Najpierw pobili Wałęsę, a może i ząb wybili – za wolność, panie, za wolność i demokrację. Przeliczając na cenę implantów nawet kilkanaście zębów, skoro skarży się, że z powodu odwołania swoich wykładów stracił 70 tys. (PLN? USD?). I nic dziwnego, że zamierza wystawić za to gejom rachunek. Doradzałabym pozwanie ich wszystkich do sądu.
Dworowanie sobie z Wałęsy nie jest jednak zbyt ambitnym zadaniem i chętnie pozostawiłabym je tym, którzy za jego, hmm… wykłady? byli gotowi tyle zapłacić. Czyżby dwie godziny mądrości à la Wałęsa naprawdę warte były aż takiej kasy, oczywiście pod warunkiem, że nie mówi o gejach? I czy rzeczywiście dodanie akurat tego wątku nagle aż tak obniżyło ich wartość? Nie mam pojęcia, kto chciał mu tyle zapłacić, przypuszczam jednak, że oskarżanie gejów o brak oczekiwanych profitów jest bezpodstawne. Trudno wyobrazić sobie jakąś organizację gejowską, która dysponując wyżej wspomnianą kwotą, chciałaby ją wydać akurat na tego wykładowcę, bez względu na to, co ma do powiedzenia. Rozumiem jednak, że dla pobitego przez gejów emeryta to spora strata. Wyrazy współczucia.
Z drugiej strony, gdyby okazało się, że naprawdę to geje pobili, trochę bym ich rozumiała. Ale żeby pobić też kobietę? I to taką, która całe dzieciństwo spędziła wśród osób homoseksualnych i jest zwolenniczką małżeństw jednopłciowych? To już naprawdę skandal. Ale Joanna Szczepkowska też, jak się okazuje, jest ofiarą lobby gejowskiego. Ta zwolenniczka równości ma problem z tym, że o papieżu wolno powiedzieć, że chuj, natomiast o gejach nie wolno powiedzieć, że to pederaści. (Zakładam, że nie mamy tu do czynienia z tautologiami, tylko z inwektywami). Trochę głupio tłumaczyć rzeczy aż tak proste: czym innym jest epitet skierowany z konkretnego powodu do konkretnej osoby, a czym innym uderzający w całą zbiorowość z powodu cechy od jej członków niezależnej.
Na marginesie. Oskarżanie Franciszka o to, że ostro występował przeciwko małżeństwom homoseksualnym, milczał zaś w obliczu zbrodni wojskowej junty, wydaje mi się trochę niesprawiedliwe. Katolicy jednak swój praktyczny rozum mają i wiedzą, że w demokracji mogą pozwolić sobie na agresję wobec kobiet, mniejszości, słabszych, natomiast gdy ma się do czynienia z kimś, kto przeciwników wyrzuca z samolotów, lepiej trzymać buzię na kłódkę. Niekoniecznie mówi nam to coś o poglądach, raczej o poziomie cywilnej odwagi i koniunkturalizmu.
Wróćmy jednak do przewinień gejowskiej mafii. Oto reżyserzy geje molestują heteroseksualnych aktorów, każąc im rozbierać się, by w ten sposób zaspokoić oczekiwania swoich pobratymców. Ciekawe po co reżyserzy rozbierają kobiety? I czy rozbieranie heteroseksualnych aktorek służy na pewno jedynie obleśnym żądzom lesbijek?
Czego najbardziej mi jednak w denuncjacjach Szczepkowskiej zabrakło, to nazwisk. Czy naprawdę z obawy przed oskarżeniami o homofobię nie wolno powiedzieć, że gej kogoś molestował? Chyba wolno i nawet trzeba. Należy to zgłosić do prokuratury. Nie że gej, bo to nie przestępstwo, tylko że molestował – kto i kogo. Mam nadzieję, że Szczepkowska okaże się odważniejsza od papieża i nawet jeśli będzie musiała znosić później niechęć gejowskiej mafii, nie zawaha się nazwisk molestantów i mobbingowców ujawnić. W końcu nie grożą za to tortury ani śmierć.
Mogę natomiast zgodzić się z bezkompromisową aktorką w jednej kwestii – wśród osób homoseksualnych też są świnie, pewno tyle samo, co w całej populacji.
Nie będę upierała się również przy tym, że nie istnieje gejowskie kumoterstwo. W przypadku intelektualno-artystycznej rodziny, z której pochodzi Szczepkowska, to się nazywa kapitał społeczny i nikogo nie dziwi ani nie oburza. Tym bardziej nie powinno dziwić, że członkowie grupy dyskryminowanej będą się nawzajem wspierać. Zresztą pełno w naszym kraju nepotyzmu i układów, gdzie kończy się kapitał społeczny, a zaczyna patologia – a to całkiem ciekawy problem do rozważenia. Kiedy jednak ktoś piętnuje to zjawisko jako specyficznie gejowskie czy żydowskie – chyba pora, żeby poszedł się przespać.