Cezary Michalski

Małe laboratorium społecznego gniewu

Najpierw zadzwonił do mnie mój syn, gimnazjalista, który jeszcze nigdy nie zainteresował się polską polityką. Prawdopodobnie to ja sam byłem dla niego intuicyjną wskazówką, żeby jak najdłużej, a może w ogóle nigdy polską polityką się nie interesować. I zadał mi niespodziewane pytanie: „Czy Palikot jest za, czy przeciwko ACTA?”. Potem zadzwonił do mnie mój kolega z dawnych czasów, dziś nauczyciel toruńskiego liceum, żeby mi wykrzyczeć w słuchawkę, że jest na rynku w Toruniu, w tłumie kilku tysięcy młodych ludzi, wśród których są wszyscy jego uczniowie, więc on też musi tam być. Powiedział, że jego uczniowie próbowali coś wspólnie zaśpiewać, coś krzyczeć, ale że w końcu udało im się tylko zacząć skandować: „Tusku matole, twój rząd obalą kibole”, bo tylko takie polityczne hasła w tym głęboko apolitycznym kraju usłyszeli kiedyś z telewizora. Wtedy zrozumiałem, że sytuacja jest poważna, bo w „tych sprawach” nie działa na mnie żadna teoria, żadna zaangażowana publicystyka na łamach prasy słusznej i niesłusznej. W „tych sprawach” działa na mnie wyłącznie społeczna praktyka. Może nawet działa za bardzo.


Dlaczego polskie protesty przeciwko ACTA to klasyczny, poważny konflikt społeczny? Bo zostały sprowokowane przez całkowitą blokadę artykulacji politycznej i przez całkowitą blokadę artykulacji interesów ekonomicznych. Po pierwsze, ci młodzi ludzie nigdy nie widzieli demokracji (tak jakbyśmy my, „starzy”, widzieli ją kiedykolwiek z bliska). Patrzyli, jak w kolejnych wyborach, czasem w atmosferze groteskowej histerii („prawie Putin” kontra „Targowica”) wybieramy rządy narodowe, które nie mają już władzy. Patrzyli na działania międzynarodowych instytucji finansowych i ścierających się z nimi międzynarodowych instytucji politycznych, które mają władzę, także nad ich życiem, ale nie są poddane żadnej demokratycznej kontroli, bo nie ma żadnych demokratycznych procedur, które by te instytucje pozwalały im powoływać albo kontrolować. Patrzyli na Unię Europejską, której parlament wciąż pozostaje fasadą – jedni europarlamentarzyści uczą się tam co prawda uczciwie jakiejś przyszłej demokratycznej europejskiej polityki (jeśli taka w ogóle kiedyś powstanie), inni wykorzystują to miejsce wyłącznie jako chwilową przechowalnię i żerowisko dla własnych ambicji, ale wszyscy muszą się tam na co dzień uginać pod ciężarem swojej własnej, absolutnej niepowagi.


Patrząc na tzw. politykę polską, ci młodzi obserwowali kompromitację Tuska, który swą legitymację do rządzenia czerpie wyłącznie z tego, że ocalił nas przed Kaczyńskim. Obserwowali kompromitację Kaczyńskiego, który swoją legitymację do rządzenia czerpie wyłącznie z brzozy. Obserwowali kompromitację Ziobry, który swoją legitymację do rządzenia próbuje czerpać z zemsty na lekarzach, dopełniając swego wątłego politycznego wizerunku żoną i ślicznym małym syneczkiem nadużywanym w tabloidach. Ci młodzi ludzie obserwowali jak Palikot, zachwalany przez Jerzego Urbana, dyscyplinowany przez Monikę Olejnik, zmuszany do takich lub innych deklaracji w sprawie generała Jaruzelskiego, generała Kiszczaka, stanu wojennego, lustracji… zaczyna powoli, niepokojąco, pogrążać się w przeszłości. Obserwowali politykę polską, w której nie ma lewicy, a faszyści i kibole są, nawet relatywnie dobrze zorganizowani jak na nasze kompletnie zdezorganizowane społeczeństwo, ale pozostają na szczęście wystarczająco bezmyślni, by nigdy nie mogli tutaj zdobyć i utrzymać władzy, nawet jeśli wielu próbowało i będzie próbowało zdobyć i utrzymać władzę przy ich pomocy.


Ta młodzież nie tylko jednak nigdy nie oglądała z bliska demokracji, nie ma też mieszkań, nie ma pracy, jej awans społeczny został zablokowany na zupełnie podstawowym poziomie. Zwykle w apogeum kampanii wyborczych albo dla zakrycia jakiejś wpadki rządu proponuje się jej ciekawe i profesjonalne raporty o blokadach na rynku pracy albo o „Polsce 2030”, ale to niezupełnie to samo co praca i mieszkania realne. Rodzice tej młodzieży zaspokajają się albo Radiem Maryja, albo przeciwnie, ofertą nieporównanie bardziej cywilizowanych mediów liberalno-konserwatywnych (wszystkie liczące się media w Polsce są w gruncie rzeczy liberalno-konserwatywne, to nie epitet, to tylko banalna diagnoza). Nie mają swoim dzieciom nic do zaproponowania. Ani ciekawych idei, ani kapitału, którego z oczywistych powodów nie mogli zakumulować.


Tę młodzież pozostawiono samej sobie, ale żeby była cicho pozostawiono jej także do tej pory przynajmniej muzykę, gry i filmy ściągane z Internetu. Pozwolono jej obrabować Hołdysa z jego własności intelektualnej. Tak przynajmniej twierdzi Hołdys, choć tak naprawdę to raczej medialna i showbiznesowa oligarchia pozostawia Hołdysowi zaledwie okruchy ze swojego stołu. Kiedy jednak Hołdys pyta, dlaczego karmi się go zaledwie okruchami (jego apetyt jest większy, a on oczywiście w pełni zasłużył na zaspokojenie swego apetytu), medialna i showbiznesowa oligarchia wskazuje na dzieci piratujące w Internecie i mówi, że to one pożarły główne danie, pozostawiając dla niego tylko okruchy.


Nawet nie wiadomo, czy ACTA rzeczywiście odbierze tym młodym ich „prawo nabyte” do piratowania, do quasi-darmowej rozrywki w czasach, kiedy nic innego poza rozrywką nie jest za darmo i na nic innego ją nie stać. Ale do wybuchu tej dziwnej, zaskakującej rewolty wystarczyło, aby uwierzyli, że z chleba i igrzysk, które są instrumentami zarządzania człowiekiem w każdym ustroju, możni tego świata pozostawią im już tylko chleb i to wyłącznie na poziomie Lidla i TESCO (nie wybrzydzam, w Aninie chodzę do świeżootwartego Lidla, a w Nottingham do TESCO istniejącego tutaj od wieków, bo w obu tych miejscach jest po prostu najtaniej).


Kiedyś za mniejsze przewinienia niż próba odebrania ludowi igrzysk karano oligarchię rewolucją. Dzisiaj za większe przewinienia nagradza się ją milczeniem i letargicznym snem ludu. Przyglądajcie się proszę uważnie tej rewolcie w epoce strukturalnie niemożliwej rewolucji. To tylko małe laboratorium społecznego gniewu. Niewinny eksperyment.

 

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij