– Referendum to poważna sprawa. W jakimś sensie polityczna – mówi prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika „wSieci”. Tak panie prezydencie, to poważna i polityczna sprawa. Jak zamierza ją pan rozwiązać?
Prezydent Duda zapowiedział 3 maja referendum konstytucyjne. – Chcę, aby w sprawie Konstytucji Rzeczypospolitej odbyło się w naszym kraju w przyszłym roku, roku 100-lecia niepodległości, referendum – mówił Duda. W wywiadzie prezydent podaje więcej szczegółów. Okazuje się, że w sumie referenda mogą być dwa – jedno konsultacyjne, a drugie konstytucyjne.
Duda zapowiada w rozmowie ustanowienie w Kancelarii Prezydenta pełnomocnika ds. referendum. – On zajmie się organizacją całego procesu konsultacji – mówi prezydent. – On będzie odpowiadał za bliską współpracę z tymi, którzy będą chcieli się w ten proces zaangażować.
Co to za proces? Z wywiadu wynika, że prezydent planuje konsultacje społeczne. Chce, żeby – jak sam mówi – nie było tak, że elity napiszą konstytucję, a lud co najwyżej będzie mógł postawić krzyżyk w okienku „za” lub „przeciw” podczas referendum. To w sumie szlachetny pomysł. Ale czy rzeczywiście prezydentowi chodzi o szerokie konsultacje? Z wywiadu trudno to wywnioskować, a z dotychczasowego zachowania Dudy i partii, z której się wywodzi, można domniemywać, że chodzi o symulowanie konsultacji.
Niby wszystko wygląda dobrze. Prezydent mówi: – Zrobię wszystko, by jak najwięcej Polaków, środowisk, organizacji wzięło udział w konsultacjach dotyczących zbudowania zestawu pytań referendalnych.
Można domniemywać, że chodzi o symulowanie konsultacji.
Wygląda więc na to, że konsultacje te poprzedzą referendum i posłużą przygotowaniu pytań referendalnych. Jak będą wyglądać? Czy będą to konsultacje ogólnopolskie? Może kancelaria skorzysta z testowanych już w Polsce rozwiązań, takich jak panel obywatelski? Prezydent odpowiedziałby zapewne, że za wcześnie, żeby mówić o szczegółach. Może to i wcześnie, ale chyba warto zawczasu przypomnieć, że konsultacje społeczne to nie seria debat w Klubach Gazety Polskiej. To narzędzie, które jest od lat rozwijane i ma swoją metodologię. Serio. Na razie Duda mówi, że zaprosi wszystkich do udziału „w szerokich konsultacjach, które mają doprowadzić do sformułowania kilku, może kilkunastu, pytań”. I jak tam wszyscy? Czujecie się już zaproszeni?
czytaj także
Załóżmy, że prezydent jednak sięgnie po jakąś metodologię i w wyniku konsultacji zbuduje zestaw pytań referendalnych. Kolejny krok to referendum, które ma się odbyć w 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Nie sądziłam, że data rocznicy jest traktowana tak dosłownie i że mówimy o 11 listopada, ale Duda potwierdza, że „to jeden z możliwych terminów”.
No więc będzie referendum. Jeszcze niedotyczące konkretnej konstytucji, ale już wyznaczające kształt, jakim piszący ją (kto? wiadomo, że nie elity) mają dokumentowi nadać. Prezydent zapowiada, że będzie zaangażowany w proces konsultacji „bez względu na możliwą frekwencję”. To znowu szlachetne. Duda mówi dalej: – Zapowiadam już dziś: głosowanie, w którym weźmie udział 30 proc., 40 proc. czy nieco poniżej połowy uprawnionych, też będzie miało swoją wagę, będzie znaczącym sygnałem, czy i w jakim kierunku powinniśmy zmieniać państwo.
Czyli odbędą się nie bardzo wiadomo jakie konsultacje, a potem referendum, które nawet, jak będzie nieważne, to „będzie miało swoją wagę”, czyli trochę jednak ważne będzie. Co dalej?
Dalej wkroczą eksperci. Tak przynajmniej tłumaczy prezydent, kiedy określa trzy zakresy tematyczne dyskusji nad kształtem konstytucji (ustrój państwa, regulacja kwestii gospodarczych i społecznych oraz relacje państwa polskiego „ze światem zewnętrznym”, czyli m.in. NATO, UE).
– To wymaga decyzji (kwestie relacji z NATO, UE – przyp. aw). I to nie w referendum konstytucyjnym, w którym wybór jest na „tak” albo na „nie” za gotowym projektem konstytucji, ale właśnie w referendum konsultacyjnym, wskazującym, w jakim kierunku powinien iść projekt konstytucji. Bo konstytucję muszą oczywiście przygotować eksperci. Ale niech ją przygotują, opierając się na głosach społeczeństwa.
czytaj także
Wygląda na to, że szykuje się też drugie referendum. Ale czy na pewno? Pojęcia nie mam. W sumie po co? Konsultacje przecież się odbędą, debata będzie. – To ma być przede wszystkim referendum dla obywateli – mówi prezydent Duda. No jasne, że dla obywateli, dla ich świętego spokoju i poczucia, że mogli się wypowiedzieć, a ich głos został wysłuchany. Ale może raczej dla świętego spokoju Dudy?
Prezydent już wie, że referendum to poważna i polityczna sprawa. I podchodzi do niej poważnie. Sięga po narzędzia partycypacji społecznej. Niestety, wybrał partycypację przez manipulację. Najgorzej.