Dziś tak sobie kombinowałam, jakby to dobrze było, gdybym mogła być kiedyś ministrem spraw wewnętrznych. Mam już cały program reform, jakie bym zaprowadziła. Na tych wszystkich wysokich stanowiskach są sami mężczyźni, i dlatego kobiety nie mogą zrealizować swych „wielkich” projektów. Ja tak bym wszystko urządziła: jedno województwo zostałoby przeznaczone na obóz matek. Zebrałoby się tam ze 2 miliony kobiet z całej Polski (musiałby się poświęcić dla dobra ogółu, naturalnie otrzymywałyby pensję i miały idealne warunki – otoczenie), które by miały obowiązek dbać o przyrost naturalny za kobiety z całej Polski. Obywatelki mogłyby wziąć sobie dowolną ilość dzieci na wychowanie, ale same by były nareszcie wolne od tej nieznośnej zmysłowości mężczyzn. Celem mężatki – współpraca z mężem. Na pewno o 100 proc. podniosłaby się kultura i oświata w całej Polsce. Ale jaką bym miała opozycję, gwałtu rety!… Pewnie wszyscy mężczyźni by do niej należeli. Ale ponieważ według statystyk więcej jest kobiet niż mężczyzn w Polsce, więc pewnie by się utrzymała moja reforma. Oj, byłby raj na ziemi. Przynajmniej każda mężatka wiedziałaby, że mąż wyszedł za jej umysł, inteligencję, dowcip, a nie za ciało (fuj! paskudne słowo).
Michalina Wisłocka (1921-2005) – lekarka, seksuolożka. Współzałożycielka Towarzystwa Świadomego Macierzyństwa. Autorka kilkunastu książek, wielką popularność przyniosła jej wielokrotnie wznawiana „Sztuka kochania”, która w 1976 r. stała się bestsellerem.
Zapis z dziennika, 16 października 1937 r. publikowanego na łamach pisma „TIM. Tygodniowy Ilustrowany Magazyn”, luty 1987.