Czy współczesne, szprycowane antybiotykami i chemią mięso rzeczywiście jest najlepszą dietą dla naszych milusińskich? Czy może podroby będą mniejszym złem? Oczywiście wyłącznie od humanitarnego rzeźnika, który zarzyna tylko krowy szczęśliwe. Pisze Jaś Kapela.
Czy wziąłem psa ze schroniska, żeby go torturować? Czy Hummus będzie miał lepiej w kojcu w schronisku niż w domu ze mną i Hanią? Czy jestem pierdolonym rakiem? Oraz czy wzięcie psa ze schroniska i przestawienie go na weganizm jest moralnie tożsame ze wzięciem dziecka z domu dziecka celem zrobienia z niego niewolnika? To tylko niektóre z pytań, które mi zadano, dzięki mojemu serdecznemu koledze Jarkowi Lipszycowi.
Dziękuję ci Jarku, że w imię dbania o mojego Hummusa zdobyłeś ponad sto lajków i rozkręciłeś gównoburzę na kilkaset komentarzy. Bez ciebie mój weekend nie byłby taki ciekawy. Ale nie sądzisz, że trochę to dziwne, że podejrzewasz mnie o wszystko najgorsze, zważywszy że znamy się lat naście? Zarówno z sytuacji aktywistycznych, jak i towarzyskich. Wydawało mi się, że wiesz, że staram się być dobry i czynić światem lepszym nie tylko dla zwierząt, ale również dla ludzi. Jeśli masz jakieś wątpliwości co do etyczności mojego zachowania, wystarczyło zadzwonić.
Jarek jednak nie zadzwonił.
Zamiast tego postanowił zaalarmować lud Facebooka, publikując mój komentarz u siebie na wallu i domagając się, żeby ktoś przemówił mi do rozsądku, bo on już nie ma siły. Tak bardzo nie ma siły, że trzeci dzień toczy batalię, że psy muszą jeść mięso, tłumacząc to swoją rzekomą troską o dobro zwierząt. Szkoda, że nie wszystkich. Z badań wiadomo, że czworonogi cierpią na te same choroby psychiczne co ich właściciele. Nie jest to oczywista przyjemność, gdy tyle osób wyzywa cię od idiotów i sadystów, więc sytuacja stworzona przez Jarka umiarkowanie pozytywnie wpływa na mój dobrostan. Czy muszę wspominać, że hodowla i zabijanie zwierząt również umiarkowanie dobrze wpływa na ich dobrostan?
Dlaczego Jarek tak się wkurwił?
Bo zastanawiam się, czy nie karmić mojego Hummusa wegańsko. Oczywiście nie tylko dlatego, że skoro nazwano go Hummus, to na pewno jest urodzonym weganinem. Czy pies rzeczywiście musi jeść mięso? Pytanie to musi zadawać sobie większość wegetarian i wegan. W końcu nie po to rezygnujemy ze spożywania pokarmów odzwierzęcych, żeby karmić nimi nasze zwierzęta. Tym bardziej jeśli nasz weganizm wynika nie tylko z powodów etycznych, ale również zdrowotnych czy ekologicznych.
czytaj także
Czy rzeczywiście mamy prawo skazywać jedne zwierzęta na cierpienie w imię rzekomego dobra innych? Czy współczesne, szprycowane antybiotykami i chemią mięso rzeczywiście jest najlepszą dietą dla naszych milusińskich? Czy może podroby będą mniejszym złem? Oczywiście wyłącznie od humanitarnego rzeźnika, który zarzyna tylko krowy szczęśliwe, zdrowe i nieszprycowane profilaktycznie lekami. Być może jest to jakaś opcja, ale z tego, co się orientuję, większość mięsa w Polsce pochodzi z ferm przemysłowych, a większość najlepszych przyjaciół człowieka karmiona jest tanią supermarketową karmą, w której składzie − można wyczytać na opakowaniu − znajduje się między innymi popiół.
Jednak to nie ludzie karmiący psy wzbogaconymi popiołem odpadami z ferm przemysłowych, ale nasze selfie z pieskiem i komentarz, że opinie na temat tego, czy psy muszą jeść mięso, są podzielone, wywołały w Jarku furię.
Co je pies w naturze?
Muszę tutaj docenić kolegę, bo są ludzie, którzy w piątek po północy mają inne zajęcia i mniej ochoty, żeby angażować się w sprawy społeczne. Tymczasem Jarek postanowił wziąć byka za rogi: „Trzeba było zostawić psa w schronisku, jeśli zamierzasz zabijać go na raty. To jest drapieżnik i ma żreć mięso”.
czytaj także
Z całym szacunkiem dla wspaniałej pracy, którą robią pracownicy i wolontariusze schroniska na Paluchu, nie jestem przekonany, że oddanie go tam z powrotem rzeczywiście będzie dla Hummusa najlepsze. Tym bardziej że wcześniej przeżył Radysy, więc zasługuje na trochę miłości, ciepła i przyjemnego życia, które − jak wierzę − jestem mu w stanie zapewnić. Co ciekawe, nigdzie nawet nie zadeklarowałem, że planuję nie dawać Hummusowi mięsa, jednak już sam fakt, że jestem weganinem i się nad tym zastanawiam, jest najwyraźniej myślozbrodnią. Halo, policja, proszę przyjechać na fejsbuka. Weganie torturują psy.
Policja jednak nie przyjechała. Być może zajęta jest gazowaniem i aresztowaniem strajkujących kobiet. Co najwyraźniej aż tak bardzo Jarka nie przejmuje, żeby warto było o to kręcić trzydniową inbę. Na szczęście zawsze można liczyć na facebookową policję. Dyskusja na ponad 300 komentarzy sprowadza się do kilku głównych wątków. Oprócz dowodów anegdotycznych, że ktoś widział zmarniałego KOTA weganki i należałoby takie weganki wyłapywać i przykładnie karać, pojawiały się też argumenty, że pies musi jeść mięso, bo jest drapieżnikiem i to jest dla niego naturalne.
czytaj także
Umiarkowanie przekonuje mnie ten argument. Bardzo wiele rzeczy we współczesnym życiu ludzi i psów nie jest naturalne. Czy fanatycy „naturalnego” mięsożerstwa rezygnują też z leczenia swoich zwierząt, bo w naturze nie było weterynarzy? Pies to nie wilk i spędził z człowiekiem tysiące lat, bynajmniej nie żywiąc się wyłącznie wołowiną prosto od rzeźnika, ale raczej zgarniając resztki z pańskiego lub chłopskiego stołu. Czy muszę przypominać, że przez te tysiące lat mięso gościło na ludzkich stołach raczej od święta? Tym bardziej niewiele zostawało go dla psów, bo ludzie woleli się nim najpierw pożywić, najwyraźniej ignorując fakt, że pies jest drapieżnikiem, a my wszystkożerni, możemy jeść ziemniaki, soczewicę i kapustę.
Co więcej, psy w przeciwieństwie do wilków mogły zostać udomowione właśnie dzięki różnicom w genach związanym z metabolizmem węglowodanów. W badaniach potwierdzono równoległą ewolucję psów i ludzi, dlatego różni autorzy stawiają hipotezę, że psy są „wszystkożerne”. Właśnie dzięki temu, że pochodzące od wilków drapieżniki nauczyły się trawić skrobię i żyć na diecie roślinnej, są dziś naszymi kochanymi pieskami. Czyżby mięsożercy stali się już tak antynaukowi, że przestali wierzyć w ewolucję?
Niestety żaden z setek komentatorów i komentatorek nie wyjaśnił mi, co takiego jest w mięsie, czego nie ma w zbilansowanej diecie roślinnej. Tymczasem nie jest to trudne pytanie. Z tego, co czytam, wegańskie psy muszą podobnie jak ludzie suplementować B12, a dodatkowo też inne witaminy z grupy B, l-karnitynę i taurynę.
12 sprytnych sposobów, jak nabawić się nerwicy i popaść w depresję
czytaj także
Fanatycy mięsożerstwa nie są w stanie pojąć, że dieta psów zmieniła się w efekcie udomowienia i karmienie ich, jakby były wilkami, niczemu nie służy. To znaczy, oczywiście służy branży mięsnej, która czerpie z tego procederu, i jej fanatycznej wiary w niebotyczne dochody. Tylko czy naprawdę musimy skazywać jedne zwierzęta na cierpienie, żeby drugie były zadowolone? Wygląda na to, że nareszcie dożyliśmy czasów, w których nie jest to konieczne.
Czy łamię ustawę o prawach zwierząt?
Dzięki trosce Jarka i innych komentatorów mogłem przeczytać, że nie potrafię w Wikipedii sprawdzić znaczenia słowa „drapieżnik”, że należy mi „strzelić w łeb na otrzeźwienie” i generalnie jestem idiotą, bo nie chcę dawać psu tego, co sam wolałby zjeść. To wszystko bardzo ciekawe tezy i bardzo za nie dziękuję, ale obawiam się, że żadna nie przejdzie podwójnej ślepej próby. Hummus na szczęście ma się dobrze i równie chętnie wpieprza karmę wegańską, jak i mięsną. Nie gardzi też mokrą trawą ani zwykłym gównem. Wobec czego nie jestem przekonany, że powinienem bardziej polegać na psich instynktach niż na mojej wiedzy i doświadczeniu.
A doświadczenie mam takie, że znam coraz więcej psów, które mają się świetnie na diecie wegańskiej, więc chętnie zacznę Hummusowi gotować tak, żeby mu smakowało, a przy tym miał zbilansowaną i zdrową roślinną dietę. Doświadczenia te znajdują poparcie w wiedzy − kolejne badania potwierdzają, że roślinna dieta nie szkodzi psom, a wręcz może im przynosić korzyści zdrowotne.
W przeciwieństwie do Jarka i jego licznych znajomych jestem przekonany, że umiem zadbać o mojego pieska, ale oczywiście nie musicie w to wierzyć i możecie od razu dzwonić na policję. Co prawda trudno będzie udowodnić, że łamię ustawę o prawach zwierząt, dopuszczając się „utrzymywania zwierzęcia bez odpowiedniego pokarmu lub wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku”, ale zawsze możecie próbować. Miałem już głupsze sprawy, więc jestem gotów w sądzie bronić tego, czego bronię i tutaj. Może sąd musi nas rozsądzić? Skoro fesjbóg i badania naukowe nie potrafią.
Zawsze możesz też, Jarku, wpaść do nas na spacer, jeśli rzeczywiście tak bardzo interesuje cię dobro naszego psa, a nie tylko wyzywanie mnie od antyszczepionkowców. Na razie ciągle nie przekonują mnie linki do stron producentów psiej karmy, którzy piszą, że pies jest drapieżnikiem i musi jeść mięso. Ale dziękuję wszystkim za troskę. Ciągle uważam, że będę dbał o naszego Hummuska (i wszystkie czujące istoty) najlepiej, jak potrafię. Myślicie, że Hummus polubi hummus?