Znana z homofobicznych wypowiedzi ulubienica prawicy broni się wolnością słowa i poszanowaniem odmiennych przekonań. Z czym tak naprawdę walczy?
„Wprawdzie każdy z nas popełnia winy, jednak to wyjątkowo jest czyn ohydny, jeśli mężczyzna z mężczyzną współżył, jeśli kobieta obok kobiety się budzi co ranek. Nie chcemy w Polsce tu tego wcale, dewiacji, sodomii, co tu sieje zamęt” – rapuje Karat NM, do niedawna znany wąskiej publiczności. W teledysku Zofia Klepacka, polska windsurferka i olimpijka, wchodzi do kościoła i czyta fragment Pisma Świętego, w którym mowa o sądzie nad Sodomą i Gomorą.
Poza teledyskiem Klepacka twierdzi, że nie ma nic przeciwko gejom i lesbijkom, a jedynie nie zgadza się, by mieli oni więcej przywilejów niż osoby heteroseksualne. Jednak jeśli uznać, że jej poglądy nie stoją w sprzeczności z treścią utworu, któremu dała twarz w teledysku (i od którego treści nigdy się nie odcięła), za przywilej Klepacka uważa nie tylko prawne rozwiązania dotyczące osób LGBT+, ale również to, by mogły ze sobą współżyć i budzić się w jednym łóżku.
czytaj także
Niedługo po tym, jak teledysk zniknął z serwisu YouTube ze względu na zawartą w utworze mowę nienawiści, olimpijka żaliła się w mediach, że „zrobiono z niej homofobkę”. Broniła się nieśmiertelnym argumentem, że ma wśród przyjaciół osoby homoseksualne. Na Facebooku przekonywała zaś, że „dobro zawsze zwycięży”. W tym wypadku to dobro rozumiane jako całkowita rezygnacja z „przywilejów osób LGBT+”, czyli de facto z walki przeciwko dyskryminacji i przemocy – również fizycznej – wobec mniejszości seksualnych oraz pomocy jej ofiarom.
Warszawskie przywileje
„Nie widzę powodów, dlaczego środowiska LGBT miałyby mieć ułatwiane niektóre sprawy, na większych przywilejach niż reszta ludzi i czemu mają być traktowane lepiej” – napisała na Facebooku sportsmenka, mając na myśli deklarację LGBT, którą 18 lutego 2019 roku podpisał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Deklaracja zakłada m.in., że osoba, która padnie ofiarą napaści na tle homofobicznym lub transfobicznym, będzie mogła uzyskać profesjonalne wsparcie prawne i psychologiczne.
czytaj także
Według Klepackiej wolność od przemocy ze względu na orientację i tożsamość płciową, którą mogą cieszyć się osoby heteroseksualne (o ile nie odbiegają wyglądem od sztywnej heteronormy), jest formą dyskryminacji, ponieważ nie otrzymują one zorganizowanej pomocy, na którą być może dzięki deklaracji będą mogły liczyć atakowane i szykanowane mniejszości. Pomocy, której w tym wypadku nie potrzebują, bo stanowią powszechnie akceptowaną większość. Deklaracja nie zawiera ułatwień, a jedynie walczy z przeszkodami, które nie pozwalają osobom LGBT+ cieszyć się życiem wolnym od przemocy werbalnej, psychicznej i fizycznej. Przemocy, która zabija.
Rozmowy z Bogiem
– W moim życiu bardzo ważny jest Bóg. Jestem osobą wierzącą i biorę energię z modlitwy, z rozmowy z Panem Bogiem, ale też z ludzi. Z ludzi, którymi się otaczam i których spotykam na swojej drodze. Chociaż… przez ostatnie dwa miesiące spotkał mnie ogromny hejt – żaliła się „Tygodnikowi Solidarność” Klepacka. Oburzyła się też, kiedy dziennikarka Kinga Rusin pod lokalem wyborczym krzyknęła w jej stronę „wstyd!” i skrytykowała jej homofobiczne wypowiedzi. Klepacka nagrała całe zajście, a film umieściła w sieci, żaląc się, że Rusin „zabrakło szacunku do drugiego człowieka”.
Anglia nauczyła mnie czerpania radości z różnorodności [rozmowa z autorką książki „Rado Boy”]
czytaj także
Cóż, społeczność LGBT+ też ma sporo powodów do narzekań. Według raportu Sytuacja społeczna osób LGBTA w Polsce aż 44 proc. nastolatków LGBT+ padło ofiarami agresji słownej, 12 proc. fizycznej, a 63 proc. myślało o odebraniu sobie życia. 90 proc. badanych było świadkiem szykanowania nastolatków ze względu na ich orientację lub tożsamość płciową. Doprowadziło to do głośnych samobójstw 14-letniego Dominika z Bieżunia i jego równolatka, Kacpra z Gorczyna.
W maju 2019 roku życie odebrała sobie Milo Mazurkiewicz, transseksualna wolontariuszka Grupy Stonewall. Milo skoczyła z mostu Łazienkowskiego w Warszawie. W liście pożegnalnym napisała: „Mam dość. Mam dość tego, że jestem traktowana jak gówno. (…) Mam dość ludzi przywiązujących większą wagę do tego, jak wyglądam, niż do tego, jak się czuję. (…) Chciałabym widzieć na horyzoncie jakąś nadzieję. Chciałabym usłyszeć coś innego niż »kiedyś w końcu będzie lepiej«. Chciałabym żyć pełnią życia już dzisiaj, w tym momencie”.
Polska wśród homofobicznych liderów UE – ranking ILGA Europe
czytaj także
Winą za to wszystko bez wątpienia należy obarczać głęboko zakorzenione, homofobiczne i transfobiczne przekonania. Gdyby nie one, Dominik, Kacper i Milo żyliby dalej, zgodnie ze swoją tożsamością seksualną i płciową. „To wszystko niestety idzie w złym kierunku. My się z tego śmiejemy, ale z tym trzeba walczyć” – uważa Klepacka. Nie ma jednak na myśli walki z uprzedzeniami, które doprowadzają nastolatków do samobójstw, a walkę z przeciwdziałaniem im.
Chora ideologia
„Mam dwójkę dzieci i jeżeli teraz słyszę, że w szkołach ma być specjalny pedagog zajmujący się problematyką LGBT, ogarnia mnie przerażenie. To jest dla mnie nienormalne, dlatego będę czynić wszystko, aby nie dopuścić do takich rzeczy, chociażby publikując posty na Facebooku. Wiem, że wielu ludzi stoi za mną murem, i to jest pocieszające” – mówiła Klepacka „Gazecie Polskiej”. Innym razem stwierdziła: „Niezmiennie jestem przeciwna nauczaniu naszych dzieci chorej ideologii i tłumaczeniu im spraw, które należą do każdego rodzica”.
Mowa o projekcie, zgodnie z którym w każdej warszawskiej szkole zatrudniona zostanie osoba, której zadaniem będzie interweniowanie i pomoc uczniom i uczennicom LGBT+, szykanowanym ze względu na przynależność do społeczności. Klepacka chce więc, by młodzież szkolna – której rodzice mówią o osobach LGBT+ to, co Klepacka mówi całej Polsce – miała prawo do swobodnego i bezkarnego szykanowania uczniów ze względu na ich orientację, tożsamość płciową lub choćby podejrzenie, że jedno lub drugie odbiega od heteronormy, a osoby pokrzywdzone były pozostawione bez wsparcia.
Kolejnym projektem, który nie podoba się olimpijce, jest utworzenie w Warszawie hotelu interwencyjnego dla osób LGBT+, które straciły dach nad głową w wyniku nietolerancji i braku zrozumienia lub które obawiają się o swoje bezpieczeństwo w miejscu zamieszkania. W innych ośrodkach pomocy osoby te narażone są na kolejne szykany i agresję – w warszawskim hotelu interwencyjnym otrzymają profesjonalne wsparcie, również prawne i psychologiczne.
Sportsmenka apelowała do Rafała Trzaskowskiego, by zajął się czymś bardziej pożytecznym – np. kulejącym w Warszawie sportem. Nie przypadł jej jednak do gustu projekt wsparcia wolnych od transfobii i homofobii klubów sportowych, będący częścią warszawskiej deklaracji. Zapytana o projekt przez „Gazetę Polską”, odpowiedziała: „Podczas zawodów poza Polską wypełniamy formularze zgłoszeniowe, w których musimy określić swoją płeć, i tam są trzy warianty – man, woman albo gender. Z tego, co wiem, nikt nie zaznacza opcji gender, bo zawodnicy są kobietami albo mężczyznami”.
czytaj także
Skupiona na walce z „ideologią gender” Klepacka uznała błędnie, że słowo oznaczające dosłownie „płeć” jest trzecią opcją, którą mogą zaznaczyć w formularzu osoby nieutożsamiające się z płcią żeńską lub męską.
O co walczył dziadek?
„Czy mój dziadek walczył o taką Warszawę w Powstaniu? Nie wydaje mi się…” – pytała innym razem olimpijka. Nie dowiemy się, czy Marian Klepacki, zmarły w 1999 roku żołnierz Armii Krajowej, walczył o stolicę taką, jaką chce ją widzieć jego wnuczka. O Warszawę, w której złapanie ukochanej osoby za rękę grozi pobiciem, a sprawcy pozostają bezkarni. W której zgłoszenie przemocy grozi szykanami ze strony policji. Warszawę, w której młodzi ludzie popełniają samobójstwa, bo nie mogą znieść prześladowań, i w której młodzież LGBT+, zmuszona do opuszczenia swoich domów, skazana jest na brak dachu nad głową.
Głoszone przez nią przekonania musiały jednak zaimponować Mirosławowi Widlickiemu ze Światowego Związku Żołnierzy AK, prezesowi okręgu Warszawa-Wschód. Widlicki ogłosił Zofię Klepacką honorową członkinią związku, nie bacząc na jego statut (ten zakłada, że tytuł może otrzymać wyłącznie osoba zasłużona dla Polski lub Związku, nadaje go zaś zjazd delegatów, a nie lokalny prezes). Kilka dni później Związek wydał oświadczenie, w którym wyjaśnił, że Widlicki działał samowolnie, a Zofia Klepacka nie jest honorową członkinią organizacji.
90 proc. badanych było świadkiem szykanowania nastolatków ze względu na ich orientację lub tożsamość płciową.
Wypowiedzi Zofii Klepackiej przyniosły jej uznanie prawicy – Telewizja Republika przyznała jej tytuł Osobowości Roku, wspierają ją m.in. TVP, „Gazeta Polska” i portal wPolityce. Wymierzona w społeczność LGBT+ narracja w kolejnych miesiącach z pewnością będzie przybierać na sile – przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi prawica zrobi wszystko, by zmobilizować elektorat mitami na temat polityki antydyskryminacyjnej (czyli nieraz jeszcze usłyszymy, że edukacja seksualna polega na prezentowaniu sześciolatkom technik masturbacji i „nawracaniu” ich na homoseksualizm).
Lepszej „wojowniczki o polską rodzinę” niż Klepacka – co prawda rozwódka, ale medalistka olimpijska i matka dwójki dzieci – prawica nie mogła sobie wymarzyć. Nikogo nie powinno zdziwić, jeśli okaże się to transakcją wiązaną. 33-letnia sportsmenka jest jedną z najstarszych zawodniczek w swojej kategorii, a kariera polityczna zdaje się czekać na nią otworem.