliska gatunków chronionych. Młode i małe zwierzęta nie mają szans ucieczki.

Tymczasem jeże nawet nie próbują uciekać, wystawiają kolce – jako reakcję na zagrożenie, w przekonaniu, że to je ochroni. Płoną żywcem. Potwierdzają to specjaliści z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt „Jeżurkowo”, wskazując, że regułą jest to, że jeże „wierzą” w swoje kolce i bronią się, zwijając się w kulkę. To, co najczęściej sprawdza się w starciu z drapieżnikami, nie sprawdza się w kontakcie z ogniem. Trudno sobie wyobrazić skalę cierpienia zwierząt ginących w pożarze. Dotyczy to zresztą nie tylko jeży, ale młodych zajęcy czekających w trawie na matkę, wszystkich drobnych ssaków czy owadów. Za każdym razem giną tysiące istnień.

Dane liczbowe dotyczące skali pożarów wywołanych wypalaniem traw pochodzą z kampanii „Stop pożarom traw”, zorganizowanej przez Komendę Główną Straży Pożarnej oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Niestety, mimo przykuwających uwagę materiałów informacyjnych, los zwierząt został w nich praktycznie pominięty.

Kapela: Wierzę, że świat może i powinien być wegański

Wypalenie traw to proceder nielegalny

Co możemy zrobić? Reagować co najmniej tak samo zdecydowanie na wypalanie traw jak na spalenie przez księdza książek!

Obława na dziki – czy jest zgodna z prawem?

Wypalanie łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów jest uznane w art. 131 pkt 12 ustawy o ochronie przyrody za wykroczenie. Ponadto art. 30 ust. 3 pkt 3 ustawy o lasach zabrania wypalania wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinności w lasach oraz na terenach śródleśnych, jak również w odległości do 100 metrów od granicy lasu. Sam fakt sprowadzania niebezpieczeństwa związanego z pożarem jest wykroczeniem z art. 82 Kodeksu wykroczeń, ale w wielu przypadkach wypalanie traw wypełnia także znamiona przestępstwa. Zgodnie z art. 163 § 1 Kodeksu karnego, kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Ponadto jeśli zachowanie takie powoduje szkody w przyrodzie, sprawca może odpowiadać z art. 181 Kodeksu karnego, przy czym karalne jest także działanie nieumyślne. W niektórych przypadkach podpalenie może nosić również znamiona przestępstwa z ustawy o ochronie zwierząt, w tym działania ze szczególnym okrucieństwem.

Reagujmy i zawiadamiajmy policję i straż pożarną natychmiast, gdy widzimy ogień w trawie. To jedyna szansa na ograniczenie tego niebezpiecznego dla wszystkich procederu, opartego na chęci przyspieszenia i podporządkowania sobie w sposób brutalny przyrody. Właśnie trwa kolejny sezon wypalania. Pokażmy, że nie ma już zgody na takie metody, bo tam, gdzie pali się zwierzęta, ludzie też nie są bezpieczni. Obojętność i głupota mają moc podobnie niszczącą jak ogień.

Czy zwierzęta zasługują na obrońcę z urzędu?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Karolina Kuszlewicz
Karolina Kuszlewicz
Adwokatka, ekspertka w zakresie prawnej ochrony zwierząt
Karolina Kuszlewicz – adwokatka, ekspertka w zakresie prawnej ochrony zwierząt, przyrody i środowiska naturalnego. Członkini Komisji Legislacyjnej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej i Zespołu ds. Kobiet przy NRA. Pełni funkcję Rzeczniczki ds. ochrony zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym. Zajmuje się również prawem gospodarczym, autorka książki „Umowy gospodarcze w przykładach i wzorach”. W listopadzie 2017 roku zajęła pierwsze miejsce w rankingu Rising Stars – Prawnicy Liderzy Jutra. Prowadzi bloga wimieniuzwierzat.com
Zamknij