Jej przodek nie walczył pod Grunwaldem, nie był prezydentem ani premierem RP. Śpiewa, jest pielęgniarką i za chwilę będzie miała więcej followersów na Instagramie, niż Kidawa-Błońska ma wyborców.
Wybory zbliżają się tak szybkim krokiem, że pewnie nie zdążą się już odbyć w planowanym terminie. Ale czy to przeszkadza nam marzyć? Mnie na pewno nie. Przecież Duda może jeszcze podać się do dymisji i trzeba będzie rozpisywać nowe wybory, a kandydaci będą musieli od początku zbierać głosy pod swoimi kandydaturami. Dlatego mam nadzieję, że tym razem komitety wyborcze rozsądniej wybiorą kandydatów, bo teraz znowu nie mam na kogo głosować, a głosować lubię i chciałbym móc i mieć na kogo. Dlatego prezentuję moją kandydatkę: Małgorzata Godlewska. (Sorry, Szymon, bardzo cię lubię, ale jeśli nie chcesz nawet spróbować podjąć dialogu z marksizmem, to mamy dla Ciebie tylko gułag uśmiechu).
A oto kilka powodów, dla których wolałbym zagłosować na Godlewską niż na Kidawę-Błońską.
1. Jest pielęgniarką
Jak sama pisze: „Od 7 lat jestem czynną zawodowo pigułą”.
A sami wiecie, jak politycy traktują ochronę zdrowia. Po macoszemu. Jedną ręką prywatyzują szpitale i wzywają do social distancingu, drugą składają znicze i organizują obchody, jakby żadne choroby nie były im straszne. Myślę sobie, że politycy muszą chyba mieć jakiś osobny system opieki zdrowotnej, bo z tego publicznego nie korzystają. Zresztą nawet kiedy korzystają, to bez kolejki. Lub często kosztem innych pacjentów, których się wyrzuca. Nic dziwnego, że pielęgniarki protestują, odkąd pamiętam. Nic dziwnego, że niewiele udało im się wywalczyć i ciągle harują za groszowe pensje na kontraktach niczym chłopi pańszczyźniani.
Tarcza antykryzysowa okiem związkowców: antypracownicza, antyzdrowotna i antyludzka
czytaj także
Może już czas, żeby do władzy w Polsce doszła osoba, która zawodowo zajmuje się opieką nad chorymi? A nie zastanawianiem się, jak się ich pozbyć. Tymczasem Kidawa-Błońska nawet nie wie, ile mamy pielęgniarek ani ile powinniśmy mieć, żeby polska ochrona zdrowia była na europejskim poziomie.
2. Walczy o prawa pracownicze
Na swoim Instagramie cytuje założenia tarczy antykryzysowej, omawiane przez Krystynę Ptok, przewodniczącą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, i komentuje: „Macie wrażenie, że zostaliście zatrudnieni do filmu o APOKALIPSIE Zombi? Bo ja mam… Jedną z głównych ról grają pielęgniarki-zombie”. Godlewska ostro krytykuje zmiany wprowadzone przez rząd do ustawy o COVID-19. Jak pisze, pielęgniarki-zombie:
− będą mogły otrzymać nieograniczone w czasie polecenia pracy w godzinach nadliczbowych;
− będą mogły być zmuszone do pozostawania w ciągłej gotowości do świadczenia pracy na każde wezwanie – zarówno w zakładzie pracy, jak i w każdym innym miejscu;
− będą mogły zostać zamknięte na terenie podmiotu leczniczego z poleceniem odpoczynku w miejscu wyznaczonym przez pracodawcę, co oznacza odcięcie od kontaktów z rodziną i bliskimi.
Każdy z tych punktów Godlewska okrasza emoji kupy i ironizuje, że jest pewna, że z pewnością rządzący „obsypią nas za to górą złota”, ale wszyscy dobrze wiemy, że od elity dostaną co najwyżej brawa.
3. Sprzeciwia się hipokryzji i wyzyskowi
Godlewska ostro skrytykowała też akcję „Owacje dla służby zdrowia”, w której wzięły udział choćby Monika Olejnik czy Kasia Kowalska. „Klaszczcie sobie W CYRKU, tym nie opłacimy rachunków”, skomentowała gorzko, ale uczciwie, zabawy celebrytów. Jak tłumaczy: „Przygotowanie służby zdrowia przed epidemią było identyczne z zainteresowaniem, które okazywali jej wszyscy politycy i społeczeństwo. Głównym zwycięzcą ery koronawirusa będzie służba zdrowia i jej pracownicy. Jeżeli nie docenią nas w Polsce, to gwarantuję Wam, że docenią nas za granicą, a tutaj będą leczyć studenci i wujek Google”.
Obawiam się, że pensje w ochronie zdrowia nie wzrosną, nawet jeśli pokonamy koronawirusa. Już dziś wujek Google jest najpopularniejszym lekarzem w kraju, z którego wyjeżdżają nie tylko studenci, ale również absolwenci szkół medycznych. Aby to się zmieniło, chyba naprawdę musielibyśmy wybrać Godlewską na prezydentkę.
4. Popiera adopcję dzieci przez małżeństwa par homoseksualnych
Pamiętacie jak Kidawa-Błońska na pytanie, czy popiera społeczność LGBT, odparła: „Ja niczego nie popieram”? Redakcja Pudelka skomentowała, że wypowiedź ta „najlepiej oddaje charakter linii programowej KO”. Trudno się nie zgodzić. Jednak jeszcze bardziej oburzająca była wypowiedź posłanki na pytanie o adopcję dzieci przez pary homoseksualne. „Facet z facetem nie może mieć dziecka, po co zadaje pan takie pytanie”, stwierdziła Kidawa, jakby naprawdę nie znała słowa „adopcja”. Oczywiście facet z facetem mogą mieć pod opieką dziecko albo nawet całe stadko. I wcale nie muszą to być ministranci na pielgrzymce.
O przyszłości pięcioletniego syna lesbijek zadecyduje Rafał Trzaskowski
czytaj także
Co więcej: dzieci lesbijek często są lepiej zadbane od tych wychowywanych przez pary hetero. Nic dziwnego, że taka ignorancja kandydatki na prezydentkę wkurzyła Godlewską: „Przez 4 lata Platforma myślała… Doszczętnie spieprzyła wybory parlamentarne, a na sam koniec strzeliła sobie takiego klocka. Opcja liberalna. Panie Budka − pobudka”. Czy syreni śpiew Małgorzaty Godlewskiej sprawi, że PO się obudzi? Obawiam się, że nie sądzę.
5. Jej przodkowie nie walczyli pod Grunwaldem po żadnej ze stron
A przynajmniej nic o tym nie wiemy. I Bogu dzięki.
6. Ubiera się u Tomasza Armady
Armada to jeden z najbardziej utalentowanych i najciekawszych obecnie projektantów mody. Zasłynął tym, że połączył sarmacką modę narodową ze stylem współczesnych dresiarzy i estetyką bałuckich bazarów. Na jednym z jego pokazów wystąpiła Siksa, śpiewając: „Kradnę wam dzisiaj, patriotyczne dziewczyny, te symbole, co je na cyckach nosicie, te orły obwisłe jak chuje”. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że Godlewska i Siksa mogą mieć podobne podejście do mody i wykorzystywania symboli patriotycznych, a tu proszę. Wystarczy przejrzeć Instagrama Godlewskiej, żeby zobaczyć, że kamp i przejmowanie symboli patriotycznych są równie bliskie obu − zdawałoby się tak różnym − wokalistom. Moda łączy ludzi.
czytaj także
7. Nie ma dworku
Jej przodkiem nie był prezydent RP. Ani premier. Może już czas zacząć na poważne stanowiska wybierać ludzi, którzy nie są do nich predestynowani z urodzenia, tylko z talentów? Niestety nie wiem, jakie talenty albo osiągnięcia ma Małgorzata Kidawa-Błońska. Wiem, że jest potomkinią różnych ważnych osób i prawdopodobnie nigdy nie musiała pracować. Podobno była „producentką filmową”, ale nie słyszałem o żadnych wyprodukowanych przez nią filmach. Potem zajęła się polityką, gdzie również niczym specjalnym się nie wsławiła. Może już czas dać szansę osobom, które przynajmniej starają się coś robić?
8. Ma więcej followersów na Instagramie, niż Kidawa dostanie głosów
To łatwo policzyć. Udziałem w głosowaniu pocztowym jest zainteresowanych zaledwie 37 procent uprawnionych do głosowania, w tym zaledwie 21 procent na pewno. Jednocześnie można założyć, że karty wyborcze nie dotrą nawet do części osób bardzo zainteresowanych głosowaniem. Uprawnionych do głosowania jest 30 milionów Polaków i Polek. W efekcie daje nam to prawdopodobnie jakieś sześć milionów oddanych głosów, z czego Kidawa może liczyć na 5 procent, co daje około 300 tysięcy głosów. A pewnie nawet mniej, jeśli głosy będą liczyli wyłącznie PiS-owscy aparatczycy.
Czy Kidawa-Błońska może chociaż raz pomóc, czyli po prostu odejść?
czytaj także
No dobra, to wciąż trochę więcej głosów, niż ma followersów na Instagramie Godlewska. Ale i tak bym wolał mieć za prezydentkę śpiewającą Małgorzatę.
9. Nie boi się podejmować decyzji
Skoro nie ma już w Polsce demokracji, może zamiast prezydentką Godlewska powinna zostać naszą dyktatorką? Może zresztą już nią jest. Jak napisała na swoim oficjalnym koncie pod koniec stycznia: „Kochani, długo nad tym myślałam i nie mam wyboru… Do czasu rozstrzygnięcia sporu o DEMOKRACJĘ wstrzymuję działania Prezydenta, Sejmu, Senatu, Sądu Najwyższego oraz Trybunału Konstytucyjnego!”.
Uff.
Oczywiście może się zdarzyć, że w drugiej turze nowo rozpisanych wyborów zmierzy się dwójka lewicowych kandydatów. Zakładam, że przy takiej konkurencji Robert Biedroń podejmie jedyną słuszną decyzję i zrezygnuje ze startu. Wszak lepsze jest wrogiem dobrego. Nawet jeśli nie, to i tak dla naprawdę lewicowych wyborców decyzja będzie jasna: trzymać stronę kobiet.