W sojuszu Trumpa z oligarchią cyfrową wyłania się system, który można nazwać technofaszyzmem – lub nieco łagodniej, technofeudalizmem.

W sojuszu Trumpa z oligarchią cyfrową wyłania się system, który można nazwać technofaszyzmem – lub nieco łagodniej, technofeudalizmem.
Wizyta Karola Nawrockiego w Białym Domu wcale nie musi być tak korzystna jak chcieliby sztabowcy PiS, chociaż pewną nadzieję daje im sukces trumpistowskiego kandydata w Rumunii.
Transformację energetyczną trzeba realizować, bo alternatywą jest uzależnianie się od Putina i Trumpa.
Wyborcy nadal są zainteresowani debatami, a niektórzy na ich podstawie podejmują decyzję, na kogo oddadzą głos. I nawet jeśli poziom merytoryczny nie jest zbyt wysoki, to lepiej opierać się na nich niż na materiałach z TikToka.
Emmanuel Macron zaakceptował bezprawną okupację Sahary Zachodniej w imię doraźnych zysków ekonomicznych. Teraz próbuje posprzątać wywołany tym posunięciem chaos.
Przeciwnicy Zjednoczenia Narodowego liczą na jego osłabienie, ale równie dobrze „męczeństwo” Marine Le Pen może wzmocnić antysystemowy wizerunek partii, spychając na dalszy plan trwającą współpracę z macronistami.
Rozwijając europejski sektor zbrojeniowy, nie możemy pozwolić mu na uzyskanie zbyt dużych wpływów, umożliwiających kształtowanie polityki wewnętrznej i zagranicznej UE.
Ani we Francji, ani we Włoszech, ani w Niemczech sukcesów nacjonalistów nie napędza sympatia dwudziestolatków.
W obliczu chaosu wywołanego decyzjami Donalda Trumpa, dotyczącymi wojny w Ukrainie inicjatywę próbuje przejąć Emmanuel Macron. Czy Paryż zdoła pokierować Europą w nowej rzeczywistości geopolitycznej?
Hollywood już kiedyś uwielbiał wielogodzinne produkcje – czemu najpierw się odkochał, a teraz zakochał w nich ponownie?
Jeśli Europa będzie musiała podnieść wydatki na zbrojenia, najwięcej zyska amerykański przemysł zbrojeniowy. Trump zdaje sobie z tego sprawę.
Droga do pozyskania większości nie wiedzie przez zapomnienie o prawach mniejszości. Zamiast przyjmować złe karty, trzeba dążyć do nowego rozdania.