PO zapowiedziało, że stanie po stronie kobiet. Razem i Ogólnopolski Strajk Kobiet reagują na to szybkim „sprawdzam”.
W sobotę odbyła się konwencja Koalicji Obywatelskiej pt. Kobieta, Polska, Europa, a tak naprawdę konwencja PO, bo liderka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer w wydarzeniu nie wzięła udziału, zaś inni koalicjanci byli raczej symboliczni. Usłyszeliśmy na niej m.in. o postulatach przywrócenia finansowania in vitro, większych pieniądzach na przedszkola i żłobki, o równej płacy za równa pracę czy realnie działającej konwencji antyprzemocowej.
czytaj także
Można się zżymać, że hasła równej płacy za równą pracę pochodzą sprzed co najmniej kilku dekad, ale to dobrze, że wreszcie się przebiły do polityków PO. Lepiej późno niż wcale, co piszę bez ironii. Kiedy chadecko-liberalna partia mówi o progresywnych jak na polskie warunki postulatach, to ja się cieszę.
Na twitterze w weekend odbył się festiwal przypominania i wypominania PO, że po stronie Polek partia ta stała niespecjalnie konsekwentnie. Robert Biedroń przypominał pilniczek do paznokci rozdawany kiedyś na jednym z platformerskich wydarzeń. Były memy i podśmiechujki. Polityka w sieci swoją analizę zatytułowała nawet „Pierwsza krew”, czyli starcie #PO vs. #Biedroń w #socialmedia. Komentatorzy zwracali uwagę, że Platforma postanowiła zawalczyć o lewicowych wyborców, o których rywalizować będzie z przyszłą partią Biedronia.
Dlaczego liberałowie muszą zniszczyć Biedronia (i w jaki sposób będą próbować)
czytaj także
W czasie, gdy jedni skupiali się na komentowaniu, inni postanowili przeprowadzić akcję bezpośrednią. Partia Razem i Ogólnopolski Strajk Kobiet przyniosły do Sejmu projekt ustawy o dostępie do przerywania ciąży i namawiają Grzegorza Schetynę, aby PO złożyło go jako projekt poselski.
„Projekt zapewnia dostęp do aborcji na żądanie do 12 tygodnia ciąży oraz gwarantuje, że zabieg ten można będzie wykonać bezpłatnie w placówkach posiadających umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia” – czytamy w komunikacie partii Razem.
Zamiast wypominać PO, jaka była w przeszłości, Razem i OSK postanowiły zapytać, jaka będzie w przyszłości.
– Oczekujemy, że Platforma Obywatelska i sam Grzegorz Schetyna przekują swoje słowa w czyny: poprą nasz projekt i w ciągu najbliższych 30 dni złożą go jako projekt poselski w Sejmie. Prawa kobiet to nie kiełbasa wyborcza. To kwestia zdrowia, życia i wolności tysięcy Polek – mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Razem.
czytaj także
Akcja w duchu hasła „wybierzmy przyszłość” zamiast twitterowej kampanii w duchu „pamiętamy” dowiedzie zapewne po raz kolejny, że PO nie ma zamiaru liberalizować ustawy antyaborcyjnej. Ale może PO w przypływie fantazji ją złoży, skoro wie, że przez ten Sejm ustawa tak czy siak nie przejdzie?
Ciekawsze wydaje mi się jednak to, co różne reakcje mówią o opozycji na lewo od PO i o samym PO. Partia Schetyny mówiła w sobotę językiem, który można było usłyszeć 10 lat temu na Kongresie Kobiet. Bywali na nim politycy PO, bardzo (bardzo!) powoli ideami równościowymi nasiąkali i w końcu dali się nawet przekonać, że przedszkola i żłobki są ważne, a rodziny potrzebujące in vitro warto wspierać. Trochę tych zmian wprowadzili na ostatniej prostej rządów. PiS niektóre cofnął. PO zatem proponuje, że je przywróci powróciwszy do władzy. I tyle. Nie ma tu żadnych radykalnych propozycji. Nie ma liberalizacji prawa o aborcji, bo PO nie jest żadną liberalną lewicą ani nawet zachodnioeuropejską chadecją. Ale to jednak partia, która ma już parę lat i na fali #10yearschallenge może pokazać, że trochę się zmienia.
czytaj także
Atakujący PO w stylu „pamiętamy” i rozliczający ją z niechlubnej przeszłości zakładają, że taka zmiana jest w ogóle niemożliwa i że to tylko chwyt marketingowy (co to za czasy, że marketingowe są prawa kobiet, tylko się cieszyć), z kolei Razem i OSK potraktowały zapowiedzi PO jako znak, że Schetyna został feministą. A raczej: złapały go za słowo licząc, że albo przepchną go w lewo (mało prawdopodobne), albo zweryfikują ostatecznie jego intencje.
PO rozwija skrzydła konserwatywne i liberalne, bo taka to jest i zawsze była partia. Nie znaczy to jednak, że zagarnie swoimi propozycjami pod skrzydła lewicowego wyborcę. Spokojnie. Uda jej się go przyciągnąć tylko wtedy, kiedy będzie załamany kolejnym podziałem lewicy i widmem zmarnowanego głosu.