Polska odmiana kontraktu płci jest wyjątkowa na tle europejskim.
Jak to jest, że Polacy zawsze wielce szanowali kobiety, niestrudzenie obcałowując ich dłonie, ale organizacja działająca na rzecz praw kobiet zyskuje etykietę wroga narodu?
Co sprawia, że kobieta broniąca się przed gwałtem powinna to robić raczej niemrawo, bo inaczej stanie przed sądem za przekroczenie granic obrony koniecznej?
Dlaczego w państwie, w którym młodzież jest wychowywana do życia w katolickiej rodzinie, wykorzystywanie dziewcząt z domu dziecka przez panów z Zambrowa jest traktowane jak wątpliwa moralnie, lecz klasyczna umowa między sprzedającymi a kupującymi?
Słowo „kompromis”, które w polskich realiach określa zazwyczaj częściową rezygnację ze zdrowego rozsądku, nie jest tu w pełni adekwatne. Najgłośniejszym, podręcznikowym przykładem tak zwanego kompromisu jest umowa konserwatywnych posłów z biskupami katolickimi, którzy w 1993 roku znacjonalizowali ciała kobiet ustawą antyaborcyjną.
Jednak lepsze ujęcie problemu proponuje Carole Pateman, której koncepcja „kontraktu płci” nadaje wspólny mianownik tym i wielu innym absurdalnym sytuacjom. Kobiety – mówi Pateman – są przedmiotem, a nie podmiotem kontraktu płci, towarzyszącemu umowie społecznej. Inaczej mówiąc, wszystko o nas bez nas. Rządy ojców zastąpiła patriarchalna umowa braci, którzy smakują wolność i równość ufundowaną na seksualnym podporządkowaniu kobiet. Społeczeństwo obywatelskie i demokracja nie są neutralne płciowo, a wywalczone od braterskiego patriarchatu równe prawa nie przekładają się na równe szanse kobiet.
Nie można więc mówić o kompromisie czy specyfice polskiej polityki. W końcu choćby w Stanach Zjednoczonych nawet najostrzejsze formy pornografii są chronione jako manifestacja wolności słowa, ale plan dostępu kobiet do antykoncepcji w ramach ubezpieczenia spotkał się z alergiczną reakcją konserwatystów. Międzynarodowe badania porównawcze dotyczące nieodpłatnej pracy domowej wykazały, że bezrobotni mężczyźni wykonują jej znacznie mniej niż zatrudnione kobiety. Kontrakt płci trzyma się mocno.
Trudno jednak nie zauważyć, że polska odmiana kontraktu płci jest wyjątkowa na tle europejskim.
Absurdalność sankcjonowanych państwowo relacji między płciami jest widoczna szczególnie wyraźnie. Podwójne standardy, jedyna zdaniem Pateman moralność zgodna z kontraktem płci, mają się całkiem dobrze.
To dlatego fetyszyzacja zapłodnienia, która osiągnęła etap ochrony życia niepoczętego, współwystępuje z nikłą ściągalnością alimentów na dzieci. To dlatego etykę służby zdrowia sprowadza się do okłamywania kobiet w imię watykańskiej ideologii. To dlatego poseł może współżyć z 15-latką, ale dziewczynka nie ma dostępu do antykoncepcji ani – w przypadku ciąży – praw rodzicielskich.
To kontraktu płci jak niepodległości bronią biskupi zatroskani o to, by edukacja dzieci nadal była oparta na stereotypach płciowych. Stąd bierze się tumult wokół równouprawnienia płci nazywanego dla niepoznaki gender, które doprowadza hierarchów do białej gorączki. Trudno się temu dziwić, skoro koniecznym warunkiem awansu w strukturze władzy Kościoła rzymskokatolickiego jest to, że nie jest się kobietą. Seksualne podporządkowanie kobiet w męskiej organizacji namiętnie zajmującej się regulowaniem kobiecej seksualności występuje w formie czystej.
Książka Pateman pokazuje, jak ważna jest krytyczna analiza społeczeństwa obywatelskiego i demokracji. Ich patriarchalnych fundamentów można łatwo nie zauważyć – podkreśla dr Ewa Majewska. Kontrakt płci ukazał się w momencie, gdy elity władzy zakończyły obchody „25 lat wolności”. Jednak nie wszyscy mają tyle samo powodów do świętowania – a z pewnością nie wszystkie.
Antyprzemocowa konwencja Rady Europy rewidująca kontrakt płci jest zajadle atakowana przez zwolenników starego, patriarchalnego porządku, którym snu z powiek nie spędza opłakana sytuacja kobiet uciekających z własnych domów w środku nocy. Kontrakt płci, którego przedmiotem są kobiety, trzyma się mocno.
Historia – herstoria – jest pełna konfliktów dotyczących renegocjacji kontraktu płci. I tak jak kwestionująca go Mary Wollstonecraft była nazywana hieną w spódnicy, a Emmeline Pankhurst przedstawiano na karykaturach związaną i zakneblowaną, tak dziś gdańskie feministki zostają wrogami narodu. Jest to jedna z nielicznych kwestii związanych z kontraktem płci, z których możemy być dumne.
Od dzisiaj Anna Dryjańska stałą felietonistką Dziennika Opinii!
***
Jako ilustrację wykorzystano okładkę książki Carole Pateman Kontrakt płci, Czarna Owca 2014.