Wakacje minęły, zaczęły się schody. Najwyższy z nich to najważniejsze od wielu lat wybory prezydenckie w USA.

Wakacje minęły, zaczęły się schody. Najwyższy z nich to najważniejsze od wielu lat wybory prezydenckie w USA.
Świat się trzęsie, a indeksy rosną. Na Wall Street biją rekordy wszechczasów.
Doświadczyliśmy typowego efektu „czarnego łabędzia”.
Dla rynków najgorsza jest niepewność.
Wyciek danych o kontach założonych w Panamie określany mianem „Panama Papers” zmieni bardzo niewiele, a jeśli zmieni to tylko tak, żeby nic się w rzeczywistości nie zmieniło.
Czy kilka lat temu mogliśmy sobie wyobrazić, że banki centralne zamiast płacić odsetki zaczną pobierać opłaty od złożonych przez banki komercyjne depozytów?
A ja nie jestem optymistą.
„Big short”, czyli blondynka w wannie tłumaczy, co to są instrumenty pochodne.
Co mocny dolar oznacza dla polskiej gospodarki?
Bilans sześciu tygodni: wiele słusznych stwierdzeń, mało konkretów i sporo niepokoju.
Problem w tym, że obietnice wyborcze można realizować w różny sposób.
Noblista Paul Krugman twierdzi, że każdego roku z powodu robotyzacji znika 10 milionów miejsc pracy dla ludzi.