Jakiś pudelek czy inny plotek przyniósł mi w pyszczku fajną piłeczkę. Otóż w którymś z porannych programów telewizyjnych – z oczywistych powodów jest to gatunek zupełnie mi nieznany – doszło do zabawnej wymiany między prowadząca dziennikarką a gościem. Rozmowa dotyczyła prawa narkotykowego w Polsce. Pan, jak się wydaje przeciwnik łagodzenia prawa – domyślam się, bo meritum pudelka nie interesuje, więc o tym nic nie było – nagle wyskoczył z rewelacją, że pani prowadząca od 15 lat popala trawkę. Powołał się na rozmowę przed programem. Pani poszła w zaparte: nic takiego nie mówiłam. Pan powiedział, że łże. I śmiechu z tego co niemiara. Ja oczywiście wierzę dziennikarce, nie mogła nic takiego powiedzieć, nawet przed programem, bo nikt, kto pełni w Polsce funkcje publiczne lub okołopubliczne, nigdy żadnej trawki nie palił. Gość po prostu się przesłyszał. Nawet Palikot, jak zapali, to twierdzi, że nie wie, co to, bo nigdy przedtem nie próbował. Wszyscy publiczni obrońcy robią to tylko i wyłącznie z powodu dobrze pojętego interesu społecznego. Chcą pomóc chorym, co bardzo im się chwali, bo chorzy w Polsce potrzebują wszelkiej pomocy. Mają wyliczone, zbadane i potwierdzone statystycznie, że łagodniej będzie lepiej. I żeby młodzieży życia nie łamać. A starszym już można? Czy też starszych nie łapią?
Ciekawe, jak wygląda rozkład wiekowy palących oraz złapanych. Podejrzewam, że wiek chroni przed złapaniem, czyli stereotypy mają swoją dobrą stronę. Ale łaska policyjna na pstrym koniu łapie, zastanawiam się więc, czy nie dałoby się tej tendencji jakoś zalegalizować. OK, palenie nie jest najbardziej produktywnym sposobem spędzania wolnego czasu. Młodzi i inni potencjalnie produktywni niech się zajmą pracą, sportem oraz płodzeniem dzieci na emerytury. Ale czy nie można by odczepić się przynajmniej od starszych, którzy już wywiązali się ze swoich społecznych obowiązków? Udało im się dożyć wieku emerytalnego, zreprodukowali swoje geny i pomagając przy wnukach sprawili, że i dalsza reprodukcja jest niewykluczona. Czy przynajmniej oni, a już nie długo my, nie moglibyśmy spokojnie spokojnie sobie zajarać?
Perspektywy przed przyszłymi emerytami są takie, że zapewne będą musieli jeść trawę. Czy zamiast tego nie mogliby jej palić? Co prawda palenie wzmaga apetyt, ale zmniejsza oczekiwania wobec życia. I jest to chyba zysk przeważający ewentualne szkody. Starość nie radość, jak mówi stare przysłowie. A czemuż by nie? Tanim kosztem może być całkiem miła. Każdy przechodzący na emeryturę poza zniżką na autobus otrzymywałby porcję nasionek oraz instrukcję obsługi. I wio! Mały wydatek, a suma szczęścia we wszechświecie natychmiast by wzrosła.
Ciekawa jestem, czy Wolne Konopie mają jakąś sekcję seniorów, która gotowa byłby o to zwalczyć. Na początek. Wolne Konopie są o tyle sympatyczne, że domagają się trawy bez hipokryzji, nie dla dobra ludzkości tylko dla siebie i innych. To też ciekawe, ile jest tych innych. Zaliczyłabym do nich również tych, którzy nie palą, bo to nielegalne oraz nabywanie jest kłopotliwe, a cena wyśrubowana przez nielegalność.
Przy okazji jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia. W każdym kiosku w stałej sprzedaży znajdują się szklane fifki. Kto je kupuje i po co? Wszystkie papierosy są z filtrem. Może młodzież, żeby obślinionymi kulkami papieru pluć w nauczycieli? Do czego to jeszcze może służyć, poza tym do czego służy?