Agnieszka Wiśniewska

Faktury Kijowskiego to szansa dla Razem, Nowackiej i… KOD

Mateusz Kijowski, lider przez zasiedzenie, jest raczej spalony.

Po ujawnieniu przez media, że lider KOD otrzymywał pokaźne kwoty za świadczenie (wyjątkowo drogich) usług informatycznych na rzecz ruchu społecznego, którym sam kieruje, w zasadzie trudno nie załamać rąk nad polską opozycją. Sam Kijowski najpierw zawiódł zaufanie swych zwolenników, kiedy okazało się, że jest dłużnikiem alimentacyjnym, teraz dochodzą kontrowersyjne faktury. Może po prostu złe chłopaki nie mogą być dobrymi liderami ruchu demokratycznego i nie należy się oszukiwać, że kiedyś się zmienią?

Zmienić może się za to sam ruch. Moment kryzysu to moment, kiedy „coś pęka, coś się kończy” – nie ma powrotu do tego, co było. Teraz albo zjazd, albo jazda, tzn. albo lider pociągnie na dno swoich współpracowników i zniechęci sympatyków i uczestników marszy KOD-u, albo też ruch uwierzy, że jest silny siłą ludzi, a nie jednego faceta przemawiającego ze sceny na wiecach i ze studia w TVN.

KOD zawiązał się spontanicznie. Rósł siłą kolejnych decyzji PiS-u ograniczających działanie instytucji demokratycznych, np. niszczących TK czy media publiczne. Marsze KOD-u przywróciły wiarę w to, że ludzie nie są dziś zainteresowani tylko tym, jaka jest w weekend promocja w galerii handlowej, ale też tak abstrakcyjnymi hasłami jak „wolność”, „praworządność” czy „demokracja”. Na sztandary wrócili idole z czasów Unii Wolności, a do kiosków kieszonkowe wydania Konstytucji RP.

Niemal od razu KOD zaczął stawać przed wyzwaniem typowym dla spontanicznego ruchu społecznego – tworzyć partię polityczną czy ruch społeczny? Zdecydowali się na założenie stowarzyszenia, a przy tym na współpracę z partiami opozycyjnymi w ramach koalicji Wolność, Równość, Demokracja. Z czasem objawiło się kolejne pytanie – co z liderem? Demokratyczny ruch powinien go wybrać w demokratycznych wyborach. W takich wyborach często wygrywają liderzy charyzmatyczni, czasem ci sami, którzy ruch tworzyli czy przewodzili mu przed wyborami. Tyle że Mateusz Kijowski nie jest charyzmatycznym liderem. Po prostu był gotów zaangażować się wówczas, gdy potrzebowała tego tworząca się pod koniec zeszłego roku opozycja uliczna. Był na miejscu, kiedy odbywały się kolejne marsze i demonstracje. Był to jednak lider „przez zasiedzenie”.

KOD to przede wszystkim ludzie. Masa ludzi w większych i mniejszych miastach. To oni wszystko organizują. Bez nich Kijowski byłby nikomu nieznanym panem na motorze. Kim oni będą bez Kijowskiego?

Jest taka anegdota o ruchach społecznych, że jak nie mają lidera, to nie wiadomo, z kim gadać. A pamiętacie ten odcinek Newsroomu, w którym Will McAvoy rozmawia z przedstawicielką Occupy Wallstreet,a ta tłumaczy, że ich ich ruch nie ma liderów, w związku z czym wszyscy mogą zabrać głos. No właśnie. Nadszedł czas, żeby KOD zabrał głos.

Co to znaczy w praktyce? KOD, czyli kto? Muszę przyznać, że ja za bardzo w ruchy pozbawione liderów nie wierzę. Doświadczenie podpowiada, że trzeba mieć te kilka osób, które mają charyzmę, są gotowe brać odpowiedzialność, zakasać rękawy i działać, budować koalicje, a z czasem może wykuwać jakiś program społeczny. Może to jest właśnie czas, żeby poszukać w KOD-zie innego lidera? Albo kilkoro? Tym razem może być nawet charyzmatyczny. Dlatego obecna dyskusja o „fakturach Kijowskiego” może być szansą na „odnowę” w ruchu.

Mateusz Kijowski to lider „przez zasiedzenie”.

Mateusz Kijowski jest raczej spalony. Wygląda na to, że po wakacjach Ryszarda Petru na Maderze na polu walki o przywództwo opozycji najsilniejszy zostaje Grzegorz Schetyna. Ale jest jeszcze Barbara Nowacka i partia Razem. To idealny moment dla obu stron, żeby wejść do gry o miejsce na mapie opozycji. Ani Nowacka, ani Razem nie ograniczają się do ogólnej narracji KOD-owskiej na temat „obrony demokracji i wolności”. I to właśnie może być szansa dla (części) nowej, nieskompromitowanej opozycji. Nie wystarczy ciągle opowiadać, że musimy „apolitycznie” zatrzymać PiS, że tak długo, jak jest Kaczyński, trzeba wychodzić na ulice.

Jeśli coś dobrego może dla opozycji wyniknąć z afery wokół faktur Kijowskiego i wakacji Petru, to, po pierwsze, uzmysłowienie jej liderom, że nawet za głupie błędy się płaci wysoką polityczną cenę, a po drugie, że KOD sam w sobie ma dużo większe atuty niż jego obecny lider. Wreszcie, po trzecie, że na opozycji jest miejsce dla charyzmatycznego przywódcy, i że to miejsce nie jest wciąż zajęte.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij