Kaja Puto

Beka z ABW

Sorry, ABW, nie umiesz w bycie złą bezpieką. Sorry, dobra zmiano, nie potrafisz być taka evil, jakbyś chciała.

Rozmawiałam niedawno z rosyjskim adwokatem, który specjalizuje się w ekstradycjach i deportacjach z Federacji Rosyjskiej. Wasyl opowiadał mi duszoszczypatielne historie o złych FSB-kach, niewzruszonych sądach i bezbronnych migrantach, padających ofiarą manipulacji służb specjalnych i nacjonalistycznych bojówek.

Weźmy chociażby Rusłana, który przyjechał do Rosji z Uzbekistanu w latach 90. Zagubił się w życiu i zaczął kraść. Ma za sobą dwie dłuższe odsiadki, a kto nie siedział w najntisach w rosyjskim więzieniu – dodatkowo obciążony odium „czurki” („ciapatego” z Kaukazu lub Azji Centralnej) – ten nie wie i sie nie dowie, co Rusłan przeżył. To przegrany człowiek – ciągnął Wasyl – kiedy wychodził, bił, pił i spał na ławce. Pewnego dnia rząd Uzbekistanu zwrócił się do Rosji o ekstradycję Rusłana, niebezpiecznego ponoć islamisty.

To oczywiście bzdura, dowodził Wasyl, bo ten człowiek nie potrafił się już podpisać, tak bardzo zniszczyły go alkohol i więzienie. Terrorystycznymi komórkami przeto z pewnością nie zarządzał, nie było na to również żadnych dowodów. Ale Rusłan nie miał nikogo: ani przyjaciół, ani rodziny, ani w Rosji, ani w Uzbekistanie.

I właśnie dlatego zwrócił uwagę służb.

Ekstradycja takiego Rusłana to dwie pieczenie na jednym ogniu. FSB sobie podudni, że schwytało groźnego terrorystę, a uzbeckie służby zrobią proces pokazowy. Pokażą w telewizji, że oto jest Rusłan-islamista, którego za antyuzbeckie (to sekularny reżim) czyny spotka kara. Następnie Rusłan trafi do okrytej złej sławą „Tasztiurmy”, taszkenckich kazamatów, gdzie – jeśli wierzyć raportom Amnesty International – czekają go tortury i okrutna śmierć, o której nikt nie będzie pamiętał.

Historia to potworna i smutna, tym bardziej, że – jak przyznał Wasyl – takie sprawy są dla niego – adwokata – nie do wygrania, a takich Rusłanów bronił już setki. Człowiek od razu zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem i w posępnym gmaszysku ABW nie pojawiają się już takie cwane rozkminy: doktryna walki z terrorem potrzebuje przecież wroga, a terrorystów, jak na złość, w Polsce niewielu (nie licząc kuca z bombą w garnku). Jeśli z Rosji importuje się antyterrorystyczną retorykę, czemu by nie zainspirować się i praktykami tamtejszych służb?

Do Ameera Alkhawlany’ego, pochodzącego z Iraku doktoranta biologii UJ, wydzwaniają pracownicy ABW. Proponują Ameerowi współpracę w zakresie infiltracji środowisk muzułmańskich. Odmowa Ameera stała się prawdopodobnie – jak sądzi jego prawnik i podpowiadają precedensy – przyczyną jego aresztowania, osadzenia w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców i oskarżenia o „stanowienie zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa”. Oficjalny powód zatrzymania pozostaje tajny (również dla Ameera i jego prawnika), a Ameerowi grozi (niezgodna z Europejską Konwencją Praw Człowieka) deportacja do Iraku.

Tylko że tak: na wieść o aresztowaniu Ameera rozkręca się szitstorm. Najpierw lokalne gazety, kilka krakowskich pikiet z udziałem profesorów i przyjaciół Ameera. Petycje w jego obronie podpisuje kilkuset pracowników i studentów Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi. Ameer dostaje jedynkę w centralnej „Wyborczej” i trafia na żółty pasek. Pod Urzędem ds. cudzoziemców w Warszawie odbywa się demonstracja, sprawę krytykuje Rzecznik Praw Obywatelskich, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, nawet przedstawiciele Kościoła.

W międzyczasie okazuje się, że do Ameera można podbić osobiście z bombonierką (do której nikt nawet nie zajrzy) czy zadzwonić o dowolnej porze dnia z niezarejestrowanego (jeszcze) prepaida (na warszawską demonstrację dzwonił sam Ameer, dziękując uczestnikom na głośnomówiącym), jego pokój w akademiku nigdy nie został przeszukany, a Uniwersytet Jagielloński poinformowany o czyhającym w jego szeregach terrorystycznym zagrożeniu. Okazało się też, że sąd wydał postanowienie o zastosowaniu aresztu, cytuję: „intuicyjnie zakładając, iż skoro stały się [informacje zebrane przez ABW] podstawą decyzji o deportacji, to zapewne wskazują również na możliwość realizacji zachowań będących podstawą stosowania aresztu w takiej sytuacji”.

Nawet jeśli Ameer okazałby się pełnym złych intencji terrorystą (a wszystko wskazuje, że zarzuty są wyssane z palca), cała ta hucpa wyglądałaby tak samo komicznie. Sorry, ABW, nie umiesz w bycie złą bezpieką. Sorry, dobra zmiano, nie potrafisz być taka evil, jakbyś chciała.

A wystarczyło podrzucić butelkę i tekturowe pudełko.

PS Wasylowi udało się raz zatrzymać fejkową deportację z Rosji, kiedy dopchał się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Czekam, kiedy rząd wejdzie w bif i z tą antypolską instytucją.

UCHODZCY-pismo

 

**Dziennik Opinii nr 307/2016 (1507)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Puto
Kaja Puto
Reportażystka, felietonistka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.
Zamknij