Premier Tusk w kilku europejskich gazetach opublikował artykuł, a właściwie list otwarty, może nawet orędzie pod hasłem: „Drodzy Europejczycy! Nie bójcie się przyjechać do Polski na Euro 2012”. Nie mógł chyba wymyślić lepszego sposobu na to, żeby w duszach europejskich kibiców zasiać strach. Ja, kiedy ktoś mi mówi: „Nie bój się! Chodź do mnie” od razu mam skojarzenia z Freddym Kruegerem, a także panem z filmu Piła i Jarosławem Kaczyńskim.
Okazuje się, że Tusk potrafi wzbudzić lęk równie skutecznie jak Kaczyński. Może to i dobrze, powiedziałem sobie, bo w ten sposób mniej ludzi z Europy do nas przyjedzie, a więc mniej się skompromitujemy. Ale zaraz potem zorientowałem się, że europejscy kibice raczej tego artykułu nie przeczytają. Nawet jeśli założyć, że wśród europejskich kibiców jest większy procent ludzi czytających niż wśród polskich kibiców (na pewno większy niż wśród polskich studentów), to i tak, czym jest zasięg kilku gazet?
Kiedy Polacy próbują pochwalić się przed zagranicą, zawsze wychodzi im czarny humor. Tak jest i w tym przypadku. „Bardzo bym chciał, żebyście na własne oczy zobaczyli skalę zmian w naszym kraju”, pisze premier. To znaczy: bardzo bym chciał, żebyście na własne oczy zobaczyli niedokończone, a już rozsypujące się autostrady, jednopasmowe drogi krajowe i całkowity brak szybkiej kolei. Jak się uważniej rozejrzycie, to w wielu miejscach zauważycie całkowity brak jakiejkolwiek kolei. Podobnie jak brak przedszkoli i żłobków, brak stałych umów o pracę, a także zaawansowaną kampanię na rzecz braku dostępu do antykoncepcji. Bo my, Polacy, najwyraźniej lubimy braki. Prowadzimy na ich rzecz kampanie. Nasze godło narodowe, tak zwanego orła białego, powinniśmy zastąpić jakimś brakiem. Brakiem orła, na przykład.
Brakiem, albo burakiem. Specjalną uwagę w swoim artykule premier Tusk poświęcił rasizmowi. „W brytyjskich mediach podnoszony jest ostatnio problem rasizmu wśród polskich kibiców. Problemu rasizmu nie udało się wyeliminować jak dotąd w żadnym europejskim kraju. W Polsce też walczymy z tym zjawiskiem, ale nie jest ono ani większe, ani mniejsze niż w innych krajach Unii Europejskiej”. Jednym słowem, co z tego, że u mnie w kiblu brudno, skoro u Kowalskich też. I u Smithów, i u Schmidtów. Premier Tusk nie wspomina jednak o tym, że afrykańscy imigranci regularnie są obiektem ataków, że ksenofobiczna prawica w ciągu ostatnich dwóch lat niezwykle się zaktywizowała, że w Białymstoku faszyści zamordowali człowieka przy absolutnej obojętności władz i większości mediów, że polscy stróże prawa bezkarnie zastrzelili czarnego handlarza.
Premier nie wspomina też, że do Polski przyjadą dziesiątki tysięcy rosyjskich kibiców, którzy zapewne chętnie się spotkają z polskimi patriotycznie antyrosyjskimi kibolami (ktoś nawet chciał ulokować rosyjską reprezentację w hotelu Bristol, tuż przy miejscu, w którym polscy posmoleńscy nacjonaliści urządzają swoje mroczne gusła!). Tusk nie mówi, że Warszawa i jej tak zwane strefy kibica mogą stać się miejscem największej w historii kibolskiej ustawki. Nie wspomina o stanie naszej policji, o jej niewyszkoleniu i o stopniu jej motywacji. Ta ostatnia jest taka, że serwis demotywatory.pl mógłby publikować właściwie tylko jedno zdjęcie: zdjęcie policjanta.
To będzie kompromitacja, a być może także i katastrofa. Najgorsze jest to, że nic ona nas nie nauczy. Skąd wiem? Nie wiem, ale wiem, że wiem. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że za dwadzieścia lat szybkiej kolei też nie będzie (a autostrad nie będzie znowu, bo te, co powstały, się rozpadną). Będzie za to więcej stadionów. I kościołów. A może stadiono-kościołów, bo prawdopodobnie do tego czasu nasi kibole tak bardzo już się zbliżą do katolickiej prawicy, że dojdzie do fuzji katoli i kiboli, a w efekcie tego powstanie nowy polski fenomen: kitol. Albo kabol. Może lepiej kabol, bo to rym do jabol. Narodzi się nowa polska religia: kabolicyzm, inaczej katofutbol. W tym obrządku każda mcza (meczo-msza) będzie się kończyć spektakularnym golem w bramkoołtarzu, połączonym z rytualną dekapitacją Rosjanina lub Afrykańczyka, a najlepiej czarnego Rosjanina (Puszkina na przykład). Katol, kibol, kitol, kabol, jabol, katofutbol, gol!