Republikańskie grzechy przeciw kobietom kładą się długim cieniem. Ale dziwnym trafem ten cień nie sięga Donalda Trumpa.

Republikańskie grzechy przeciw kobietom kładą się długim cieniem. Ale dziwnym trafem ten cień nie sięga Donalda Trumpa.
W lodówce antyaborcyjnej aktywistki Lauren Handy policja odkryła pięć płodów. Handy utrzymywała, że otrzymała pudło z ponad setką płodów od kierowcy ciężarówki z odpadami medycznymi i wraz z innymi aktywistami organizowała im pogrzeby.
Sąd ma się trzymać litery prawa i nie naciągać go do własnych ideologicznych celów. Brzmi sensownie, prawda?
Nie możesz znaleźć chętnych na ciężką, podle opłacaną pracę? Teraz możesz zatrudnić dzieci.
Gdy Ameryka była jeszcze brytyjską kolonią, o wolność słowa jako pierwsi walczyli… antyszczepionkowcy.
Sprawa Trumpa nie jest precedensem. Kiedy w 1998 roku Bill Clinton zgodził się wypłacić Pauli Jones 850 tysięcy dolarów w ramach pozasądowej ugody w sprawie o molestowanie seksualne, nie stracił na popularności.
Kobiety, jak wiadomo, decydują źle, więc amerykańskie sądy zdecydują za nie.
W kwestii prawa do aborcji Amerykanki mogą liczyć głównie na pomoc wzajemną.
Czy zamiast demokratów i republikanów o władzę w USA powalczą kiedyś transhumaniści z zielonymi?
69 proc. demokratów i tyle samo republikanów uważa, że demokracja jest zagrożona. A niebezpieczeństwem jest ta druga strona.
Kiedy demografia utrudnia wygranie wyborów, republikanie sięgają po inne środki. W listopadzie najpewniej przejmą Kongres.
Prawo USA chroni wolność słowa tak mocno, że od przyłapania mediów na wielokrotnym kłamstwie do wygranego procesu droga jest długa i trudna.